By Rokko Shine Brown, Krem opalający 

Produkt bardzo fajny, dzięki tłustej formule łatwo się rozprowadza, jest wydajny. Ja go nakładam pędzlem dzięki czemu nie mam problemu z ,,tłustymi rękoma,, po aplikacji. W dodatku pachnie przepięknie. Jeden jedyny minus, nie ma ochrony spf niestety

Mam bardzo jasną karnację i całe życie opalanie było dla mnie praktycznie niemożliwe – słońce zazwyczaj w ogóle “nie łapało”, a jeśli już, to kończyło się to zaczerwienieniem, a nie ładną opalenizną. Postanowiłam dać szansę kremowi By Rokko Shine Brown i… stało się coś niesamowitego! Po raz pierwszy w życiu naprawdę się opaliłam. I to w piękny, złocisty sposób – bez poparzeń, bez bólu. Efekt przerósł moje oczekiwania. Skóra wygląda zdrowo, kolor jest równomierny i naturalny. Ten krem naprawdę działa – to nie marketing, tylko realny efekt. Jedyny mały minus to konsystencja – krem jest bardzo tłusty i praktycznie się nie wchłania. Zostaje na skórze, a co za tym idzie – również na ręcznikach, ubraniach i wszystkim, czego się dotknie. Trzeba więc uważać i najlepiej stosować go tylko wtedy, gdy planujemy leżenie na ręczniku lub hamaku, a nie aktywne zwiedzanie. Mimo to – zdecydowanie warto! Dla osób z jasną skórą to prawdziwy game changer.

Ten krem opalający przewijał mi się na Instagramie i TikToku tak często, że w końcu nie mogłam się oprzeć. Piękne zdjęcia opalonych nóg, złociste skóry i komentarze w stylu „opalanie level expert” zrobiły swoje. No i cóż – trafił do mojej plażowej torby szybciej, niż się spodziewałam. Sam krem ma piękny, kokosowo-karmelowy zapach, który dosłownie przenosi na tropikalną plażę, nawet jeśli jesteś tylko na działce pod miastem. To ogromny plus – nie pachnie typowo „samoopalaczowo”. Jeśli chodzi o konsystencję, to jest ona bardziej jak masełko niż klasyczny krem – dość tłusta, ale rozprowadza się łatwo i równomiernie. Nie wchłania się od razu, więc warto odczekać chwilę zanim siądziemy na leżaku – ale za to daje ładny połysk na skórze już po aplikacji. Efekty? Tutaj zrobiło się ciekawie. Mam jasną karnację i nie opalam się łatwo, ale z tym kremem zauważyłam, że proces przyspiesza. Skóra nie jest od razu ciemna, ale po 2–3 dniach z rzędu opalania różnica była zauważalna. Opalenizna była ciepła, złocista i bez smug – dokładnie taka, jaką lubię. Plus: krem nie wysusza skóry, a wręcz daje jej odżywienie, co po słońcu jest bardzo na plus. Dla mnie minusem jest opakowanie przez, które produkt musi być aplikowany ręką, a tłusta formuła utłuści łatwo rękę co jest minusem na plaży. Nie zawiera filtrów UV, więc koniecznie trzeba stosować razem z SPF-em – to nie jest krem ochronny, a wspomagacz. Używany odpowiedzialnie – działa naprawdę fajnie. Podsumowanie: By Rokko Shine Brown to świetny wybór dla tych, którzy lubią wspomagać naturalne opalanie, ale nie przepadają za klasycznymi samoopalaczami. Przyjemny w użyciu, dobrze pachnie i daje efekty – ale wymaga rozsądku i SPF-u. Ja na pewno zabiorę go na każde wakacje! Na lato HIT!

Ten krem to coś pięknego dla takich bladziochów jak ja. Długo szukałam czegoś co spełni moje oczekiwania i doczekałam się. Myślę że każdy powinien wypróbować chociaż raz (ale na jednym razie się nie skończy gwarantuje)

By Rokko Shine Brown to prawdziwy hit, jeśli chodzi o wspomaganie opalania! ???? Testowałam go zarówno na słońcu, jak i w solarium – w obu przypadkach efekty były widoczne bardzo szybko. Skóra nabiera pięknego, złocistego koloru, a jednocześnie jest nawilżona i miękka w dotyku. Krem ma lekką, nietłustą konsystencję, dzięki czemu błyskawicznie się wchłania i nie zostawia nieprzyjemnej lepkości. Duży plus za skład – naturalne oleje i masła pielęgnują skórę, a zapach... absolutnie obłędny, jak tropikalne wakacje w słoiczku! ????️ Co ważne, nie zauważyłam żadnych smug ani plam, co często bywa problemem przy tego typu produktach. Jeśli marzysz o intensywnej, zdrowo wyglądającej opaleniźnie bez przesuszonej skóry – ten krem to must-have! ????

Rokko Shine Brown, Krem opalający - Ocena 3/5 Krem opalający Rokko Shine Brown zasługuje na solidne 3/5. Produkt ma swoje mocne strony, ale także kilka istotnych wad, które mogą wpływać na ogólne zadowolenie z jego użycia. Zalety: Intensyfikacja opalenizny – Krem rzeczywiście przyspiesza proces opalania, nadając skórze głębszy odcień w stosunkowo krótkim czasie. Konsystencja i aplikacja – Produkt ma przyjemną konsystencję, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając uczucia lepkości na skórze. Zapach – Dla wielu osób aromat tego kremu jest dużą zaletą, gdyż jest przyjemny i niezbyt intensywny. Wady: Brak filtra UV – Krem nie zawiera filtrów przeciwsłonecznych, co oznacza, że przy jego stosowaniu konieczne jest dodatkowe zabezpieczenie skóry przed promieniami UV. To może być problematyczne, szczególnie dla osób o jasnej karnacji. Efekt krótkotrwały – Choć krem przyspiesza opalanie, uzyskany efekt nie zawsze jest trwały i wymaga częstych aplikacji. Cena – W porównaniu do innych tego typu produktów, cena może wydawać się nieco wygórowana w stosunku do efektów, jakie oferuje. Podsumowując, Rokko Shine Brown to krem opalający dla osób, które szukają przyspieszenia opalenizny i nie potrzebują dodatkowej ochrony przeciwsłonecznej. Jednak brak filtra UV oraz średnia trwałość efektu sprawiają, że nie kupię ponownie tego produktu.

Krem opalający By Rokko Shine Brown to produkt, który z pewnością przypadnie do gustu każdemu, kto marzy o naturalnie wyglądającej opaleniźnie przez cały rok. Jego formuła zawiera składniki, które pomagają uzyskać piękny, brązowy odcień skóry, równocześnie nawilżając ją i odżywiając. Krem łatwo się wchłania i nie pozostawia smug, co jest wielkim plusem, jeśli zależy nam na równomiernym efekcie. Ma przyjemną, lekką konsystencję, która sprawia, że aplikacja jest szybka i bezproblemowa. Efekt opalenizny jest intensywny, ale wygląda naturalnie, jak po kilku dniach spędzonych na słońcu. Dodatkowo, krem jest wzbogacony o nawilżające ekstrakty, które pomagają utrzymać skórę gładką i elastyczną. Regularne stosowanie zapewnia długotrwały, zdrowy wygląd skóry. Krem opalający By Rokko Shine Brown to doskonały wybór dla osób, które chcą cieszyć się piękną, brązową skórą przez cały rok, bez konieczności eksponowania jej na słońce.

Krem kupiłam jak tylko pojawił się stacjonarnie w drogerii hebe i to jeszcze na promocyjnej cenie. Słyszałam i wyczytałam wiele samych pozytywnych opinii więc i ja się skusiłam. I powiem wam że nie żałuję i jakbym miała kupić jeszcze raz to bym to zrobiła. Krem zamknięty w plastikowym pojemniku, konsystencja jest lekko tłusta przypominająca masełko, przepięknie pachnie i łatwo się też rozprowadza na skórze. Nie trzeba było czekać długo na efekty, już po pierwszym zastosowaniu skóra przecudownie zbrązowiała a przy tym była nawilżona. Musimy mieć też na uwadze, że nie każdy ma dar do ładnego i bezproblemowego opalania się, jeśli ktoś ma bardzo wrażliwą i bardzo suchą skórę powinien uważać ( bo nie ma to żadnej ochrony spf) Jeżeli czujemy po jakimś czasie, że skóra jest zaczerwieniona i nas piecze, powinnyśmy nałożyć na to spf, a także nie nadaje się na pierwsze opalanie bladej skóry, najpierw lepiej przyzwyczaić trochę skórę i opalić się na jakiś filtr. Osobiście jestem zakochana w tym produkcie i to jakie piękne efekty można uzyskać. Co ważne też, to skład jest naturalny w porównaniu do innych drogeryjnych kosmetyków przyspieszających opalanie.

