Zużyłam całą butelkę tego specyfiku więc pora o nim napisać kilka słów, ponieważ wiem, że go nie odkupię. Zaraz wyjaśnię, dlaczego.
Kupiłam go sobie jako wspomagacz do kuracji retinolem, moja skóra jest bardzo problematyczna, a że używałam dość słabego retinolu i wciąż pojawiały mi się niedoskonałości, to wpadłam na pomysł, żeby włączyć sobie delikatny kwas, także PHA wydawało się znakomitym wyborem.
Kupiłam więc The Inkey List. Butelka była w kartoniku i zamawiałam online, więc pierwszy minus, że produkt przyszedł do mnie trochę 'ulany', ale nie na tyle, żebym robiła aferę (zamawiałam z oficjalnej strony producenta). Butla wygląda jak szampon, mamy małą białą plastikową butelkę z czarnymi napisami i nakrętkę z dziurką dokładnie taką, jak występuje w niektórych szamponach do włosów. Także no design raczej taki skromny, ale nie będę się mocno czepiać. Mamy tu 3% kwasu PHA i 3% niacynamidu, czyli powinno być wystarczająco, żeby to coś zadziałało.
Używałam w ten sposób, że w dni, kiedy nie używałam retinolu nakładałam sobie w pielęgnacji wieczornej ten kwas na dłonie i wsmarowywałam w buzię (ma to postać bezbarwnego płynu o bardzo dziwnym zapachu), zostawiałam na kilkanaście minut i potem robiłam resztę pielęgnacji. Po miesiącu takiego używania miałam jednak wrażenie, że nie widzę NIC, więc zaczęłam go nakładać wacikiem, żeby mocniej trochę przyciskać go do skóry (w sumie nie wiem, co sobie myślałam, że to da, ale w mojej głowie miało to sens). Skóra po użyciu była zawsze strasznie lepka i ta lepkość zostawała, nie znikała. Miałam wrażenie, że skóra jest oblepiona. Nie odczuwałam jednak żadnego przesuszenia czy innych takich niedogodności. Po jakimś czasie stwierdziłam, że sobie będę używać ten tonik też na dekolt, na którym pojawiają mi się okazjonalnie jakieś krostki.
Minęły 4 miesiące, opakowanie się skończyło i jaki efekt widzę? Ano żaden niestety. Używanie tego kwasu ani nie pomogło mi w uzyskaniu promiennej skóry, ani nie pomogło z trądzikiem (na który już i tak używałam retinol, ale miałam nadzieję, że po prostu da to jakikolwiek dodatkowy efekt), ani nie zrobiło nic na dekolcie. Mam wrażenie, że to była strata czasu, ten kwas jest dla mnie za słaby, żeby zdziałał cokolwiek, bo nie chce mi się wierzyć, że po 4 miesiącach nie było żadnych rezultatów.
Może jeśli ktoś ma bardzo wrażliwą skórę i nie może innych kwasów używać albo nie ma żadnych problemów skórnych i chce tylko delikatne złuszczanie kwasami spróbować to mu się ten produkt sprawdzi. Mi się niestety nie sprawdził, bo po prostu stosowany regularnie nie zrobił nic. Oczywiście z pielęgnacją to jest zawsze ciężka sprawa, bo kazdemu coś innego będzie pasować (lub nie) i tutaj trzeba odpowiadać na potrzeby skóry, natomiast ja wolę jednak mocniejsze kwasy, po ktorych jestem w stanie zauważyć działanie w krótkim czasie i widocznie PHA (albo ten konkretny produkt) do nich nie należy.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie