Norel Dr Wilsz Sensitive, Soothing and Illuminating Mask Maseczka łagodząco-rosjaśniająca dla skóry wrażliwej

To moje pierwsze spotkanie z kosmetykami Norel - no prawie, bo czasem miałam próbki kremów w zamówieniach z Douglasa. Jakiś czas temu zaczęłam szukać fajnych masek, które zastąpią mi maski w płachcie, do stosowania na dzień (nie zamiast kremu), i nie za miliony monet. Maski Norel miały dobre opinie, więc postanowiłam spróbować. Mam cerę mieszaną, bez skłonności do szczególnych podrażnień, nie mam problemów z trądzikiem - nie wiem więc, jak maska sprawdzi się dla skór wrażliwych, suchych i mieszanych z problemami naczynkowymi oraz w fazie remisji trądzika różowatego - czyli takich, dla których jest przeznaczona. Miałam natomiast mały problem z podrażnieniami po szczoteczce sonicznej (za często stosowałam), używam też peelingu kwasowego i retinolu, stąd czasem moja skóra wymaga ukojenia. Zazwyczaj w tym celu stosowałam aloes, ale ta maska sprawdza się dużo lepiej. Maska jest w plastikowej tubce, dzięki czemu latwo ją dozować. Jest też bardzo wydajna - używam jej regularnie jakieś 2 razy w tygodniu od miesiąca, ale zużycie nie jest duże. Ma formułę żelowego kremu, bardzo ładnie pachnie, dobrze się rozprowadza. Zmywam ją po 20 min od nałożenia i nakładam zwykłą pielęgnację. Maska zawiera rutynę, wysokoskoncentrowany ekstrakt z kwiatostanu arniki górskiej (mają właściwości wzmacniające i ochronne) oraz ekstrakty z lukrecji, hamamelisu i pantenol, które jak wiemy koją podrażnienia. Dzięki temu szybko zmniejsza zaczerwienienia, szybko łagodzi stany podrażnień, likwiduje niemiłe uczucie suchości, jakie czasem towarzyszy takim stanom. Cera jest jaśniejsza i ukojona. Stosuję ją jakieś 2 razy w tygodniu od miesiąca, i widzę że skóra nie podrażnia się już tak łatwo - obecnie mogę używać szczoteczki sonicznej nawet dwa razy dziennie, a nie mam problemów z podrażnieniami czy uczuciem ściągnięcia i suchości, jakie miewałam wcześniej, kiedy stosowałam szczoteczkę częściej.