Istnieli albo nie istnieli...
Owszem, przyznaję, flaszkę kupiłam w ciemno, bez testów choćby na blotterze, bez odlewki i bez krzty kontaktu z zapachem, pod wpływem internetowej recenzji. Czułam, że mi się spodoba (lubię rumianek, lubię zioła, lubię drzewne nuty w delikatnym wydaniu, więc co mogło pójść nie tak?), ale nie przypuszczałabym, że zaniemówię z zachwytu. Gucci zaczarował mnie obrazem przeszłości, ale nie tyle moimi własnymi wspomnieniami, co kreacją czegoś, co mogłoby być, ale dziwnym trafem wcale, a wcale nie wyryło się w pamięci, tylko w wyobraźni. Miało zatem miejsce czy jednak nie miało? Cóż, perfumeryjne wytwory Gucci zawsze postrzegałam jako odrobinę przewrotne, ale tego pytania się po nich nie spodziewałam. Jeden zero dla ,,Memoire..."
Nietaktem byłoby napisać, że kompozycja czymś się otwiera, a czymś zamyka. Jest raczej jak nieznany, olfaktoryczny pejzaż, który oglądany z różnych stron, nosi na sobie odmienny blask słońca i wygląda nieco inaczej. I chociaż czymś niezwykłym w perfumach jest rumianek, który przykuwa uwagę oka ( spisie nut) i nosa, to dla mnie czymś szalenie oryginalnym jest jego duet z piżmem albo i samo piżmo. Cóż za przedziwny ma wydźwięk w tej kompozycji! Spokojny, chłodny, ale zarazem przyjemny i radosny. Jest trochę jak skóra słona od potu, ale w żadnym razie skóra mokra i rozgrzana. To skóra starannie smagana zimnym, wieczornym, sierpniowym wiatrem, który niesie zapach ziół. Trochę jest w nim też chłodnej skóry staruszka i pary z jego kubka z rumiankową herbatą. A może to raczej dziecko, które po całym dniu zabawy chlapie się w balii, a z rączek wyślizguje mu się rumiankowe mydło? Chyba, że jednak jest tam raczej jakaś ziołowa, kojąca maść, wtarta w świeżo zasklepioną ranę... Coś podpowiada obraz za obrazem, bez konkretów, z mnóstwem prawdopodobieństw. Jest w tym splocie rumianek-piżmo piękna, sielska autentyczna czystość. Cały czas czuję, że skądś ją znam, że gdzieś to już było, ale żeby udało mi się uchwycić gdzie... Nie, jak dotąd nie udało się.
Woń jest bardzo bliskoskórna i dobrze. Oszalałabym w przeciwnym razie, zastanawiając się, co to za zapach oraz skąd i czy go w ogóle znam. Za to trwałość ma rewelacyjną, szczególnie na ubraniach. Do tego przepiękny, bardzo dobrze oddający klimat, flakon.
Podsumowując: Nie polecam osobom dla których perfumy to odświeżający wyrób kosmetyczny., który ma być ładny, trwały i projektujący swoją obecność na kilometrowe odległości. To jest zapach dla czytelników olfaktorycznych powieści, archeologów wspomnień i poszukiwaczy perfumeryjnej Atlantydy.