Kiedyś hitem były przezroczyste balsamy do ust. Pamiętam, że po raz pierwszy zetknęłam się z tym tematem podczas oglądania reklamy jakiejś znanej, drogiej marki w czasopiśmie. Potem zobaczyłam krystaliczne balsamy EOS, a potem... no właśnie. Ten produkt od Selfie Project trudno nazwać kosmetykiem. Zaznaczę, że to moje pierwsze zetknięcie z przezroczystym produktem pielęgnacyjnym do ust i zakładam, że tak nietrafiona formuła nie jest regułą.
OPAKOWANIE
Opakowanie dość zachęca do kupienia - jest przezroczyste, widać nawet zarys kwiatka w środku. Niestety po odpakowaniu z zewnętrznego kartonika okazuje się, że to dość toporne opakowanie, duże i niepotrzebnie ciężkie. Za dużo plastiku, za mało poręczności. Na dodatek duże opakowanie sugeruje, że w środku mogę liczyć na dużą objętość sztyftu - sztyft jest krótki, mały, cienki, nawet mniejszy, niż standardowe pomadki nawilżające.
Jedynym plusem jest to, że przezroczysty plastik się nie palcuje i że zatyczka trzyma mocno, dzięki czemu pomadka się nie otworzy.
SZTYFT
Ogólnie sam pomysł jest ciekawy - zrobiono półprzezroczysty, żółty sztyft i zatopiono w nim kwiatek. Niestety na tym plusy się kończą.
Zapach: pierwsze, co do mnie dotarło po otwarciu opakowania, to dziwny zapach plastiku. Sztuczny, jakby coś nie poszło z produkcją. Dopiero po jakimś czasie, kiedy pomadka "wywietrzała", mogłam poczuć lekko słodkawy zapach, który nie kojarzy się z żadną kwiatową ani owocową wonią - to po prostu chemiczny, słodki zapach.
Konsystencja: sztyft jest po prostu plastikowosuchy. Na początku miałam wrażenie, że smaruję się plastikową pomadką zabawkową, jaką w dzieciństwie miałam... po lekkim ogrzaniu od skóry sztyft wreszcie zostawił warstewkę produktu na ustach. Idzie to bardzo topornie, trzeba się dosłownie namachać, zanim na ustach pozostanie satysfakcjonująca ilość pomadki. Ani aplikacja, ani trzymanie tego na ustach nie jest przyjemne. Sama pomadka jest po prostu klejąca, jakbym posmarowała się podstarzałym błyszczykiem.
EFEKT
Efekt jest żaden. Jedynie uczucie zlepienia ust wskazuje na użycie sztyftu. Żadnego nawilżenia, żadnego komfortu. Aplikowałam sztyft zarówno na suche, i jak i dobre kondycyjnie usta, i niestety za każdym razem czułam tylko zlepienie warg...
Nie polecam tego sztyftu. Trudno określić, czy u producenta zawiodła kontrola jakości, czy już na etapie projektu kosmetyku coś poszło nie tak. Ten sztyft jest po prostu ciekawy, ale zupełnie nie do użycia.
Zalety:
- plus za ciekawą formę kwiatka zatopionego w pomadce
Wady:
- nie nawilża
- skleja usta
- toporne opakowanie
- pachnie plastikiem, a potem słodko-chemicznie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie