Polny Warkocz Serum intensywnie nawilżające 

Serum stosowałam do cery tłustej ale odwodnionej z suchymi skórkami. Sprawdzało się rewelacyjnie, nakładałam je na serum antyoksydacyjne BasicLab oraz pod krem nawilżający The Ordinary. Serum genialnie nawilża, nie zapycha, a mam cerę bardzo skłonną do zapychania. Nie wzmaga produkcji sebum, pozostawia przyjemne uczucie i satynowe wykończenie. Konsystencja jest trochę żelowa i lepka, ale po wchłonięciu lub nałożeniu kremu uczucie lepkości jest mniejsze i nie przeszkadza. Znam kosmetyki o wiele bardziej klejące i mniej komfortowe np. mleko do twarzy z Fluff. Serum dobrze sprawdzało się pod makijaż, nie skracało trwałości. Zapach jest dla mnie neutralny, łagodny, specyficzny jak dla kosmetyków naturalnych. Z minusów mogę wymienić krótki okres ważności po otwarciu, nie zdążyłam zużyć całego. Jest dość drogie i słabo dostępne stacjonarnie. Jednak po przetestowaniu masy innych tego typu kosmetyków, to serum najlepiej nawilża i kupię je ponownie.

Serum z zachęcającym składem, w fajnym opakowaniu ze szkła. Pompka działa bez zarzutu. Kosmetyk praktycznie nie pachnie. Konsystencja rozwodnionego glutka. Bez względu na użytą ilość, po rozprowadzeniu na skórze lepi się, co utrudnia nakładanie innych kosmetyków i wywołuje dyskomfort. Nawilża dość dobrze, tak na mocną czwórkę, jednak szału nie robi. Zużyłam, ale już nie kupię.

Serum kupiłam z polecenia internetowego twórcy jako serum nawilżające. Jednak w moim odczuciu jest to bardziej intensywna kuracja naprawcza, nastawiona głownie na mikrobiom skóry. A to za sprawą obecności w składzie (obok typowych nawilżaczy) probiotyków pochodzących z fermentacji owoców, bakteryjnych biofermentów oraz wyciągów roślinnych - z dyni, rzodkwi i lipy. Wydaje się, że ten naturalny skład oparty na glicerynie powoduje, że konsystencja serum jest lepka, lekko gumowata (w inny sposób niż produkty z beta-glukanem) choć nadal lejąca. Utrudnia to nieco aplikację i powoduje, że ciężko jest nałożyć cienką warstwę. Skład determinuje też specyficzny zapach przypominający nieco kiszonki i herbatkę lipową. Z kwestii technicznych - buteleczka i etykieta są bardzo gustowne. Pompka działa dobrze, choć nie jestem przekonana czy to najlepsza forma podawania tak gęstej konsystencji. Pod koniec nie pobierała już dobrze produktu, ale udało się zobaczyć denko. Cena jest dość duża ale rozumiem - polski mały producent, organiczne mało popularne składniki. To musi kosztować więcej. Jednak spodziewałam się czegoś innego. Po pierwsze większego nawilżenia, po drugie bardziej przyjaznej formuły. Być może serum bardziej sprawdzi się do skór przesuszonych lub odwodnionych, gdzie efekt działania będzie bardziej spektakularny a wchłanianie większe. Ja z produktem się męczyłam, używałam głównie na szyję i dekolt pod krem, gdyż tam mniej przeszkadzało mi lepienie się. Cieszyłam się, że produkt się wreszcie skończył. Nie trwało to też przesadnie długo, ze względu na gęstą konsystencję i brak możliwości cienkiego rozsmarowania. Podsumowując - u mnie się nie sprawdziło, ale na pewno warto spróbować, bo skład jest niesamowity.