Krem opalający a właściwie masełko kupiłam na jednej z internetowych drogerii Cocolita, ale jest już dostępny stacjonarnie nawet w Hebe w promocji za 60 zł. Ja kupiłam go w zeszłym roku i służył mi jeszcze te wakacje i dałam za niego nieco więcej. Opakowanie to okrągłe, plastikowe pudełeczko o bardzo ładnej, kolorowej szacie graficznej, która niewątpliwie przyciąga uwagę - choć cena jest dość wygórowana to opakowanie bardzo zachęciło mnie do kupna. Po odkręceniu w środku opakowania posiada dodatkowe zabezpieczenie, które się okazuje bardzo potrzebne - w wysokich temperaturach masełko szybko topnieje. Jego pojemność to 190 ml. Konsystencja sama w sobie jest zbita, jak przystało na masełko, koloru żółtego, jest bardzo przyjemne w aplikacji, podczas gorąca roztapia się i świetnie sunie po skórze, pozostawiając tłustą warstwę na ciele. Pomimo swej tłustej konsystencji, nie trzeba go aplikować dużo na skórę, co za tym idzie jest niesamowicie wydajny. Zapach to prawdziwa petarda! Jest cudowny i baaardzo kojarzy się z wakacjami, palmami, tropikami! Jest lekko cytrusowy, mango i papaja? O właśnie tak on pachnie! Skład jest całkowicie naturalny, 100% olej z marchewki, oliwa z oliwek, olej z orzechów włoskich, masło kakaowe, i tropikalna mieszkanka, która zapewne odpowiada za ten nieziemski zapach! Masełko aplikuję tylko na ciało, bez twarzy, warto wspomnieć, że nie posiada on filtrów przeciwsłonecznych, ale ja go nie nakładałam przed aplikacją, tylko szłam na żywioł, a co! :) Jak dla mnie efekty są świetne i śmiało mogę powiedzieć, że jestem nim zachwycona! Masełko dzięki swej wyjątkowej formule znacznie skraca czas opalania, nie przepadam za leżeniem na słońcu a tu wystarczy 30 min i skóra jest pięknie muśniętą słońcem i natychmiast daje efekt brązowej opalenizny, która długo się utrzymuje. Masełko szybko się wchłania, dobrze pielęgnuje skórę, nawilża, odżywia, daje szybkie i długotrwałe efekty, bezbarwna formuła, której towarzyszy tropikalny zapach! Bardzo dobrze sprawdza się także na solarium - sprawdziłam! To prawdziwy hit lata ❤️ To masełko towarzyszy mi już drugie wakacje i jestem nim zachwycona za każdym razem z każdą ekspozycja na słońce , widząc piękne efekty na skórze. Myślę, że zostanie ze mną na długie lata. Jeśli też chcesz cieszyć się tym efektem to polecam ten produkt :)

Krem ma oleistą konsystencje i prze pięknie pachnie. Bardzo dobrze nawilża skórę i pozostawia ją rozświetloną. Skóra szybko się dzięki niemu opala, natomiast produkt po czasie traci swoje walory - zastyga i strasznie śmierdzi, nadaje się wtedy do wyrzucenia, a przypominam, że cena nie jest niska. Ciężko mi jest się zdecydować na ponowny zakup.

Krem opalający By Rokko, Shine Brown, to produkt dedykowany osobom poszukującym naturalnego efektu opalenizny bez konieczności ekspozycji na słońce. Po przetestowaniu tego kremu mogę podzielić się moimi spostrzeżeniami na jego temat. Krem ma przyjemną konsystencję, która łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, co jest bardzo wygodne w użyciu. Efekt opalenizny, jaki zapewnia, był subtelny i naturalny, co na pewno spodoba się osobom, które preferują delikatny efekt brązowej skóry. Jednakże, warto zauważyć, że krem ten nie jest samoopalaczem, więc nie zapewni mocnego i intensywnego brązu. Jest to raczej produkt, który delikatnie podkreśli naturalny odcień skóry, dodając lekkiego i zdrowego blasku. Osobiście cenię sobie produkty, które subtelnie poprawiają wygląd skóry, a krem opalający By Rokko, Shine Brown zdecydowanie spełnia te oczekiwania. Jest to świetna opcja dla osób, które szukają naturalnego sposobu na uzyskanie zdrowego blasku na skórze, zwłaszcza w okresach, gdy opalanie jest ograniczone. Podsumowując, By Rokko, Shine Brown, to krem opalający, który subtelnie poprawia wygląd skóry, dodając naturalnego blasku. Jeśli poszukujesz produktu, który zapewni delikatny efekt opalenizny, to warto dać mu szansę.

