Petite Lael CC Cushion SPF 50+ PA +++ Krem CC o działaniu nawilżająco-rozświetlającym

Miałam okazję wypróbować dwa kolory: #21 oraz #23. Produkt wygląda jak próbka ale to pełnowymiarowe opakowanie marki. :) Bardzo podoba mi się forma takiej małej saszetki, ponieważ produkt można łatwo zabrać ze sobą w podróż bez marnowania miejsca. Kolor 21 jest dość jasny - będzie odpowiedni dla bladych osób, ja nie mam ciemnej karnacji ale też nie jestem mega blada, więc u mnie lepiej wygląda 23. Krem BB zawsze muszę nakładać gąbką ale te CC fajnie i łatwo się rozprowadza ręką. Szybko się spajają ze skórą i dość ładne kryją niedoskonałości, jednak efekt nie jest trwały, po kilku godzinach ponownie je widać. Na samym początku się mega mocno wyświecają, jakby skóra była wręcz mokra. Po jakimś czasie ten efekt znika i to rozświetlenie wygląda naturalnie. Ja jednak z moją mieszaną cerą unikam rozświetlania. Krem zostawia buzię nawilżoną. Gdyby nie ten mega glow to chętnie kupiłabym ten krem ponowanie.

Szaszetkę recenzowanego o pojemności 10 ml wrzuciłam ze zwykłej ciekawości do wirtualnego koszyka w jednej z sieciowych drogerii, tym bardziej że jej cena (2,50) mocno do tego zachęcała :) Kupiłam odcień nr 21. I o ile jest on trochę za ciemny dla mojej bladej skóry na pierwszy rzut oka, tak w niesamowicie umiejętny sposób stapia się z jej kolorytem , dzięki czemu praktycznie nie odcina mi się od reszty ciała. Konsystencja produktu jest nieco gęstsza, ale bardzo dobrze rozprowadza się na twarzy nie tworząc na niej smug. Krycie jest średnie,ale można go budować, gdyż krem nie tworzy efektu maski nawet nałożony w odrobinę większej ilości na buźkę. Pięknie wygładza skórę oraz ukrywa jej pory! Cera po jego użyciu jest ujednolicona , mega gładka ,delikatnie rozświetlona i ogólnie wygląda zdrowiej, młodziej ,a całość prezentuje się naturalnie. To jakby druga, ale udoskonalona skóra. Dawno po nałożeniu "tapety" na twarz nie byłam tak zadowolona z efektu jaki widzę w lustrze :) Krem nie podkreśla suchych skórek, nie wchodzi w załamania , nie podrażnia ani nie zapycha mojej mieszanej cery. Delikatnie się wyświeca w ciągu dnia w strefie "T" ,ale robi to w taki koreański właśnie sposób, że efekt owy wygląda naprawdę korzystnie, to chyba zasługa dewy skin, o którym piszą tu dziewczyny:) Krem posiada wysoki filtr, więc zostanie kompanem mych letnich wędrówek oraz wojaży. Mała ,lekka saszetka to idealne rozwiązanie podczas wyjazdów ,gdyż praktycznie nie waży i nie zajmuje wiele miejsca. CC Cushion od Petite Lael to moje zdecydowane tegoroczne odkrycie kupione od niechcenia i bez żadnych właściwie oczekiwań... Zaraz robię kawę (albo otwieram wino, sobota w końcu:)) ,siadam przed laptopa i zamawiam kolejne opakowania recenzowanego, tym bardziej ,że cena jak za taką jakość jest naprawdę niewielka ,delikatnie mówiąc. Chętnie również przyjrzę się innym kosmetykom ,jakie oferuje marka.

Naprawdę nie rozumiem niektórych recenzentek. To jest produkt koreański, który nie będzie się do końca nadawał do wykonania zachodniego makijażu. Osoby, które narzekają, że po użyciu tego kosmetyku świeci im się skóra chyba nigdy nie słyszały o niesamowicie popularnym trendzie w Korei, który nazywa się dewy skin. Dewy skin to po prostu makijaż, który sprawia, że nasza skóra na twarzy wygląda na wilgotną, błyszczącą, ale zachowuje gładkość, a pory nie są widoczne. Ten produkt daje właśnie taki efekt. Większość koreańskich kremów działa w ten sposób. Gładka, błyszcząca skóra jest kojarzona ze skórą zdrową i młodą. Dodatkowe zalety tego kosmetyku to cudowny zapach, ciekawe i wygodne opakowanie, no i wysoki filtr SPF. Rzeczywiście, po nałożeniu go na twarz ma się to uczucie jak po nałożeniu zwykłego kremu, ale to uczucie znika w przeciągu 20 minut. Skóra po użyciu jest nawilżona, ma wyrównany koloryt, jest wygładzona, rozświetlona. Jak dla mnie to jest HIT.

