Paese Paese x Cocolita, Honey Mood Eyeshadow Palette Paleta cieni do powiek

Ta paletka jest po prostu boska! Uwielbiam ją, odcienie cieni są piękne, same cienie są mokre, ale niestety słabo się blędują. Próbowałam blędować je wszystkimi pędzlami jakie miałam w domu, ale niestety powstawały plamy. Paletkę używam wtedy, gdy robię makijaż oczu przy używaniu tylko jednego cienia. Tak poza tym tak, ta paletka jest warta każdego grosza!

Paleta cieni jest przepiękna! Mimo iż komentarze są różne, ja uwielbiam tą markę jak i jej produkty. Paletka zawiera 10 cieni do powiek: waniliowe odcienie beżu, brązu, opalizujący topper, błyszczący matowy odcień niebieskiego. Z całości można stworzyć piękny wakacyjny look lub romantyczny makijaż na codzień. Cienie się nie osypują i łatwo blendują. Są trwałe, choć nakładam je na bazę.

Trochę się rozczarowałam jakością tej paletki. Spodziewałam się bardziej napigmentowanych i mniej suchych matów oraz wielowymiarowych błysków. Najciemniejszy z cieni w ogóle wydaje mi się w tym zestawieniu dołożony od czapy, niby to mat z drobinkami, niby perła z brokatem - nie za bardzo wiadomo, co z nim zrobić. Sama paleta ma bardzo przemyślane kolorki, w raczej neutralne, niż ciepłe i byłaby świetna, ale no ... niestety, czegoś zabrakło. Co nie zmienia faktu, że jeśli ktoś już wie, jak się malować, to ogarnie te cienie i będzie się z nich cieszył. Polecam jednak nie kupować jej w oryginalnej cenie, bo się nie opłaca.

kolory są super dobrane dla początkujących z makijażem, ale za taką cenę nie polecam ludziom ogarniętych w temacie, zawiedziecie się. Mimo wszystko dla mnie jest super.

Gdy tylko zobaczyłam ją na stronie cocolita, wiedziałam, że muszę ją mieć. Absolutnie moja kolorystyka!! Super się rozcierają, nie trzeba nawet za specjalnie się starać. Łączą się też łatwo. Makijaż tymi cieniami to czysta przyjemność. Moje ulubione cienie to Meadow, Bee, Nectar. Nie umiem jeszcze obsłużyć się cieniem Saffron, jest dla mnie zbyt intensywny, ale wierzę, że znajdę dla niego alternatywę. Bardzo polecam tą paletkę, nawet dla początkujących. Zapewniam, że nie zrobicie sobie nią krzywdy. Odkąd ją mam, używam tylko tej paletki.

Długo się na nią czaiłam. Rozważałam za i przeciw, wreszcie szalę przeważył fakt, że w większości są to kolory idealne do makijażu dziennego (pracy). Wyczekałam do promocji i kupiłam ją za 52 zł. Stracone pieniądze. Za taką jakość dałabym z 15 zł na bazarze. Wszystkie cienie przeokropnie pylą (choć może to zaleta, biorąc pod uwagę fakt, że paleta się szybciej skończy), maty są słabo napigmentowane, a błyski... Są mało błyszczące. Szczególnie ten topper w centrum palety sobie nie radzi. Jest suchy - jak wiór. Złoto też wydało mi się obiecujące w palecie. Cóż, swatch jest nawet ok ale na oku blask znika. Próbowałam go różnie nakładać, na przypudrowana powiekę, na korektor, na bazę pod cienie. W każdej formie wypadał słabo. Nie wiem też czy to przez fakt pylenia, lecz paleta dotarła do mnie cała zabrudzona, te cząstki cieni, które wypadły pieczołowicie zmywalam patyczkiem nasączonym płynem micelarnym. Niestety, po każdym użyciu palety ten pył się rozprzestrzenia. Ja bardzo nie lubię mieć bałaganu w kosmetykach, więc to jak dla mnie ogromny minus.

Kiedy tuż przed premierą zobaczyłam cień Bee - przepadłam, musiałam kupić tę paletę, tym bardziej że również Saffron kusił niemiłosiernie. Oczekiwałam, że Bee będzie cudownym, lekko pomarańczowym błyskiem. Ogromnie się zdziwiłam, gdy się okazało, że to bardzo drobno zmielony brokat na bezbarwnej bazie. Nie jest to to czego oczekiwałam, ale i tak jest piękny, z powodzeniem może być używany jako brokatowy topper na każdy inny cień lub rozświetlacz. Za pomocą palca transferuje się bezbłędnie, przy użyciu pędzla trochę się kruszy. Wszystkie jasne pastele/maty mają raczej słaby pigment, który zyskuje na intensywności przy użyciu bazy. Można zatem nimi pracować na różne sposoby, ale niemiłosiernie się pylą nawet przy najlżejszym dotknięciu pędzla, choć w dotyku wydają się być kremowe. Po strzepaniu nadmiaru z pędzla nie ma problemu z osypem, ale podejrzewam że wydajność cieni jest niska. Blendują i łączą się ze sobą raczej bez problemu. Odnoszę jednak wrażenie, że maty nałożone na sucho szybciej znikają z powieki, a szkoda. Kolorystyka uniwersalna, ale raczej nie dla ciemnych karnacji (pięknie będą wyglądać najciemniejsze, błyski i fiolet - reszta może się "zgubić"). W tym miejscu muszę wspomnieć o odcieniu Queen Bee - to mój hit/ niespodzianka. To jak ten cień wygląda na powiece to jest bajka. Na ruchomej powiece w towarzystwie kreski - omg, uwielbiam taki efekt. Jak dla mnie najwspanialszy cień w tej palecie. Opakowanie o świetnym designie, plus za karton, ale czasem mam problem go otworzyć (może zbyt mocny magnes?).Bez lusterka, ale to dla mnie nie problem. Cena wysoka, wg mnie zbyt wysoka jeśli chodzi o jakość cieni. Dodam też, że w postach i relacjach paleta wydawała się większa gabarytowo, co też mnie zaskoczyło gdy wzięłam ją do ręki.