Mydło Stacja Hydrolat z bzu czarnego 

Hydrolat kupiłam, gdy na rynku takich produktów z czarnego bzu było bardzo niewiele. Trochę obawiałam się konserwantów (unikam ich ogólnie) ale przecież trzeba spróbować. Po pierwszym użyciu (spryskanie twarzy) nastąpiło niesamowite pieczenie, swędzenie, a skóra przybrała kolor buraka. Pomyślałam, że to może reakcja na bez, bo przecież on lubi uczulić, więc dam szansę - może skora się przyzwyczai. Nic z tego. Po trzech kolejnych podejściach oddałam mamie-u mnie było jeszcze gorzej. Do dziś myślałam, że to alergia na czarny bez, bo używałam produktów z zawartymi tu konserwantami i nic złego się nie działo. Dzisiaj zastosowałam inny hydrolat z taką samą gamą konserwantów - i to jescze jako aktywator do maski glinkowej. Już drugą godzinę twarz mnie boli i piecze i jest czerwona, więc to jednak konserwanty. A szkoda, bo atomizer w tej butelce był solidny.

Do tej pory używałam hydrolatów dostępnych w drogeriach i jak to zwykle bywa, z jednych byłam bardziej zadowolona, a z innych mniej. Na "fazie" na kosmetyki naturalne znalazłam ten hydrolat. Obietnice producenta zrobiły na mnie spore wrażenie, więc stwierdziłam, że muszę go mieć. Pierwsze wrażenie po otwarciu paczki - coś tu nie gra. Hydrolat miał być w szklanej buteleczce z atomizerem, a niestety atomizera nie było (całkiem możliwe, że to pojedyncza partia). Hydrolat swoim zapachem przypomina syrop Sambucol. Nie jest on jednak wyczuwalny na skórze przez dłuższy czas, więc mi to nie przeszkadza. Mam skórę mieszaną, ze skłonnością do wyprysków, problem z rozszerzonymi porami i świecącą strefę T. Wiele kosmetyków mnie uczula. Hydrolatu używam od miesiąca, codziennie rano i wieczorem po umyciu twarzy żelem. Pierwsze efekty czuć od razu po zastosowaniu hydrolatu. Znika uczucie ściągnięcia skóry, daje wrażenie odświeżenia. Po mniej więcej tygodniu zauważyłam, że cera się uspokoiła, a wypryski zaczęły znikać. Jeśli pojawią się nowe, to dużo szybciej się goją. Zniknął też problem rozszerzonych porów w okolicach nosa, co jest dla mnie dużym plusem, bo walczyłam z tym od dawna. Zmniejszyło się wydzielanie sebum. Nie mogę powiedzieć, że przez cały dzień się nie wyświecam, ale to, że nie muszę poprawiać makijażu co pół godziny, a 1-2 razy dziennie jest sporym ułatwieniem. Obecnie, po miesiącu stosowania zauważyłam wyrównanie kolorytu skóry, zniknęła większość przebarwień, te najciemniejsze stały się dużo mniej widoczne. Czytając informacje producenta, obawiałam się, że hydrolat może mnie uczulić, jednak na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Podsumowując, dla mnie ten hydrolat jest hitem i wybawieniem. Można powiedzieć, że testowałam go w dość ekstremalnych warunkach (całe dnie w maseczce na twarzy, co niestety do tej pory przekładało się u mnie na ogromne problemy z trądzikiem na brodzie i policzkach) i zdał egzamin na 6 z plusem.