Krem jest z założenia naturalny, nagietkowy, przypominający zapachem ogród ziołowy z dawnej epoki, łąkę latem, no coś w tym stylu. Natury owszem Yves Rocher nie poskąpił, ale dorzucił też garść chemii, co mnie bardzo zniechęca. Otrzymałam ten produkt w prezencie od osoby zakochanej w tej marce, jak i ja kiedyś byłam zakochana. Szukałam czegoś do regeneracji łokci, które zimą wydawały mi się brzydkie i muszę przyznać, krem nagietkowy YR był jedynym specyfikiem, który sprawił, że moje łokcie były znowu "piękne".
Krem jest bardzo gęsty, nazwałabym go maścią, mimo to dobrze się wchłania. Pachnie nagietkiem, kto lubi ziołowe skojarzenia, będzie zadowolony, mnie też ten zapach się spodobał. Kosmetyk nakładany na łokcie na noc zadziałał już po kilku aplikacjach, pięknie wygładzał skórę. Na twarz również go nakładałam, dobrze się wchłaniał, nawilżał skórę nocą. Później doczytałam, że jest to właściwie krem do twarzy, a wcześniej byłam przekonana o tym, że jest to specyfik do stref suchych, zrogowaciałych, jak łokcie, albo kolana czy stopy.
Skład tego kremu przyprawia o zawroty głowy, jest tak rozbudowany. Oprócz wyciągu z nagietka, rumianku, oleju słonecznikowego, makadamia, kokosowego i kilku innych, których nie znam, zawiera chemię. Niestety, jest i mikroplastik. dlatego gwiazdka w dół. Gdybym nie znała tych oznaczeń, ocena byłaby pewnie maksymalna.
Opakowanie ładne, szklany słoiczek. Grafika stylowa, botaniczna.
Zalety:
- nagietek, rumianek i naturalne oleje w składzie,
- nawilżenie,
- natłuszczenie,
- uelastycznienie,
- poprawa stanu łokci,
- nadaje się na twarz na noc, ale...
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie