Ani słodka, ani dreamily, troszkę wtopa mili Państwo.
Widząc tą paletę pierwszy raz czułam, że będzie moja. No bo patrząc na nią to taki dzienny słodziak, ot jest w niej wszystko do subtelnego dzienniaka, pomyślałam a i cena nie była wysoka, bo zapłaciłam za nią w okolicach 30zł. Choć brązów w paletach i cieniach pojedyńczych ci u mnie pod dostatkiem to skusiły mnie głównie te pastele i beże. Oprócz pudru do twarzy bambusowego od Paese, który sobie chwalę i jakiegoś tuszu wieki temu nie mam jakiś szczególnych doświadczeń z tą marką. Nie zastanawiając się długo kupiłam.
Paletka wizualnie zrobiła na mnie większe wrażenie, będąc zapakowana w kartonik niż po jej rozłożeniu...Kartonik jest bardzo minimalistyczny, lekko nawiązuje do tematyki kolorystycznej palety. Ale samo opakowanie palety, z tym cielistym beżem mocno byle jakie, tak jakby nie powala. Choć pod względem wykonania nic jej nie mogę zarzucić, bo zamknięcie na klik solidne, a i same lusterko nie zniekształca, to samo opakowanie jak wspomniałam, mi się nie podoba. Już aby dosłodzić te słodkie cienie w środku, sugerowałabym nawet jakieś opakowanie w kolorze brudnego różu albo identyczne jak kartonik ale te ani to słodkie ani dreamily moim zdaniem.
CIENIE:
Jak otworzyłam paletę pierwszym moim skojarzeniem było, co robi tu ten złoty brokat, bo wydawał mi się nie spójny z kolorystyką i nie na miejscu. Jednak podczas używania tej palety, choć zdania, że on tu nie pasuje nie zmieniłam to jakościowo jest na prawdę na najwyższym poziomie. Ale od początku:
1. Matowy jasny beż - Jako baza mnie nie powalił, choć pigmentacyjnie ok, to na powiece wymaga dokładnego blendu, bo wklepany opuszkiem wygląda sucho, kruszy się i brzydko odstaje od powieki, choć to bardzo neutralny i jasny kolor, to nałożony na powiece, wygląda mocno kredowo, dopiero po zblendowaniu daje podkład pod cień.
2. Matowy brzoskwiniowy róż - Zawiódł mnie ten cień, bo spodziewałam się brzoskwiniowego ale jednak różu. Nie mam takiego koloru w paletach, więc tym bardziej zależało mi na tym, by był tu widoczny róż z ciepłym podtonem. Niestety większość tego cienia stanowi pomarańczowa jasna brzoskwinia. Pigmentacja średnia w kierunku słabej, trzeba popracować, bo dokładać można ale pyli się i ciężko złapać z tego kolor. Jest to raczej drobny akcent koloru jako baza niż samodzielny cień.
3. Matowy wrzos - Pokładałam w nim nadzieję i zaraz po złocie to najlepszy cień w palecie, ale wciąż z baaaardzo średnią w kierunku słabej pigmentacją. Sam kolor patrząc na niego w palecie jest bardzo ładny i niestety w opakowaniu wygląda zupełnie inaczej niż na powiece. W palecie wygląda dużo ładniej, bardziej lawendowo, chłodno - na powiece niestety łapie ciepłe tony, co już mi się średnio podoba.
4. Opalizujący na złoto róż - Ten cień to dla mnie koszmarek całej palety. Absolutny zawód. Jest strasznie tandetny, nie ma w nim różu. Na powiece wybija jako złoty, po którym nawet nie ma śladu różu. Poza tym choć wszystkie cienie mają dla mnie niespotykany poziom pylenia i osypu ten cień pobija wszelkie granice. Nie da się nim spokojnie zrobić makijażu, bo w między czasie okropnie leci do oczu. A jak już go dokładałam sięgając po 5 dokładkę (do 1 makijażu!) cienia miałam wrażenie, że zaraz dobiję przynajmniej do jego połowy, bo tak szybko znika, pierwszy raz widziałam coś takiego.
5. Połyskujący piaskowy beż - dla mnie znów problem z kolorem. Gdzie on jest? Mamy tu głównie jakiś piaskowo - srebrny połysk zamiast cienia beżu. Nie podoba mi się bo na powiecie łapie szaro-siwe refleksy a takich cieni bardzo nie lubię.
6. Złoty brokat - Cień o najmocniejszej pigmentacji z całej palety. To złoto to mocny nieprzerwany kolor, bez prześwitów choć dość banalny kolor to może kiedyś wykorzystam go na klej jako top. Na razie choć doceniam jego jakość nie widzę w nim potencjału.
7. Połyskujący jasny brąz - Fajny cień, ale brązów mam dużo w paletach. Ładnie się mieni, ma dobrą pigmentację i prawie wcale się nie pyli i nie osypuje. Dobry do każdego smokey, ale nie ma w nim nic odkrywczego, podobnie jak Złoto z tej palety na pewno go zużyje do codziennych makijaży.
8. Matowy średni brąz - Zawiódł mnie, bo pigmentacja mogłaby być lepsza, robi prześwity a sam kolor na powiece wygląda bardzo płasko i ciężko się z nim pracuje, ciężko się rozciera. Jeden z najgorzej rozcierających się brązów jaki miałam.
Cienie pod palcem wydają się dość miękkie, nie są ani suche, ani kredowe. Jednak transferując je na powiekę jest totalny misz-masz i rozczarowanie. Cienie się pylą dookoła, ciężko złapać je pędzlem, bo wiele z cieni rozpyla się dookoła na paletce. Mam świadomość, że jej cena nie jest jakaś wygórowana i nie można oczekiwać wiele więcej niż jakości drogeryjnej ale nawet takiej tu próżno szukać. Jedynie to co zachęca mnie do misternej pracy z tymi cieniami, bo daleko tu do komfortowej aplikacji - to trwałość. Cienie nieźle się trzymają, nie rollują w powiece. Choć biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw - to niestety paleta wypada strasznie blado niczym jej opakowanie, jakość cieni jest mizerna, nie chce się po nią sięgać a jeśli chodzi o kolory to ja czuję się nieco oszukana, bo główny powód dla którego ją kupiłam czyli ładne pastele, tutaj praktycznie nie istnieją. Wielka szkoda.
Zalety:
- poręczna, mała, z dobrym lusterkiem bez zniekształceń
- trwałość
Wady:
- pigmentacja 3/4 cieni z palety jest średnia z zaznaczeniem, że niemal słaba (cienie są przeźroczyste, trudno wydobyć z nich kolor, a pastele choć piękne w opakowaniu to na powiece nie istnieją)
- strasznie się osypuje i pyli
- nie podoba mi się plastikowe opakowanie palety, jest nijakie zupełnie tak jak kolory tej palety w rzeczywistości
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie