Max Mara Le Parfum Zest & Musc EDP 

Nie sposób opędzic się od skojarzenia z klasycznym Le Parfum. Podobieństwo zaczyna się od flakonu a kończy na samym zapachu. Czy jest to złe? Chyba nie, bo ładne. Klasyczne Le Parfum bardzo mi się spodobały i postanowiłam poznać kolejny zapach Max Mary. Perfumy pachną dopiero co wyprasowanymi koszulami i pościelą; zapach jest delikatny, letni i uroczy. Nie trąci wakacyjnym banałem, wprowadza w dobry nastrój i uspokaja. Nie jest to typowy świeżak czy czyścioch - za to ma u mnie duży plus. Być może wyczuwam przebłyski mandarynki, odrobinę pieprzu, ale ciężko rozpoznać mi poszczególne nuty. Zupełnie mi to nie przeszkadza, ponieważ odbieram zapach całosciowo i całościowo pięknie się komponuje. Zeste&Musc jest jak jedwabny woal niedbale zarzucony na ramiona i od czasu do czasu delikatnie muskający skórę. Trwałość nie jest najlepsza. Buteleczka bardzo mi się podoba (przypomina mi lodowy sztylet :D ). Staram się nie wracać do raz poznanych i przetestowanych zapachów, ale, gdybym miała problem z wyborem zapachu na lato, to kupiłabym ponownie Zeste&Musc. Używam tego produktu od: jakiegoś czasu Ilość zużytych opakowań: 30 ml

Dziś przywędrował do mnie flakonik tego zapachu i nareszcie znam wszystkie zapachy MaxMara. Co do Zeste&Musc, jest w nim wyczuwalna nuta znana z Le Parfum. Zapach jest świeży, rozpoczyna się w moim odczuciu bardzo cytrynowo-grejpfrutowo, z pikantną, przyprawową nutą, ale ku mojemu rozczarowaniu słabo się rozwija... no, może nuta serca jest pikantniejsza niż głowy, przez chwilę lekko czuć aromat kwiatów i tyle... baza to po prostu "blaknący\\\\\\\\\\\\\\\', niknący aromat nuty serca, już nie taki pieprzny. A początek kojarzy mi się z zimną oranżadą cytrynową lub grejpfrutową. Ogólnie zapach jest fajny, pewnie będę go nosić, jest trochę lżejszy od Le Parfum, ale szału nie ma. Brakuje mi róży z Le Parfum. W sumie - kolejna odmiana Le Parfum, trochę odgrzewany kotlet - niemniej jednak Zeste... jest przyzwoity :) Używam tego produktu od: dziś Ilość zużytych opakowań: jeszcze żadne

Zapach podobny do klasycznej Max Mara, bardziej orzeźwiający... i jakby letni, brak charakterystycznej, dla mnie bardzo istotnej nuty imbiru. Nie wyczuwam w ogóle mandarynki, za to po jakimś czasie pojawia się pieprz i zostaje długo, długo... Damska linia Max Mara ma to do siebie, że... łatwo daje się rozpoznać. Bez względu na to, który zapach noszę, czuję na innych - wiem że to Max Mara. Cena optymalna, bywają droższe perfumy, opakowanie ciekawe, choć niektórym może wydać się niepraktyczne. Flakonik samodzielnie stać niestety nie może. Używam tego produktu od: ponad miesiąca. Ilość zużytych opakowań: niecałe jedno.