Givenchy, Play for Her Intense EDP

Początkowo przyrównałam go do Flowerbomb, ponieważ otwarcie jest bardzo słodkie, cukierkowe. Po jakimś czasie zapach się jednak zmienia, nadal jest słodki ale staje się trochę dymny, cięższy, bardzo tajemniczy i tak, nawet seksowny. Niczym już wówczas nie przypomina ulepnego słodziaka. Fajny na randkę, bo jest bardzo kobiecy, ale nie ciężki, nie ciągnie się za nami ogonem ani nie dusi wszystkich w naszym otoczeniu. W sumie nie żałuję zakupu, brałam go w ciemno po przeczytaniu recenzji i pobieżnym przeglądzie nut zapachowych, zużyję go z przyjemnością, mimo że trwałość na mojej skórze nie powala.

Po perfumach Alien Thierry Mugler myślałam, że długo długo nic nie będzie w stanie tak samo utrafić w mój gust...a tu proszę, jest! Kolejny przepiękny ciężki, aksamitny, mocno fioletowy ( bo w takich kolorach właśnie postrzegam te ambry i drzewa sandałowe) zapach, zapach kompletny, rozwijający się swym ciepłem przez kolejne godziny przylegania do skóry, rozgrzewający ją w chłodne jesienno-zimowe dni, a mnie również otulający w wiosenne i letnie wieczory, dla mnie zapach doskonały, trwały, robiący niemałe wrażenie wśród płci przeciwnej, ale z pewnością nie tylko przeciwnej, ponieważ jest to zapach kompletnie nie męczący, od pierwszego psiknięcia, chce się go czuć bez przerwy, czuć jak zapach ten rozwija się na skórze od pierwszej minuty, zapach dla kobiet pewnych swej atrakcyjności i kobiecości....I znowu nie jest to raczej zapach dla młodych dziewczyn szukających lekkich kwiatowo owocowych zapachów...Do tego typu zapachu dojrzewa się, spotykając na swej drodze bardziej lub mniej trafione zapachy i marki, aż w końcu człowiek w zdumieniu odkrywa, że oto jest...oto ten...jest...mój...Piękny...
Buteleczka ciężka w kolorze (Och....) ciemnofioletowym, w kształcie...hmmmm....telefonu komórkowego? w każdym razie ciężar jej w mojej torebce bardziej cieszy niż przeszkadza, świadomość posiadania tuż pod ręką tego zapachu naprawdę poprawia humor....

Podobają mi się z jednego powodu bo zostawiają taką pudrową smugę na skórze.. Bardzo zmysłową i otulającą.. Lubię się nimi owijać w zimny wieczór, jest to ten rodzaj perfum, który wibruje we mnie i wprawia w dobry nastrój, taki lekko rozmarzony i romantyczny.. do szczęscia brakuje iskrzącego kominka i butelki wina...
bardzo przyjemny zapach..w prostej ale pięknej oprawie..

Używam tego produktu od: roku
Ilość zużytych opakowań: W trakcie 1 75ml

Wybrałam je na podstawie opisów i recenzji... które okazały się nieco przerysowane...
Kategoria- oryginalne w stylu niedawno ocenianego przeze mnie L\\\\\\\'Agenta. Ale delikatniejsze, sprasowane do postaci pudru. Niestety słabo wyczuwalne, przyskórne. Może zmysłowe bo trzeba wysilać zmysły aby je czuć i móc nimi ruszyć wyobraźnię.

Opakowanie, flaszeczka bardzo mi się podoba, choć ciężka, noszę ją namiętnie w torebce, aby też od czasu do czasu odświeżyć wrażenia...

Myślę że to najlepiej oddana orchidea, znana nam z doniczkowych mas-produkcji... One to mają tak delikatny nieco duszący specyficzny ale bardzo wątły zapach, trochę pudrowy, ale nie tak kosmetycznie czy zabójczo.

Dla mnie Intense jest opakowanie, natomiast zapach to purpurowa lub prawie orchidea w plastikowej doniczce, doprawiona delikatnie różowym pieprzem i jakby z dodatkiem pudrowego fiołka...

Spory niedosyt a apetyt był ogromny... Może gdybym L\\\\\\\'Agenta nie znała i nie wiedziała jak jesienią potrafi otulić to ten Play by lepiej zagrał, a tak tylko cichutko odtworzył nagrany z oddali zapach....

Dodam pół gwiazdzki, choć opakowanie mnie zawiodło,
bo flaszka z pudełka się wyślizgnęła i atomizer potłukł, ale da się używać... Powiem, że nawet po tę nadgryzioną flaszeczko mydelniczkę częściej nawet teraz sięgam. Odsłoniła mi słodycz delikatnej w porównaniu np. z tą z Fuel Diesla, benzoiny podbitej nie waniliową posypką a fasolą tonka... Jest ten zapach jakoś bliski z Very Irresistible L\\\'Intense... Porównuję go do L\\\'Agenta, który jest jednak bardziej kontrowersyjny, agresywny. Play Intense jest wystarczająco niepokojący zmysłowy i tajemniczy abym mogła go używać nawet na co dzień przy zachowaniu pewnej niewymuszonej ciemnej elegancji, seksualności i sensualności... i jest trwały...


Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: zaczęta 100

Najbardziej zmysłowe perfumy jakie miałam - pudrowe, ale absolutnie nie babcine, mocne, sexowne, słodkie, eleganckie zarazem, a do tego cholernie trwałe i wyczuwalne.
Jedyną ich wielką wadą jest dla mnie cena. Dlatego teraz będę kupowała odpowiednik z FM, który jest niemalże identyczny tylko może troszkę mniej ogoniasty, ale równie trwały.
Jak dla mnie jest to taka bardziej elegancka i mniej przesłodzona wersja amor amor (łączy je na pewno ta moc, bo delikatny zapach to to nie jest).
Są takie zmysłowe, że jak je na sobie mam to mój ukochany się na mnie rzuca ;-)
Cudowny zapach, jakby miał w sobie jakieś feromony. Na pewno czuję bazę i różowy pieprz, dalej ciężko mi stwierdzić bo mój nosek nie wyodrębnia aż tak składników, ale to dobrze, bo perfumy tworzą spójną całość, a nie pachną jednym owockiem czy kwiatkiem.
Używam tego produktu od: czerwiec 2013Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

edit: Odjęłam gwiazdkę, bo choć lubię je na innych i podtrzymuje, że są zmysłowe, to jednak na dłuższą metę męczą mnie, a na cielejsze dni raczej się nie nadają. Zauroczenie minęło...

Moje ukochane ulubione od kilku lat. Byla to milosc od pierwszego uzycia. Zakochalam sie w ich oryginalnosci. Sa tajemnicze, lekko pudrowe z odrobina slodyczy, a jednoczesnie jest w nich cos swiezego i lekkiego.

MAja wiele twarzy i pieknie rozwijaja sie na skorze w czasie. Bardzo nowoczesne, dla kobiet ktore nie boja sie w dzisiejszych zmaskulinizowanych czasach byc kobiece, a jednoczesnie wyemancypowane.

Bardzo, bardzo trwale, z ciepla, slodko-gorzka ale nie przeslodzona nuta serca.
Uwielbiam!

Używam tego produktu od: 3 lat
Ilość zużytych opakowań: 100ML + 50 ML w trakcie

Play for Her Intense ... różowe ziarna pieprzu ... kwiat tiare ... drzewo amyris ... na początku bardzo słodki ... lecz po chwili zmienia się w niesamowicie elegancką mieszankę aromatów ... na chłodne dni wspaniały ... otula ... cudownie przylega do skóry ... jest ciepły a zarazem niebanalny ... już sobie wyobrażam jak za oknem wszystko pokryje się śnieżną pierzynką, będzie mroźno ... zimno ... a ja otulona w szal ... z Play for Her Intense ... będzie ciepło ... cudownie ...

Używam tego produktu od: dwóch tygodni
Ilość zużytych opakowań: 50 ml

Krotko i zwiezle: wszystko czego szukalam w perfumach, zmyslowe, nowoczesne i jednoczesnie eleganckie. Dlugo trzymaja sie na skorze, troche korzenne, troche pudrowe, troche slodkawe, troche kwiatowe... unikalna mieszanka i dobrze na mnie lezy. Przyciaga plec przeciwna. Paczula w najlepszym wydaniu. Nigdy nie zrozumiem porownan do takich perfum jak black xs czy amour amour.IMHO to zdecydowanie inny rodzaj zapachu... \'niestety" na plus Play intense;) Nic dodac nic ujac, IDEAL.

