SheHand Maseczka do paznokci i skórek w formie nakładek na palce 

Saszetka w biało-fioletowych barwach ze złotymi elementami opisana informacjami, iż jest to maseczka w formie wygodnych nakładek na palce w uniwersalnym rozmiarze; zawartość olei ma wzmocnić, odżywić, nawilżyć i uelastycznić łamliwe i cienkie paznokcie, wygładzać i nawilżać oraz przyspieszać regenerację przesuszonego naskórka. Po ściągnięciu hybrydy zauważyłam znacznie pogorszenie stanu paznokci, ponieważ hyponychium zaczęło znacznie przerastać i stało się znacznie wrażliwsze na dotyk; skórki niestety były w opłakanym stanie, bo nawet codzienne przygotowywanie posiłków okazało się bolesne ze względu na uszkodzenia wywołane kontaktem skóry ze skrobią ziemniaczaną: skórki popękały, krwawiły i masa zadziorów utrudniała mi codzienne funkcjonowanie dlatego szukałam ratunku w tym produkcie licząc na jakiekolwiek efekty. Po otwarciu wzdłuż nacięć na opakowaniu w środku znalazłam złożone dwa zestawy po 5 sztuk nakładek wykonanych z materiału podobnemu flizelinie dodatkowo z jednej strony pokrytej folią. Szerokość nakładek utrudniała korzystanie z klawiatury laptopa, bo materiał był strasznie ruchliwy przy najmniejszym ruchu i spadał z palców. Zapach intensywnie arganowy z nutą oleju makadamia, ostry i duszący; czas spędzony z nim nie należał do przyjemnych i trwał jeszcze do dwóch godzin po ściągnięciu nakładek i kilkukrotnym myciu rąk z użyciem werbenowego mydła. Nakładki były lekko nasączone, tłuściły lekko materiały znajdujące się w pobliżu, ale kosmetyk nie spływał na dalsze części palców ani dłonie. Po zdjęciu nakładek suche skórki nie były widoczne, przesuszenie zelżało, paznokcie stały się mniej podatne na uszkodzenia, lekko stwardniały i stały się elastyczniejsze. Końcówki palców były lekko natłuszczone, szorstkość w zgięciach palców znikła. Nie był to spektakularny efekt ale i tak byłam zadowolona, bo bolesność opuszków ustąpiła. Nie odczuwałam już dyskomfortu przy dotykaniu dłońmi czegokolwiek, i mogłam spokojnie opiłować rozwarstwione brzegi płytki. Kupiłam dwa opakowania na próbę i stwierdzam, że może kupię jeszcze kiedyś, bo raz na jakiś czas i w kryzysowych sytuacjach będę przeprowadzać ten zabieg, mimo agresywnego zapachu i niewielkiej ilości maski na nakładkach, które lubią uciekać z palców, ponieważ zabieg trwa maksymalnie 1,5 godziny i w tym czasie można obejrzeć film i próbować zapomnieć o tym roztaczającym się wokół zapachu.

Taka maseczka to dla mnie zupełna innowacja, trochę poleżakowała zanim ją zastosowałam, bo czytałam o niej wiele mało przychylnych opinii i nie napawała mnie zbytnim optymizmem. Opakowanie to niewielka saszetka w białym kolorze z fioletowymi dodatkami i widoczną zadbaną kobiecą dłonią. Na tylnej jej części producent umieścił szczegółowy opis stosowania, efektów działania i składu. Opakowanie łatwo się otwiera dzięki bocznym nacięciom. Nakładki nasączone są serum o ładnym perfumowanym zapachu Po wyjęciu z opakowania są one połączone po 5sztuk w jednym kawałku, bezproblemowo się rozrywają przy nakładaniu je na palce. Wykonane są z białego materiału i maja kształt odpowiednio dopasowany do palców. Na moje palce były za szerokie w związku z czym ciągle mi się obracały i przesuwały. Producenta zaleca je trzymać 30 - 60 minut i twierdzi że w tym czasie można używać komputera i obsługiwać ekrany dotykowe. Zupełnie się z tą tezą nie zgadzam , bo nakładki są nasączone wiec brudzą dotykane powierzchnie po za tym obracają się , przesuwają i spadają. Wychodzi na to ze po ich nałożeniu trzeba siedzieć bezczynie tak długi czas co dla mnie jest raczej niewykonalne. Wytrzymałam zaledwie, albo aż 20 minut i dałam sobie spokój. Mimo to efekt działania był mocno widoczny. Po ich ściągnięciu pozostaje tłusta warstwa która całkowicie się wchłania podczas wmasowywania. Na paznokciach mam hybrydę wiec tam raczej cudów nie zrobiły, ale skórki były świetnie zmiękczone i nawilżone. Gładkie i bez zadziorów. W składzie znalazło się sporo olejków: olej arganowy, olej makadamia, olej kokosowy, ekstrakt z kokosa, ceramidy, elastyna., ekstrakt z kwiatów magnolii, gliceryna, ekstrakt z czerwonej algi koralowej, wyciąg z wąkroty azjatyckiej, masło shea, ma końcu listy pojawia się fenoksyetanol. Podsumowując działanie jest dobre, ale podobne efekty można osiągnąć przy systematycznym wcieraniu oliwki bądź balsamu. Samo noszenie tych nakładek to dla mnie istna katorga, o wiele lepiej sprawdziłyby się tu całe rękawiczki. Produkt dla mnie jest zbyt uciążliwy. Nie zakupię ponownie.

Bardzo ciekawa formuła nakładek na palce. To mnie bardzo zaintrygowało. Jednak napisane jest, że można przy nich używać ekranów dotykowych, jednak u mnie się to kompletnie nie sprawdziło - nakładki z obu stron były mokre, przez co niemożliwym było używanie jakiegokolwiek ekranu dotykowego, czy robienie czegoś innego - nakładki spadały i byłam totalnie uziemniona przez godzinę. Gdybym wiedziała, pewnie zwlekałabym z wypróbowaniem maseczki duużo duużo dłużej. Najważniejsze jest jednak działanie. Po godzinie siedzenia w nakładkach byłam zachwycona. Moje palce rzeczywiście wyglądały o wiele lepiej, skóra przy paznokciach była nawilżona, odżywiona iii.... to nie trwało zbyt długo. Chwilę później skóra wróciła do stanu sprzed - była ponownie wysuszona i szorstka. Może przy dłuższym stosowaniu maseczka zdałaby egzamin, jednak ja jestem zawiedziona. Nie sądzę, że dam jej drugą szansę.

Byłam bardzo ciekawa tego produktu. Po zrobionym manicure postanowiłam nawilżyć swoje dłonie i skory. Producent reklamuje produkt jako wygodny w używaniu. Nie było to ani trochę wygodne. Produkt zjeżdżał mi z palców. Jedynym sposobem aby wytrzymać z nim 20 min było założenie na niego rękawiczek. Cała maseczka była delikatnie nasączona, po 5 min czułam, że jest ona sucha i nie działa . Ja jestem na nie. Na rynku można znaleźć wiele tego typu produktów które są o niebo lepsze

Gdyby producent umieścił np. w buteleczce z aplikatorem czy pędzelkiem esencję, którą nasączone są nakładki, kupiłabym bardzo chętnie bo działanie już po kilku minutach noszenia ich było rewelacyjne. Jednak sama forma nakładek to nie najlepsze rozwiązanie. - OPAKOWANIE: w saszetce, na której znajdują się wszelkie informacje o produkcie, sposobie aplikacji, działaniu, składzie itd., znajdują się nakładki w liczbie dziesięciu bo tyle matka natura dała nam paluszków, rzecz jasna. Saszetkę otwiera się bez problemu, z obu stron na krawędziach są wgłębienia, które wyznaczają linię otwarcia. - WYKONANIE: nakładki z jednej strony są dłuższe, wykonane z perforowanego materiału, a z drugiej strony, tej która przylega do paznokci i skórek z miękkiej tkaniny nasączonej esencją. Pomysł ciekawy i innowacyjny, ale… wszystkie nakładki mają ten sam rozmiar, a palce już nie, więc nakładki nie trzymają się skóry, przekręcają się, ześlizgują, trzeba je wciąż poprawiać. Nałożenie ich też nie jest najprostsze, a im więcej palców z już nałożoną nakładką, tym gorzej. Producent twierdzi, że w trakcie tego długiego noszenia maseczek możemy wykonywać codzienne czynności. Nie, nie możemy, co wyjaśniłam powyżej, nakładki się kręcą, spadają i trzeba się nimi zajmować, a nie innymi czynnościami. Ponieważ nie należę do osób cierpliwych, zrzuciłam nakładki po około 10 minutach noszenia i wmasowałam esencję w skórki i paznokcie. Esencja jest lekka, o delikatnym, przyjemnym zapachu, a co najważniejsze, świetnym działaniu. - DZIAŁANIE: zastosowałam kosmetyk jeden jedyny raz, z opisanych wyżej względów, ale chciałabym stosować go codziennie na noc np. nakładając pędzelkiem i wmasowując w skórki. Dlaczego? Bo gdy wmasowałam esencję z nakładek w skórki poczułam jak stają się przyjemnie miękkie i odżywione. Chciałabym cieszyć się tym efektem codziennie, a może i kosmetyk wspomógłby kondycję skórek długofalowo. Apeluję więc w tym miejscu do producenta o zmianę formy aplikacji kosmetyku!!!!!!

Ogólnie bardzo fajny pomysł na tego typu nawilżenie paznokci i skórek. Nakładki są nasączone esensją w której w składzie znajdziemy olej arganowy, makadamia, ekstrakt z kokosa i ekstrakty owocowe. Producent zaleca nakładanie ich na ok 60 min i zapewnia, że z nakładkami można korzystać z telefonu i normalnie funkcjonować. Niby wszystko ładnie ale w praktyce nie jest już tak pięknie. Przede wszystkim nakładki nie trzymają się na palcach, nie sposób ich samemu założyć - co założymy jeden to dwa spadną. Cokolwiek w nich robić jet niemożliwe. Ciągle spadają i się przekręcają. W zasadzie to ktoś musiałby nam je założyć, a my musielibyśmy spędzić godzinę z rękoma w górze i bezruchu - dla mnie nierealne :D Sam produkt fanie działa na skórki i paznokcie - wtarłam go sobie ręcznie, widać, że ładnie nawilża. Szkoda bo sam pomysł mi się podoba ale wykonanie nakładek jest nietrafione i kompletnie nie praktyczne, to musiałoby być coś co się trzyma palców. Liczę, że producent zmieni formę nakładek - wtedy na pewno do nich wrócę :)

Maseczkę znalazłam w boxie kosmetycznym. Producent zaleca przed jej użyciem zdjąć lakier z paznokci, ale ja od kilku lat noszę hybrydy i nie mam póki co zamiaru ich ściągać. Zresztą zależało mi przede wszystkim na działaniu na skórki, więc tym bardziej nie widziałam potrzeby pozbywania się lakieru. Maseczka ma formę nakładek na palce. Z jednej strony jest to na pewno ciekawy i niejako innowacyjny pomysł, przynajmniej w teorii. Bo w rzeczywistości już tak różowo nie jest. Mając nakładki na jednej dłoni, ciężko je włożyć na palce drugiej ręki – to raz. A dwa, że są one szerokie i ciągle się przekręcają, a producent zaleca, by tkanina znajdowała się od strony paznokci. Szkoda, że przy najmniejszym ruchu przesuwała się na drugą stroną. Co prawda da się przez tę tkaninę korzystać chociażby z telefonu (działa dotyk), ale co z tego jak nakładki zaczynają robić salta… Reasumując, najlepiej siedzieć i nic nie robić przez 30-60 minut. Nakładki nie są jakoś super mocno nasączone, nic z nich nie spływa. Mają delikatny zapach, który dla mnie był neutralny. Maseczka znajdowała się na moich palcach przez około 30 minut. Po tym czasie faktycznie skórki wokół paznokci były nawilżone, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że zostały natłuszczone. Wpływu na paznokcie nie oceniam, bo jak wspomniałam – nie zdjęłam hybrydy. No i w zasadzie jeśli chodzi o efekty, to tyle. Takie same uzyskuję, stosując regularnie masełko do skórek… Nakładam je przed pójściem spać i przynajmniej nie muszę przez pół godziny siedzieć i nic nie robić. Podsumowując, cieszę się, że miałam możliwość przetestować maseczkę, bo jest to ciekawy produkt. Niemniej nie planuję ponownego zakupu, wolę pozostać przy masełku. Tym bardziej, że za nie zapłaciłam 4,99 zł, a recenzowana maseczka kosztuje ok. 17 zł.

Mam mocno przesuszające się dłonie i słabe paznokcie. Po paznokciach hybrydowych zawsze ciężko jest przywrócić je do zdrowej kondycji. W tym celu najczęściej używam odżywki i olejków do paznokci, które dostarcza im to co niezbędne. Niestety nie zawsze jest to wystarczające. Właśnie dlatego postanowiłam sięgnąć po maseczka do paznokci i skórek. Stosowałam już wcześniej coś podobnego, dlatego byłam pozytywnie zaskoczona dużą ilością esencji, która w dużej ilości jest bardziej skuteczna. Maseczka do paznokci miała postać takich nakładek na palce. Były one gotowe i nie trzeba było ich docinać. Były tak zaprojektowane, że łatwo można było je zaaplikować i nie zsuwały się z palców. Kiedy po 60 minutach zdjęłam maseczkę z palców czułam dużą różnicę. Widziałam, że paznokcie w końcu odżyły. Odzyskały zdrowy i promienny wygląd. Skórki są zadbane i wypielęgnowane. Jestem naprawdę pod wrażeniem i na pewno sięgnę po kolejne opakowanie. Dla mnie to po prostu hit!

Zawsze jest czas,aby zadbać o paznokcie, a SheHand w formie wygodnych nakładek na palce jest tego podstawą. Kiedy ja pracuję przy pomocy komputera, czy telefonu nakładki bez ograniczeń robią swoje, poprawiając wygląd moich paznokci,co napewno i Was ucieszy. SheHand wzmacnia paznokcie, nawilża i zwiększa ich elastyczność. Wielozadaniowe Innowacyjne nakładki łączą w sobie maseczkę i niezliczoną dobroć różnych olejków, witamin ekstraktów, zapewniając że moje kruche, łamliwe paznokcie, po hybrydach nareszcie stały się błyszczące i zregeneowane. Dla mnie SheHand to wsparcie i receptura jak opatrunek. Zachęcam, bo dłonie to nasza unikatowa mapa ciała i wizytówka.

W opakowaniu mamy 10 nakładek na palce. Nakładki nakładamy tkaniną od strony paznokcia. Niestety nie trzymają się one dobrze i ciągle przekręcają. Po prostu są za luźne. Najlepiej siedzieć z nimi i nie ruszać dłońmi co jest naprawę upierdliwe. Należy je trzymać od 30-60 minut. Po ich zdjęciu paznokcie i skórki są nawilżone, odżywione i w lepszej kondycji. Pomysł ciekawy, ale niewygodny co jest dla mnie bardzo istotne.

Przetestowałam dziś te maseczki do paznokci oraz skórek. Jeszcze nigdy nie miałam na każdy palec u dłoni osobnej maseczki. I niestety jest to nietrafiony pomysł. Nakładki zsuwają się z palców, przekręcają. Mimo, że producent pisze na opakowaniu, że można w nich korzystać z telefonu i komputera to niestety kompletnie się nie sprawdza. Sam produkt jest naprawdę dobry. Tak, jak na zdjęciu widać paznokcie są dogłębnie nawilżone oraz błyszczące. Maseczka ma bardzo przyjemny zapach. Nakładki nosi się od 30 do 60 minut. Produkt nie jest drogi ale ze względu na niewygodę użytkowania nie kupię go.