Balsam samoopalający stosuję przez cały rok. Uwielbiam cieszyć się pięknie opaloną skórą bez konieczności przebywania na słońcu. Krem opalający by Rokko Shine Brown zachęca mnie efektem nawilżenia skóry przy jednoczesnym uzyskiwaniu efektu skóry muśniętej słońcem. Stopniowo nadaje skórze słoneczny odcień. Ma piękny zapach. Jest wydajny. Opakowanie umożliwia wygodne wydobycie odpowiedniej ilości produktu.

Skuszona reklamami , które wyświetliły mi się przed sezonem letnim kupiłam 2 opakowania , bo taka była korzystniejsza cena ;) Produkt pięknie pachnie , jest bardzo wydajny . Dzięki karotenowi od razu gdy się posmakujemy mamy skórkę pomarańczową. Dużo szybciej słońce nas opala i opalenizna ma piękny wygląd. Bardzo szybko się rozprowadza i mamy efekt jak po olejku czyli błysk ;) Mi osobiście bardzo się to podoba i do tego skóra jest bardzo gładka i nawilżona. Już mam za sobą 3 opakowania i na kolejny sezon na pewno również kupię .

O produkcie dowiedziałam się z reklamy , codziennie pojawiająca się oferta skusiła mnie do zakupu i powiem szczerze łał zapach piękny wydajny super się rozprowadza po ciele. Ciało się szybciej opala i daje efekt ładnej brązowej skóry, minusem że brudzi ale kupie ponownie

Bardzo fajna konsystencja, łatwa do rozsmarowania lecz brudząca wszystko niestety. Plusy: przyspiesza opalanie się dobra cena w stosunku do wydajności Na minus dostępność.

O produkcie dowiedziałam się z internetu. Reklamy pojawiały się dosłownie codziennie i trochę zainteresował mnie ten produkt. Nigdy przedtem nie stosowałam przyspieszaczy do opalania ale w sumie dlaczegoby nie spróbować. Zamówiłam słoiczek i z niecierpliwością czekałam na dostawę a później na słoneczny dzień. W opakowaniu znajduje się produkt oleisty, o stałej konsystencji, ktora pod wpływem ciepła zmienia się w ciecz. Zapach egzotyczny, owocowy, dla mnie piękny. Przez śliską konsystencję rozprowadza się łatwo. Po opalaniu niezbędna jest kąpiel bo krem jest dość tłusty i wszystkie pyłki przyklejają się do ciała. Efekty wynagradzają wszystko - po godzinie na słońcu skóra jest wyraźnie opalona, pięknie zabrązowiona. Bez kremów taki efekt jest do uzyskania po kilku godzinach na słońcu. Nawet miejsca oporne na opalanie złapały promienie słoneczne, widać od razu różnicę w kolorze. Za pierwszym razem nałożyłam raczej zbyt dużo, bo wystarczy niewielka ilość by nasmarować ciało i uzyskać oczekiwany efekt. Według mnie to produkt ideał, żałuję że nie natknęłam się wcześniej na shine brown bo uwielbiam mieć piękną opaleniznę a dzięki niemu mogę uzyskać ją szybciej. Cena jest wyższa niż drogeryjne kosmetyki ale w tym przypadku uważam że warto.

Absolutnie nie polecam tego kosmetyku. Używałam wcześniej chorwackiego balsamu marchewkowego i byłam bardzo zadowolona, jednak skusiłam się, żeby kupić to cudo, bo mysłałam , że odkryję Amerykę. No nie odkryłam. Straciłam tylko dużo kasy. Balsam tylko delikatnie przyspieszył opalanie. Za to moją skórę zostawił w takim stanie, że to po prostu nie do wiary. Myślałam, że dostałam łuszczycy po kilku użyciach. Na szczęście po kilku dniach to zeszło, ale zepsuło mi kompletnie wakacje.

Należę do osób, które nigdy nie mogą się opalić (nawet na czerwono) niezależnie od tego ile godzin leżałyby na słońcu.Próbowałam przeróżnych specyfików, a efekty był taki sam=brak opalenizny. Shine Brown odkryłam przypadkiem. Zachęcona zdjęciami pięknie opalonych pań postanowiłam zamówić ten produkt. Shine Brown zwrócił moją uwagę swoim ślicznym zapachem już od pierwszej chwili. Krem bardzo dobrze rozprowadza się na skórze i co najważniejsze, działa! Dzięki temu produktowi mogę się przekonać na własnej skórze co to znaczy być opalonym. Gorąco polecam!