Lorigine Glamour Charm, Illumination Mineral Powder Puder rozświetlający

Od dawna marka była w wybranych Rossmann'ach, ale nigdy nie zauważyłam takiego zainteresowania nią (także w sieci) jak przy wyprzedaży tych produktów. ;) Być może to kwestia braku popularności, a może braku wiedzy o właściwościach kosmetyków mineralnych - nie wiem. Ale korzystając z naprawdę ciekawej wyprzedaży i cen zakupiłam kilka produktów do wypróbowania. Dotychczas z "minerałów" miałam tylko pudry do twarzy, z których byłam średnio zadowolona, ponieważ nie ujarzmiały w ogóle mojego sebum. Przechodząc do tematu mojej recenzji, ten puder, choć prze-prze-przecudownie wygląda w opakowaniu, niestety na twarzy ciężko te piękno wydobyć. Posiadam kolor 30 (bardziej złoty o jaśniejszej bazie) i 20 (nieco zaróżowiony i ciut ciemniejszy od 30). Produkt nie jest jakoś straszliwie lotny jak np. sypki rozświetlacz Bell z kolekcji letniej'19. Nakładałam go początkowo pędzlem, ale bardzo subtelne było rozjaśnienie i drobinki, więc nałożyłam palcem i... wyglądało to jak róż, zwłaszcza kolor 20, więc baza pudru okazała się ciemniejsza niż to wyglądało w opakowaniu. Myślę, że jako puder rozświetlający wykończeniowy sprawdziłby się wyłącznie na ciemniejszych karnacjach. Będę stosować jako topper na róż, tak sądzę. Bladziochy już tak mają ;) Puder jest ogromny, więc wydajność na 5tkę. Jednak liczyłam na nieco większy glow - ale nie obrażam się na niego, ponieważ zapłaciłam naprawdę grosze ;)