Nigdy przedtem nie miałam styczności z produktami Iossi - dopiero to masełko, które otrzymałam 'w spadku' po koleżance, było moim debiutem z tą marką. Debiutem udanym, dodajmy :).
Bardzo dbam o moją suchą, wrażliwą i atopową skórę, nie pomijam nigdy nałożenia balsamu czy aromatycznego masełka, kocham masaże z olejami, olejowe peelingi itd. Słowem - moja pielęgnacja jest zróżnicowana, bogata i co ważne, systematyczna.
Masło od Iossi spodobało mi się od razu - choć kochana Kasia, która mi je podarowała, uprzedzała, że zapach jest bardzo mocny i długotrwały, to mnie to nie zraziło, wręcz przeciwnie! I faktycznie, aromat jest naprawdę intensywny - czuć paczulę, ylang-ylang, a całość jest mocna, ziołowa, wręcz ''lekarstwiana'', jak to mówi moja druga połowa. Słowem - trzeba to lubić, zdecydowanie.
Sam produkt ma postać...masła. Gęstego, zbitego, żółtego - aby móc je nanieść na skórę, trzeba najpierw rozgrzać je w dłoniach, wówczas zmienia się w olejek, który cudownie natłuszcza i zmiękcza naskórek. O dziwo, choć jest tłusty, to nie brudzi piżam czy pościeli, jest w miarę lekki, jak na tak bogaty produkt i nie powoduje dyskomfortu - ale nie ma się co oszukiwać, warstwa okluzyjna jest i to solidna ;).
W składzie znajduje się mnóstwo cudowności, m.in. olej arganowy, masło shea, olej kokosowy, olej ze słodkich migdałów, olej winogronowy, olej słonecznikowy, masło kakaowe, wit.E, olejki z paczuli, pomarańczy, ylang-ylang, geranium, goździkowy, ekstrakty z nagietka i rumianku. Skład jest naturalny, bardzo złożony i bez żadnych świństw, typu parafina czy silikony.
Na pochwałę zasługuje również wydajność, mam ten słoiczek od kilku miesięcy i choć regularne stosowanie wdrożyłam jakiś miesiąc temu, to nadal coś w tym słoiczku jest, a dla mnie to szok, pozytywny, ale szok! :). W tej sytuacji cena (ok 60 zł/120 ml) jest jak najbardziej na miejscu,
Również opakowanie bardzo mi się podoba - ciemny, szklany słoik, wygodna zakrętka, prosta etykieta - przywodzi mi to na myśl produkty apteczne, a i sam kosmetyk pięknie prezentuje się na półce.
I teraz przechodzimy do najważniejszego, czyli do DZIAŁANIA. A jest ono zacne, powiadam wam ;).
Stosuję masełko codziennie wieczorem, po prysznicu. Niewielka ilość daje mi to, co lubię najbardziej - skórę niesamowicie gładką, miękką, nawilżoną, jędrną i bez podrażnień. Jeśli jakieś są, to znikają po jednej nocy z tym produktem, dosłownie. Niweluje suche placki na ciele, stany zapalne, łagodzi po depilacji czy po nadmiernej ekspozycji na słońce (sprawdzone latem!).
Przy regularnym stosowaniu widać poprawę w kondycji skóry, nie jest szorstka, szara, nie ma żadnych krostek ani uczulenia. Cudownie regeneruje, odżywia i sprawia, że nawet sezon grzewczy nie jest mi straszny, bo w ciągu dnia nadal czuję się komfortowo i nic mnie nie swędzi - a nieraz tak bywało, że musiałam reaplikować balsamy, bo po kilkunastu godzinach czułam, że skóra znów jest spragniona. Słowem - działa tak, jak powinno działać porządne, odżywcze masło do ciała!
Cóż mogę powiedzieć więcej - wad nie odnotowałam, jest to produkt naturalny, o świetny składzie i takim samym działaniu. Jedyne, co może go czynić produktem ''not for everybody'', jest zapach - naprawdę bardzo, bardzo mocny, dla wrażliwych wręcz inwazyjny, z dominującą paczulą i ylang. Mnie ten zapach urzekł, ale uczulam, jeśli wolicie delikatnie pachnące produkty, to nawet się do niego nie zbliżajcie ;). Ja z pewnością kupię ponownie i chętnie poznam inne masełka od Iossi, bo skoro Spice of India jest takie wspaniałe, to może i pozostałe oczarują mnie równie mocno?
Serdecznie polecam - jeśli kochasz intensywne wonie i szukasz produktu z naturalnym składem, który mocno odżywi twoją skórę, to dobrze trafiłaś.
Warto poznać! <3
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie