Garnier Invisible Trocken-Shampoo Wassermelone Niewidoczny suchy szampon o zapachu arbuza

Suchy szampon od Garnier kupiłam podczas zakupów w Biedronce za cenę 15,00 zł. Były jeszcze dwie inne opcje zapachowe do wyboru (kokos i cytryna), ale zdecydowałam się na bezpieczniejszy arbuz. Niestety zapach nie podbił mojego serca. Jest to taki sztuczny, słodki zapaszek, lekko duszący. Opakowanie to poręczna, mała butelka wielkości dłoni o pojemności 100 ml. Producent chwali się, że wepchnął do tej butelki 150 ml dzięki kompresji i jestem skłonna w to uwierzyć, ponieważ sam produkt jest bardzo wydajny. Po dobrym wstrząśnięciu butelką można nakładać produkt na włosy bez obaw, że będzie zostawiał białe ślady (jestem posiadaczką długich, ciemnych włosów). Od razu po użyciu można układać włosy tak jak zawsze, nie ma potrzeby czekania, aż szampon wyschnie. Co do odświeżenia to muszę przyznać, że jak dla mnie efekt jest zadowalający. Włosy myję co 2-3 dni także suchy szampon potrzebny jest mi raczej do odświeżenia i uniesienia włosów. Nie jest to najlepszy suchy szampon jakiego używałam, ale jak będzie w jakieś promocji to chętnie kupię inne warianty zapachowe.

Szampon zakupiłam z ogromną ciekawością w jednym z dyskontów. Z taką formułą się nigdy nie spotkałam i koniecznie chciałam przetestować jak zadziała na włosach, czy będzie jakaś różnica. Cena - 15 zł za butelkę o pojemności 100ml, mniejsza niż standardowa, ale producent obiecuje że starcza na dłużej. Ma to w moim odczuciu też plus w postaci mniejszej butli która zmieści się bez problemu w torebce - nie ma co ukrywać że duże pojemności 150-200 ml są duże, a te małe 50 ml nie opłaca się kupować. W środku znajduje się płyn, a na dole opadnięty proszek. Trzeba bardzo dobrze potrząsać butelką żeby dobrze się wymieszały. Przede wszystkim zauważyłam że szampon jest suchszy w porównaniu do innych w aerozolu, i lepiej rozprowadza się na włosach. Przy innych szamponach psikałam i psikałam, a włosy nadal wyglądały słabo, i były wręcz mokre. Tutaj nie ma takiej sytuacji - szampon dobrze pochłania sebum, i wygląda naturalne. Chwila moment i nie widać białych plam. Cały dzień mogę być spokojna o moją fryzurę, ponieważ szampon utrzymuje w ryzach przetłuszczanie do nocy. Dodam że mam gęste włosy, więc taka wytrzymałość to wyczyn. Zapach jest przyjemny, taki nieco sztuczno arbuzowy, ale dla mnie w porządku. Rzeczywiście wydajność możemy ocenić wysoko, zgadza się opis producenta. Podsumowując - jak dla mnie technologia Garnier się sprawdziła, i z chęcią kupię pozostałe warianty.

Produkt ma bardzo ładny zapach. Plus za to, że ładnie się wyczesuje i rzadko kiedy widać na moich ciemnych włosach jakieś jasne ślady po nim. Opakowanie ładne, poręczne, wielkość jak najbardziej ok. Nie mam zarzutów w stosunku do wydajności. Odświeża włosy, ale efekt ma moich włosach utrzymuje się bardzo krótko, po kilku godzinach włosy wyglądają jeszcze gorzej niż przed użyciem suchego szamponu.

Właściwie to mogłabym podpisać się pod recenzją mojej poprzedniczki, która idealnie opisała moje wrażenia po zużyciu tego produktu :) Lubię suche szampony przede wszystkim do dodawania włosom objętości i do pomocy przy kucykach i kokach. Zaczynałam od Batiste, ale z biegiem czasu okazało się, że Isana i Biedronkowe Niuqi też dają radę. Gdy zobaczyłam w Biedronce tę nowość to oszalałam i chciałam brać wszystkie warianty, ale poprzestałam na arbuzie. Zacznę od opakowania - szata graficzna typowa dla Fructisa, bardzo kolorowa i wakacyjna. Powątpiewałam w to, że ten szampon jest skoncentrowany i że starczy na tak długo jak puszka 150 ml, ale okazało się, że tak :D Faktycznie jest tak samo wydajny i wygrywa na starcie malutką, lekką buteleczką, idealną na wyjazdy. Jeśli chodzi o zapach to liczyłam na bardziej soczysty i owocowy, w końcu to Fructis, którego szampony zawsze tak apetycznie pachniały. Tu mamy taki typowy, lekko chemiczny arbuzo-melonik, także mogło być lepiej, ale też nie jest zły. No i najważniejsze, czyli działanie: szampon ma nieco inną konsystencję, niż puszki. Jest mniej suchy i kredowy. Nie pozostawia białych śladów, więc osoby, które tego nie lubią w Batiste będą zachwycone. Wystarczy lekko potrząsnąć i spryskać, atomizer dozuje mgiełkę taką, jak w przypadku toniku, a nie suchy dezodorant. Czy takie rozwiązanie okazało się dla mnie lepsze? Niekoniecznie. Mam wrażenie, że Fructis słabiej odświeża, ale przede wszystkim nie dodaje objętości i nie usztywnia włosów. Właściwie jest dla mnie zbędny do celu, w którym go kupiłam, bo nie pomaga w kokach i kucykach. Dla lekkiego odświeżenia w ciągu dnia, w upalny dzień - super, ale do stylizacji raczej odpada. Wątpię też czy dałby radę postawić na nogi faktycznie nieświeże włosy w awaryjnej sytuacji, bo Batiste z pewnością to potrafi. Dobrze się stało, że nie kupiłam wszystkich wersji, bo ta nie skradła mego serca, a i cenowo jest drożej. Nawet to opakowanie kompaktowe można sobie darować, bo przecież jest Batiste w rozmiarze travel, z którego wiem, że będę zadowolona.

Suche szampony stosuję od lat i te z Batiste są moimi ulubionymi, więc raczej po inne nie sięgam, ale wyszła nowość od Garniera, więc skusiłam się na ten arbuzowy. Ma on pod względem wydajności być jak szampon 150ml chociaż ma 100ml i myślę, że to prawda. Nie skończył mi się jakoś super szybko. Nadal go mam a ostatnio stosowałam dosyć często. Ma fajne i małe opakowanie. Świetnie sprawdziło mi się na wyjeździe, bo zajęło dużo mniej miejsca niż standardowy suchy szampon. Atomizer psika dosyć mocno. Jak psikamy z bliska to szampon robi lekko biały osad, ale dużo mniej niż inne które znam. Po wmasowaniu go we włosy w ogóle go na nich nie widać. A moje włosy są bardzo ciemne i wiele suchych szamponów widać, więc używam ich na noc. Tutaj psik psik przed wyjściem i nie widać, że stosowałam suchy szampon. Zapach jest bardzo delikatny. Trochę mało soczysty i słodki. Nie czuję go też w ciągu dnia. Nie wiem jak pachną inne wersje tego produktu, ale ta może spodobać się komuś kto nie lubi mocno pachnących produktów typu Batiste. Szampon z Garniera moim zdaniem słabo odświeża włosy już lekko przetłuszczone czy po prostu włosy drugiego dnia. Gdy są już przetłuszczone, to nie maskuje tego efektu tak jak inne suche szampony. Włosy nadal wyglądają na lekko przetłuszczone i nadal są trochę przyklapnięte. Pod względem dodawania objętości i reanimacji włosów jest on kiepski. Najlepiej się sprawdza użyty na świeżo umyte, suche już włosy. Wtedy dodaje im lekko objętości i wyglądają te włosy lepiej. Jednak nie drugi dzień ta objętości znika. Naprawdę nie umywa się ten produkt do moich ulubionych wersji z Batiste, np tej tropikalnej czy do włosów brązowych (są też słabe Batiste które nie dodają objętości a ten z Garniera jest jeszcze słabszy od nich). Myślę że mam go jeszcze na 2/3 użycia. Ma fajne opakowanie. Pachnie ładnie ale słabo. Spełnia objetnice producenta o niewidoczność i wydajności jak większy szampon. Jednak ja ponownie nie kupię i innych wersji zapachowych raczej też nie