Kiedy te kremy trafiły do rosska wiedziałam, że muszę spróbować, a że akurat byłam w fazie szukania czegoś na lato i z filtrem, nie było wyjścia ;). Słyszałam głosy, że 7,99 zł za taką saszetkę to drogo. Ale gdyby kupić 3, miałybyśmy 30 ml kremu za 24 zł, a to niezła cena i ja byłam gotowa na takie zakupy, gdyby pierwsza saszetka się spisała, no ale nie wyszło. Swoją drogą pomysł na kosmetyk w saszetce nie jest głupi- sprawdzi się na wyjazd i łatwo taką saszetkę rozciąć żeby dobrać się do najstarszych resztek produktu ;). Miałam kolor 23 i sam w sobie bardzo mi się podobał, jeden z najlepszych dla mnie kolorów, nie za blady, nie za ciemny, w sam raz dla lekko opalonego bladziocha o ciepłym podtonie. Bardzo lubię kosmetyki rozświetlające, a moja skóra potrzebuje nawilżenia. Niestety po nałożeniu tego kremu cała twarz mi się świeciła, tak tłusto, nieestetycznie. Miałam wrażenie, że jest oblepiona i obciążona. Nakładanie zwilżoną gąbeczką (zawsze tak nakładam podkład) wzmagało świecenie, suchą gąbeczką/palcami- wrażenie oblepienia. Przyznam, że zaskoczyło mnie to, bo spodziewałam się po tym kremie lekkości. Taką lepką warstwą siedział na skórze do wieczora, nie zastygł, nie wchłoną się. Dodatkowo kiedy w końcu zgłębiłam bardziej tajniki filtrów odkryłam, że ten chemiczny w składzie tego kremu może przenikać i do krwi i do mleka (karmię piersią) postanowiłam poprzestać na jednej saszetce.

Usłyszałam o nim od koleżanki. Kupiłam ten jaśniejszy kolor, czyli 21. Konsystencja leciutka, na twarzy wygląda prześlicznie, iście koreańsko. Daje efekt dewy skin, wyrównuje koloryt, odmładza wyglądem twarz, zakrywa moje czerwone naczynka. Jest lekki, dość trwały, ale bez szału. Nie należy do mocno kryjących. Dodatkowym atutem jest jego nawilżanie skóry. O cenie nie będę wspominać, bo była świetna. No i fajnie, że ma wysoki filtr. Ogólnie polecam!

Saszetkę kupiłam w Rossmannie za zawrotną sumę 7,99. Za takie pieniądze to żal nie brać i nie spróbować. Ale u mnie miłości nie ma, daleka jestem od zachwytów. Ten krem CC nie jest nawet poprawny. Mam kolo #23, który mi się bardzo podoba - taki ładny dość jasny beż, który ładnie wygląda na takiej letniej, lekko osmaganej słońcem skórze (#21 klasycznej Misshy jest teraz dla mnie ciut ciut za jasny). I to chyba tyle z zalet :D Krem fajnie współpracuje z gąbką Hulu Deep Mint, ładnie się wtapia w skórę i przez pierwsze dwie godziny naprawdę ładnie wygląda na twarzy. Potem zaczyna się koszmarek - cera zaczyna być taka jakby, hmmm, nieświeża? Jakbym się nie myła kilka dni. Coś tam gdzieś tam się wyświeca (skóra sucha!!!), całość wygląda bardzo nieestetycznie. Przy Misshy nie mam takiego problemu! Twarz zawsze wygląda świeżo, a tutaj, z tym CC jest jakiś dramat. I nie ma znaczenia, czy twarz przypudruję czy nie - efekt jest zawsze taki sam - brudna, nieświeża cera jak u niedbającej o siebie sześćdziesięcioletniej palaczki papierosów. Trwałość na skórze przyzwoita, przy wieczornym demakijażu płatek z płynem micelarnym jest beżowy. Ale czy to zaleta w przypadku tego kremu? Dla mnie nie. Pojemność maleńka, ale to zapas do poduszeczkowych opakowań, które standardowo tyle właśnie mają. Dzięki temu, że kremu jest ciut ciut i troszeczkę, przy standardowym używaniu skończył się szybko. I to jest ogromny plus :D Ja nie polecam, nawet za tę śmieszną cenę kilku złotych. Po co, na własne życzenie, fundować sobie przepaloną papierochami cerę? Mija się to z celem - krem CC ma upiększać a nie 'ubrzydzać'. Takie nic. Wielkie meh.

Kupiłam ten krem z polecenia pewnej youtuberki i poszłam po więcej ! Zacznę od tego, że moja cera jest z przebarwieniami, mieszana ze skłonnością do świecenia się. Szukałam czegoś lżejszego na upały, żeby moja cera miała czym oddychać. Krem CC tej marki jest naprawdę wart uwagi. Posiada SPF 50 i ma super krycie. Nałożona jedna warstwa gąbeczką już mnie satysfakcjonuje. Buzia wygląda na zdrową i nawilżoną. Kupiłam odcień 21, ten jaśniejszy. Leciutko może ciemnieje, ale wygląda to nadal naturalnie. Bardzo dobrze się go rozprowadza, jest gęsty, lekko tłusty, ale to w końcu krem. Twarz po nim jest gładka, nie widać żadnych suchych skórek. Po kilku godzinach świeciła mi się lekko broda i nos, mi to nie przeszkadza, ciągle wyglądało to nie najgorzej. Cena za saszetkę może nie jest jakaś opłacalna, ale ze względu na to, iż jest to marka, która może już się w Rossmannie nie pojawić kupiłam jeszcze dwie saszetki. Dla mnie jest to świetny kosmetyk, taki jakiego szukałam. Saszetka wystarcza spokojnie na trzy razy. Super sprawdzi się w podróż. Polecam !

Kupiłam go z ciekawości w Rossmannie. Uważam, że jest dużo lepszy od kremu BB z tej samej firmy. Ma dobre krycie, jest gęsty, ale ładnie rozsmarowuje się na twarzy. Mam odcień 21 i różni się on od 21 BB. Ładnie pachnie, pozostawia skórę gładką i rozświetloną, nie świecę się po nim. Nie wygląda sztucznie, ładnie wtapia się w skórę. Na plus zasługuje duży filtr SPF. Jest wydajny, aplikacja z saszetki nie sprawia mi problemów. Kupiłam kilka saszetek na zapas, więc to chyba dobrze o nim świadczy. Dodatkowo dzięki mnie 3 inne osoby również zdecydowały się na kupno kilku saszetek tego kremiku.