Bardziej anioł, niz diabeł...
Powąchałam tester, spryskałam i okazało się, że nie dawał spokoju. Zakupiłam pełnowymiarowe opakowanie i klapa. Zapach nietrwały, piękny, ale na mnie w ogóle się nie trzyma.
Flakon:
ładny w swej prostocie. Kolor brzoskwiniowego szkła z czarnymi napisami oraz dużym i długim trudno się zamykającym korkiem. Na tyle irytującym, że zdjętym przeze mnie i nie założonym już do końca (może trafiłam na wadliwy).
Nuty zapachowe:
Zapach należy do kategorii owocowo-kwiatowych. Pierwsze nuty zachwycają wybuchem mieszanki zapachowej liści herbaty, żurawiny, cytryny, grejpfruta i pomarańczy. Jest mocno, owocowo, świeżo, wesoło i soczyście.
Następnie do głosu dochodzą kwiaty jaśminu, piwonii, lilii wodnej i róży. Mieszanka kwiatowa jest subtelna, acz wyczuwalna. Perfumy coraz bardziej słabną i osadzają się na skórze w bazie, którą stanowią nuty zapachowe białego piżma, paczuli, drzewa bursztynowego i wanilii. Robi się słodziej, ale nie dusząco i cukierkowo, raczej kwaskowo-słodko, owocowo.
Projekcja:
w moim przypadku jest to zapach bliskoskórny, projekcja na wysokości ramion, bez ogona. Trwałość na skórze do 5 godz., ale po wylaniu na siebie dużej ilości.
Rzadko komplementowany. Nie przeszkadzający ani mnie, ani otoczeniu.
Na ubraniach trwałość bardzo dobra do 12 godzin, a może nawet więcej.
Podsumowanie:
Ange ou Demon Le Secret to piękny, orzeźwiający, wesoły zapach. Gdyby miał długi ogon diabła, a nie skrzydła anioła, zostałby u mnie na zawsze.
Sprawdzi się na wiosnę-lato, ale również lato-jesień, raczej na dzień. Na romantyczny wieczór wybrałabym coś bardziej sensualnego.
U mnie na 3+, ale nie za sam zapach, tylko za trwałość na skórze, projekcję i wydajność.
Wady:
- Wydajność. Jak dla mnie słaba, bo żeby dłużej nim pachnieć musiałam wylewać na siebie większe ilości.