Love Beauty and Planet Tea Tree Oil & Vetiver Rapid Reset Face Sheet Mask Maska w płachcie

Maseczka ma śliczne, duże opakowanie, które łatwo się otwiera. Maseczka jest dobrze nasączona produktem i jest bardzo elastyczna co pozwala na dopasowanie jej do swojej twarzy. Esencji zostaje na twarzy na tyle dużo, że można sobie ją fajnie wmasować w skórę twarzy i szyi co działa jak taki hydrożel. Działanie tak naprawdę znikome. Nie widziałam praktycznie żadnych efektów oprócz lekkiego nawilżenia i małego wygładzenia.

Maseczkę zakupiłam kiedyś na wyprzedaży za 5zł (razem z wersją kokosową) i długo zwlekałam z testowaniem. Jak kokosowa była rewelacyjna, to na tej bardzo się zawiodłam. Płachta cienka, ale bardzo poskładana, ciężko było mi ją rozłożyć, a jak już tego dokonałam, to płachta była za bardzo rozciągnięta - bardzo szeroka z ogromnymi otworami na oczy. Płachta na szczęście było długo wilgotna, trzymałam ją na twarzy ok. pół godziny i nadal nie wyschła. Po jej zdjęciu, esencja wmasowana w twarz, wchłonęła się bez pozostawienia uczucia lepkości, a skóra była odświeżona i wygładzona. Zero oczyszczenia, a tak została określona ta maseczka na opakowaniu.

Maseczka ma bardzo delikatny zapach, którego już po chwili w ogóle się nie zauważa. Jest dobrze nasączona esencją, ale po nałożeniu jej na twarz w opakowaniu nic już nie zostaje. Sam materiał jednak jest odpowiednio wilgotny i po zdjęciu maseczki - wciąż można coś z niego wycisnąć. Materiał z jakiego jest wykonana maseczka jest niesamowicie delikatny, bardzo cienki, miękki i lekki ale nie targa się. Po nałożeniu jej na skórę jest niewyczuwalna, idealnie dolega do twarzy i nigdzie nie odstaje ani się nie odkleja. Miękki i cienki płacht pozwala dobrze dopasować maseczkę do kształtu twarzy. Po zdjęciu maseczki, płat wciąż jest na tyle nasycony esencją, że można dalej coś z niego wycisnąć. Skóra twarzy po maseczce jest mniej tłusta, nielepka i delikatnie oczyszczona oraz trochę nawilżona. Jest również zaczerwieniona, najbardziej jest to widoczne na czole. Zaczerwienienie to nie znika zbyt szybko, dlatego też jeżeli chodzi o mnie - nie jest to produkt którego można użyć na godzinę przed wyjściem z domu. Skóra nie szczypie, nie swędzi. Jedynie wizualnie widać zaczerwienienie. W moim przypadku maseczka ta nie sprawdziła się głównie z uwagi na to, że spowodowała u mnie zaczerwienienia na skórze ( głównie czoła). Zapach jest lekki i szybko przestaje się go czuć, myślę że jest to ok. Skóra jest nawilżona, nie jest to jednak super nawilżenie - ale nie jest to też typowo nawilżająca maseczka, więc stopień nawilżenia jaki daje jest w miarę bez zarzutu. Oczyszczanie - tutaj już wypada gorzej. Owszem, skóra jest mniej tłusta i trochę czystsza, ale mając na uwadze cenę maseczki - można znaleźć lepiej działające zamienniki. Ogólnie - maseczka nie jest zła. Jednak w regularnej cenie myślę że nie jest warta uwagi. W cenie promocyjnej - bardziej. W moim przypadku zaczerwienienia skreślają ją jako ponowny zakup.

Uwielbiam markę Love Beauty and Planet, a wegańska maseczka w płachcie jest po prostu genialna. Maska z australijskim olejkiem z drzewka herbacianego i haitańską wetiwerią ma za zadanie oczyszczanie twarzy. Cera po użyciu kosmetyku staje się gładka, matowa i rozjaśniona. Kosmetyk nie wysusza przy tym skóry twarzy, a wręcz ją nawilża. Zapach produktu jest intensywny i zdecydowanie rześki oraz energetyzujący. Jest to już kolejny raz, kiedy używam tej maski, bo jakiś czas temu na promocji w Rossmannie zakupiłam kilka opakowań (w cenie 4,99 złotych każda). Zazwyczaj nie przepadam za maskami w płachcie, ale ta naprawdę dobrze przylega do twarzy i jest mocno nasączona esencją, która nie klei się jak w przypadku wielu produktów tego typu. Dobroczynny płyn, który zostaje w opakowaniu, zużywam na dekolt i szyję i w tym wydaniu efekty są również zauważalne. Cena regularna to około 15 złotych i patrząc na właściwości tego kosmetyku, uważam, że nie jest to wygórowana kwota :)

Nie zauważyłam,aby maska szczególnie oczyściła mi twarz,ale też nic gorszego nie wyczyniła na twarzy. Mocno płachta była nasączona esencją i było to wyczuwalne na skórze nawet po zdjęciu maski. Skóra trochę się rozświetliła i nawilżyła. Otwory na oczu i usta jak najbardziej dla nas idealne. Zapach mocno ziołowy. Kupiłam ją w niskiej cenie na wyprzedaży w Rossmannie.

Maskę zakupiłam na promocji, normalna cena jest zbyt wygórowana. Olejek herbaciany co do zasady ma pomagać na krostki. Mnie niestety zaczęło lekko wysypywać. Maska jest dosyć duża - dla mnie za duża, ale bardzo mocno i dobrze nasączona. Przepięknie pachnie. A esencja nie klei się jak w przypadku takich masek. Drugi raz raczej jej nie będę stosować...

Maseczka ma ładne opakowanie. Ciekawe pod względem designu. Zapach jest dość mocny i mnie osobiście średnio przypadł do gustu ale nie będę jej oceniać na podstawie zapachu. Maseczka jest wykonana z cienkiej, mięciutkiej bawełny, która dobrze przylega do twarzy. Można się w niej swobodnie przemieszczać i nie kapie z niej podczas użytkowania. Dobrze nasączona, ani za mało produktu ani za dużo. Maseczka jest dość średnio wycięta, za duże otwory na nos i usta. Nie zostawia na skórze uczucia tłustości. Skóra po użyciu jest delikatniej sza jednak miałam wrażenie że zaczerwienia i przebarwienia się wzmogły i bardziej ujawniły. Jednakże dla mnie bez większych rewelacji.