Tak po prawdzie to miałam chrapkę na czekoladową maskę Starej Mydlarni, ale że na stoisku jej nie znalazłam, a była ta oto kawowa, to stwierdziłam, że się nią zadowolę. Nie miałam nigdy żadnej z nich, chciałam jednak przetestować, a tego typu aromaty to moja bajka. Uwielbiam czekoladę i kawę, więc w sumie wyszłam z drogerii zadowolona.
Zgodnie z zaleceniem producenta, grubszą warstwę kosmetyku nakładam na oczyszczoną skórę i po 15, 20 minutach zmywam. Produkt jest dość gęsty, masełkowy (zawiera masło shea i masło kakaowe, więc nie ma się co dziwić, ale to na plus). Masa wypełniona jest również rozdrobnionymi ziarnami kawy. I tu moje pytanie. W jakim celu? Producent nie zakłada, że jest to maska peelingująca, efekt masażu pojawia się dopiero w trakcie zmywania. Owszem, działa to na martwy naskórek w jakimś stopniu, ale takie rzeczy wykonuję przed maseczką, a nie po. Chyba że jest to maska peelingująca, która zawiera w sobie enzymy usuwające martwy naskórek. Tak że trochę nie ogarniam założenia, ale może ktoś mądrzejszy ode mnie widzi tu jakiś sens.
Osobiście podeszłam do tematu inaczej. Nakładałam maskę na twarz i najpierw wykonywałam masaż, by pobudzić skórę i nieco ją oczyścić z obumarłych komórek, a następnie zostawiałam maskę na twarzy te przepisowe 15, 20 minut po czym zmywałam ciepłą wodą. Efekt? Czułam nieco odżywienia, nawilżenia, skóra nabierała lekkiej energii wynikającej z wykonanego masażu. Ale efekt nie utrzymywał się długo. W zasadzie był chwilowy. Po nałożeniu standardowej pielęgnacji (serum, krem) miałam takie same odczucia, jak gdybym w ogóle maski na stosowała. Działanie odczuwalne było po zmyciu kosmetyku z twarzy.
Dlatego też zostawiłam sobie produkt do stosowania jako peeling. Nie jest to konkretny zdzierak, a takie lubię, to raczej ten z gatunku średnich. Drobinki są liczne, ale nie gęsto usiane, zachowują dystans społeczny. Skóra po użyciu jest wygładzona i miękka, choć nie tak intensywnie, jak po preparacie przeznaczonym do tego celu o większej sile. Zużyje kosmetyk w takim celu bo jako maseczka średnio mnie zadowala.
Zapach kawowy jest, a i owszem, wyczuwam tu także obecność maseł. Aromat nie jest intensywny i towarzyszy mi w trakcie zabiegu, ale nie męczy, wręcz przeciwnie.
Kosmetyk znajduje się w plastikowym, przeźroczystym słoiczku z plastikową, imitującą drewnianą, zakrętką. A można by zastosować bardziej ekologiczne materiały…
Szczerze przyznam, że nie jestem zadowolona z działania odżywczego i nawilżającego, które oceniam na słabe. Nie ukrywam, że czytając opis, jaki producent umieścił na opakowaniu, obiecująco wyglądało także zapewnienie o odbudowie bariery hydro – lipidowej, na czym ostatnio bardzo się skupiam w swojej pielęgnacji. Maseczka powinna przynosić intensywne efekty, ale tak nie jest. Fajny z niej peeling dla osób, które preferują tego typu kosmetyki o średniej mocy.
Zalety:
- aromat kawy
- gęsta konsystencja
- spełnia się jako peeling o średniej mocy
Wady:
- działanie nawilżające i odżywcze jest chwilowe i nie jest intensywne
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie