M. Asam Magic Finish Make Up Mousse Magiczny podkład w piance

Kupiłam małą tubkę tego produktu za 10e z ciekawości. Fajny mus twarz mięciutka ale niestety po kilku godzinach wysusza skórę nie kryje niedoskonałości . Nie kupię więcej tego produktu

Zwróciłam na ten produkt uwagę już dobrych kilka miesięcy temu. Wymacałam tester i stwierdziłam, że chyba warto spróbować. Ostatecznie zdecydowałam się na zestaw z miniaturką tego musu, kremu pod oczy i do twarzy i zapłaciłam za to coś ok.13 e. Z tego co pamiętam pełnowymiarowe opakowanie tego typu produktu to wydatek ok.30e. Moja miniaturka znajduje się w małej odkręcanej tubce. Jest to wersja mini, więc nie ma się do czego przyczepić jeśli chodzi o opakowanie. Pełnowymiarowe opakowanie to odkręcany słoiczek, duży jak krem. Na opakowaniu nie ma odznaczonego koloru. Mam ten produkt już z 4 miesiące, więc nie pamiętam czy był tylko jeden odcień, czy jasny i średni i ja mam ten jasny...Nigdzie nie jest to opisane. W każdym razie produkt wydaje się mega ciemny i brązowy ale oo rozstarciu niemal go nie widać. Produkt oo wyciśnięciu z tubki przypomina gęsty kremowy mus. Jest bardzo podobny konsystencją chociażby do starej wersji podkładu Maybelline Satin Liquid, do podkładu Rimmel Stay Matt w tubce czy Manhattan Powder Matt. Ten produkt najlepiej nakłada się po prostu palcami. Przy kontakcie ze skórą jest on taki śliski, jakby silikonowy. Jest to bardzo specyficzne odczucie. Magic Finish moim zdaniem nie ma krycia. Jest to produkt, który nadaje skórze lekkiego koloru, ujednolica go, jednak jest jakby półtranspatentny. Buzia wygląda po jego użyciu lepiej, bo koloryt jest ładniejszy i bardziej równy (moja twarz jest dużo bardziej blada niż ciało, więc bez podkładu wygląda średnio). Pory są lekko wygładzone i zamaskowane. Mogłabym powiedzieć, że to produkt dla osób z bardzo ładna cerą, które nie potrzebują kompletnie nic maskować lub dla osób, którym nie zależy na kryciu tylko wyrównaniu kolorytu skóry. Produkt przez swoją śliską konsystencję nie dogaduje się z kotektorami, więc jak warto to sobie odpuścić. Można go przypudrować, chcoiaz ma ładne satynowe wykończenie i mimo mieszanej skóry z przetłuszczającą się strefą T nie muszę go pudrować. Produkt nie ciemnieje na twarzy ale dla mnie jest tyć za ciemny, chcoiaz jestem bladziochem i dużo podkładów w okrojonej wersji kolorycznej jest za ciemnych dla mnie. Początkowo Magic Finish wygląda bardzo ładnie. Moje okropne pory są mniej widoczne. Skóra jest taka gładka. Jednak po ok.3 godzinach produkt zaczyna się ścierać że strefy T, więc moje zaczerwienia wychodzą na wierzch co nie do końca mi się podoba. Produkt zaczyna też wyglądać tak sucho np w okolicach nosa i jakby się ważyć. Wygląda to na tyle nieestetycznie, że najlepiej od razu to zmyć. Dlatego myślę, że jednak do skóry który jest dosyć suchą ale się też lubi przetłuszczać nie za bardzo. Uważam, że jest to coś ciekawego, jednak dla wąskiego grona odbiorców, takich z bezproblemową skórą najlepiej normalną. Można by spróbować stosować to pod podkład jako bazę, ale musiałby mieć taką samą śliską formułę piankową by nie spłyną z tego musu. Moja tubka ma 10 ml a użyłam z 5 razu i jeszcze coś tam jest, więc wydajność naprade jest dobra.