Używam tego produktu od: Roku
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego flakonika 50 ml

dostalam caly pakiet probek od osoby ,ktora nie lubi pseudoperfum jakie szczescie dla mnie, jednak na probkach skoncze
zapach jest charakterystyczny ale raczej nie charakterny , przypomina amor amor oraz aliena, taka sztuczno - tu bardziej pudrowa nutka,
czuc troche drzewa (siakies inne) ale bardziej kwiaty biale nie duszace , potem czuc slodycz na szczescie niejadalna i jakas glebie ,ktora wwierca sie w nos ,nawet trwaly choc intensywnoscia nie powala byl w sam raz a nawet interesowal mezczyn wiec za to dodatkowy + ale on nie krzyczy bardziej otula i trzyma sie przy skorze raczej na jesien / wiosne
Używam tego produktu od: 2miesiecy
Ilość zużytych opakowań: 10 probek

Perfumy otrzymałam w prezencie. Sama bym ich nie kupiła, ponieważ preferuję nuty delikatniejsze - ozonowe, owocowe. Zapach według mnie należy do kategorii tych "cięższych", ale nadających się na co dzień. Przy tym zapachu dokonałam na własny użytek podziału swoich pachnideł na te, których używam, aby nastrój sobie poprawić i te, do których już muszę mieć odpowiednie samopoczucie. Play jest zdecydowanie w tej drugiej grupie i jest tam sam.
Zapach jest kwiatowo-owocowy z silnie przebijającą nutą czegoś ciężkiego. Na mojej skórze dość szybko traci na pierwotnej, duszącej intensywności i przechodzi w coś, co przypomina mi nieco zapach gumy balonowej.... Jest to zapach, który podkreśla kobiecość nienachalnie.
O ile zapach mogę ocenić pozytywnie, to flakonik.... czy to w ogóle można nazwać flakonikiem? Kolor piękny, kształt tandetny...




Używam tego produktu od: ok. 9 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Coraz rzadziej zdarza mi się zauroczenie nowymi perfumami. Nie mówiąc o zaskoczeniu. Play Intense nie jest żadną nowością jeśli chodzi o zapach, właściwie jest całkiem sporo podobnych, z półki ciepłych, owocowych, słodkich. Ale warto przetestować Intense na sobie i dać mu dojrzeć na skórze. Naprawdę: WARTO!

Mnie zapach bardzo się spodobał - jest ciepły, otulający, bardzo jesienno-zimowy. Jest jak dojrzała śliwka węgierka, wytrawny i słodki jednocześnie. Nie ma mdlącej cukierkowej nuty, którą ma wiele perfum jak np. Amor Amor, z którym Play mi się nieco kojarzy. Zapach Givenchy łączy elegancję z nowoczesnością, słodycz owoców z wytrawnością orientalnych kwiatów i drzew. Lubię takie miksy, przewrotne i niejednoznaczne, które chce się wąchać bez przerwy, tak niełatwe są do zanalizowania.
Kolejna rzecz, że zapach zwraca uwagę jak rzadko który - jest naprawdę erotyczny, głęboki i taki... pełny :) Kojarzy mi się z obfitością późnej jesieni.
Play Intense nie jest "stary", ani zbytnio nastolatkowy; będzie pasował i młodej dziewczynie w sportowych ciuchach i eleganckiej kobiecie w garsonce. Na każdym będzie pachniał inaczej i nie niesie z sobą jakiegoś totalnego kontekstu, który się mocno kojarzy z określonym stylem czy imagem - dla mnie to jest właśnie określenie nowoczesnych perfum.

Bardzo polecam spróbowanie. Mój jedyny zarzut to trwałość, spodziewałam się że będzie dużo większa. Flakon moim zdaniem nie odzwierciedla zawartości, bo niesie za dużo skojarzeń z pokoleniem ipodowo-facebookowym, gdy zapach właśnie umyka jednoznacznemu zaszufladkowaniu.

Używam tego produktu od: 2 tygodnie
Ilość zużytych opakowań: w trakcie

Nie wiem czym on pachnie (:D), ale ma jakąś charakterystyczną nutkę. Niby coś mi przypomina, ale jest oryginalny.
Zapach promienny, ciepły, może faktycznie drzewny, ale nie idzie w stronę suchego drewna. Odrobinę orientalny. Słodki w pewien sposób. Nie ma wielkiego ogona, ale nie chowa się też przy samej skórze. Trwałość ok. 7 godz.
Na początku, gdy poznałam zapach bardzo mi się spodobał, potem trafił mi się inny, który pokochałam i ten poszedł w kąt. Ostatnio go wyciągnęłam i znów z radością go używam :)
Jedyne co mi się nie podoba, to cena. Aż takie arcydzieło to to nie jest, żeby kosztowało więcej niż przeciętne perfumy z tej półki...
Ale znów się potwierdza teza, że perfumy pana Givenchy mi służą ;)

Używam tego produktu od: jesieni
Ilość zużytych opakowań: 1