Niestety paleta bardzo mnie rozczarowała. To mój pierwszy zakup z GlamShopu, raczej nie skuszę się na kolejne.
Opakowanie: grafika ładna, ale trzeba wspomnieć o wykonaniu. Za 120zl, oczekuje jakości powiedzmy Zoevy. Paleta wygląda jak z bazaru. Sory, ale nawet w najtańszych drogeryjnych markach typu MySecret, czy Lovely ne widziałam tak nierówno powycinanych kółek na wklady. Magnesy odstaja, wieczko się przesuwa - wszystko o czym mówiła Nataliebeauty ma miejsce. Przypominam, paleta kosztuje tyle co Zoeva! Mam paletki za 2 dychy, które wyglądają lepiej.
Cienie:
Błysk - bez szału, zwykły drobinkowy , ładny, ale nic "wow", mam kilka tego typu w innych paletach. Nawet nie jest jakimś ciekawym wielowymiarowym topperem jak te z Insta Glow od Beauty V Tricks.
Apollo - najładniejszy, bo właśnie wielowymiarowy Znajdziemy to drobinki różu, fioletu, zieleni...
Nala - słaba żółć, nie wychodzi na oku tak jak w opakowaniu , w ciagu dnia potrafi niemal zniknac z oka...
Margaretka - ładny kolor, ale mam też podobne, bardzo się sypie, jak wszystkie maty w tej palecie
Królewicz - największy dziad tej palety. Poziom osypu przechodzi wszystko co do tej pory widziałam. Nie nadaje się też do zrobienia kreski , bo po chwili wszystko się odbija na powiece. Użyty kilka razy, już jest wgłębienie ( pierwszy raz mam takie zużycie cienia po zaledwie kilku dotknieciach pędzlem!). Żeby było jasne, dotykam go bardzo, bardzo delikatnie, nie szoruję po nim pędzlem! Mimo to pyli, brzudzi, a jak go strzepuje to całe biurko (białe) , ciuchy, podłoga - no wszystko jest w fioletowym proszku!
Aloha - dokładnie to samo co Królewicz, może minimalnie mniejsze wgłębienie, ale brzudzi wszystko tak samo.
Ametyst - ciekawy, ale też nie zrobił na mnie efektu Wow. Myślałam że drobinki będą miały różne odcienie fioletu i różu, a to jest jeden odcień, brakuje mi głębi. Nie jest zły, ale spodziewałam się czegoś "wow".
Ideał - ładny cień, ale uważam, że nie pasuje do reszty odcieni. Ciężko mi go tu z czymś połączyć sensownie. W załamanie jest zbyt ziemisty dla tych fioletow... robi się z tego takie blotko. Wygląda jakby znalazł się w tej palecie przez przypadek.
Omg, omg - Rose Gold, których już mam pełno, prawie w każdej palecie...
Praca z cieniami: z ta paletą trzeba się pieścić i cackac, co mnie doprowadza do szału. Pobawie się nią na kwaranatannie, ale wiem że nie będę po nią sięgać na co dzień, a już na pewno nie będę zabierać jej w podróż. Nie jestem laikiem , mam w swojej kolekcji i tanie i drogie marki, ale takich matow jak tutaj to chyba jeszcze nie widziałam. Moim zdaniem ich pigmenatcja jest nieudana. Są bardzo napigmentowane, ale przez to bardzo, bardzo się sypia. Nadmiar oczywiście strzepujemy, co generuje kolejny pył i bałagan... Po makijażu wszystko jest w tych cieniach ! Biurko, podłoga, opakowanie... Pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Przypominam, nakladam je delikatnie,
mam w swojej kolekcji Sultry z ABH czy inne tego typu "trudniejsze"palety, wiem jak pracowac z prasowanymi pigmentami , mimo tego tu się poddaję... Najmniej brudza Nala i Ideał ( z matow).
Błyski są ładne, ale nie niepowtarzalne. Po tych ochach i achach nad turbopigmentami spodziewałam się blysku na poziomie Steeli czy nawet tych podrobek z Wibo w kremie. Tymczasem daleeeeeko im do tego błysku. Moim zdaniem jest to błysk na poziomie cieni Essence Melted Chrome ( mam cztery odcienie, polecam). Przynajmniej te z palety Abstrakcja.
Wykonując makijaz ta paletą trzeba najpierw malować oczy, potem resztę, czego ja nie lubię i myślę, że szybko pozbede się tej palety, mam lepsze.
Podsumowując, ja nie polecam. Opakowanie to jakiś żart z klienta, może gdyby to była paleta z Catrice za 3 dychy, to bym sie tak nie czepiała ( co nie znaczy, że bym nie zauważyła, bo tych krzywych wyciec nie da się nie zauważyć!) Dziwi mnie że sama Marta, która potrafi odrzucić zakup palety tylko przez wzgląd na opakowanie milczy jak zaklęta i udaje że tego nie widzi. Słabo.
Cienie w środku są dobrej jakości, nie źle, da się nimi pomalować, ale trzeba się liczyć z balaganem i ich mała wydajnością. Błyski są bardzo dobre, ale nie umywaja się do Ciebie w kremie.
Acha, jeszcze jeden zarzut co do tej palety - nie inspiruje Paleta barw jest na tyle uboga, że większość makijaży będzie wyglądała podobnie typu "sunset look", co nawet widać po instagramie i YT, gdzie makijaże są bardzo podobne do siebie. Co innego np. Retro, gdzie różnorodność kolorów jest ogromna a wciąż spójna. No ale co kto lubi, ja się skusiłam na te bo chciałam co Glamshop ma do zaoferowania w kwestii topperow, turbopigmentow, turbomatow i trudnych fioletow j żółci. U mnie skończyło się rozczarowaniem ????♀️
Wady:
- Opakowanie, maty, osyp....
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie