Inglot, AMC, Cream Foundation (Podkład do twarzy)

do podkładu podchodziłam sceptycznie — że pewnie będzie za lekkie krycie, zbyt bogata formuła, szybko będzie się ścierał. i bardzo się zaskoczyłam, oczywiście na plus.

opakowanie eleganckie, ładne. pompka chodzi dobrze; myślę, że jak ktoś ma doskonałą cerę lub chce jedynie ujednolicić odcień skóry, to jedna-dwie pompki wystarczą. ja muszę trochę więcej "wypluć".

krycie jest raczej lekkie w kierunku średniego, ale! ogromną zaletą tego podkładu jest możliwość mieszania go z innymi produktami tego typu — świetnie ubogaca inne fluidy, zwłaszcza te matujące; dzięki niemu wykończenie jest naturalne, komfortowe. czego nie napisałam — można go spokojnie dokładać, nie robi efektu maski.

bardzo dobrze ujednolica skórę, zakrywa drobne niedoskonałości, świetnie wygładza cerę i utrzymuje się na twarzy długo — spokojnie od rana do wieczora, jest trwały (oczywiście przypudrowany), ale przy tym nie wysusza i nie eksponuje suchych skórek ani nie wchodzi w zmarszczki. nada się do makijażu zwykłego, dziennego jak i wieczorowego, imprezowego.

kolor mam najjaśniejszy jaki dorwałam w hebe — zdaje się, że LC100 i faktycznie, jest dość chłodny, ale dobrze się wpracowuje w cerę.

cena za tą jakość — okej. można go dorwać na promocji w hebe.

polecam.

Podkład ma kremową Formułę, przyjemnie się rozprowadza, nawilża skórę. Duzycolus za emolienty w składzie. Dla cery suchej jak najbardziej się nadaje.
Krycie mamy średnie, idealne na codzień. Pięknie wtapia się w skórę, współgra z różnymi korektorami, pudrami itd. Szeroki wybór kolorów.
Wygodne szklane opakowanie z pompką, która pozwala użyć odpowiednia ilość produktu.
Jednak według mnie, jest to podkład odpowiedni jedynie na pol dnia. Po paru godzinach zaczyna się wyświecać, a dla mnie to niepraktyczne, gdy pracuje po 12h dziennie. Nie mam czasu na poprawki. Jednak na krótsze wyjścia jak najbardziej lubię go używać.

Cenię markę Inglot za to że jest rozpoznawalna na świecie,ma fajny design i praktycznie wszędzie można dostać jej kosmetyki. I w zasadzie na szacunku do marki się kończy,po oprócz bibułek matujących naprawdę rzadko sięgam po coś z ich kolorowki. Ostatnio ich ceny wzrosły przy zmianie designu opakowań co jeszcze dodatkowo wstrzymuje mnie od zakupów, gdyż jakość nie zawsze idzie tu z ceną.
No ale,kultowe bibułki to mój absolutny must have,zużyłam chyba milion opakowań i często uzupełniam zapasy właśnie w sklepie stacjonarnym. Była akurat promocja,że powyżej pewnej kwoty była zniżka na cały koszyk. W ten oto sposób nabyłam AMC. Konsultantka pomogła mi dobrać dobry odcień,ale także sam podkład odpowiadając na moje potrzeby,które są naprawdę różne w zależności od dnia i kondycji mojej skóry.
Z założenia szukałam podkładu,który będzie dawał lekki glow,ale nie będzie podkładem stricte rozświetlającym. Musiał trochę kryć, ale bez efektu maski (stąd przeszliśmy z typowo korygującego do AMC). Generalnie miał wyglądać dobrze na mieszanej skórze w wieku 40lat,nie wchodzic e zmarszczki i trzymać się przyzwoicie.
Uczciwie muszę powiedzieć,że podkład Inglot spełnia te kryteria przez większość czasu. Ale tutaj wiele zależy od humoru mojej skóry,bywają bowiem dni,kiedy trusci się bardziej i wtedy nieco żałuję,że się nim pomalowałam. Przez pierwsze godziny podkład utrzymuje się bardzo dobrze,ładnie stapia,daje satynowe wykończenie. Utlenia się bardzo delikatnie,ale dobrze dobrany kolor to klucz. Są dni że wygląda naprawdę rewelacyjnie i wystarczy lekka poprawka bibułką. Ale są też dni,że żałuję że nałożyłam go na twarz bo jakościowo przypomina bardzo tanie podkłady.
Ważne,że podkładów używam zawsze tylko i wyłącznie na bazę pod makijaż i do takiego efektu się odnoszę.

Zacznę od tego, że podkład kupiłam na promocji za jakieś 35 złotych. Kupowałam go do kufra, trochę w ciemno bo nic o nim nie wiedziałam, ale, że był w dobrej cenie i miał właściwości jakich szukałam to wzięłam.
Jak już go kupiłam to przeleżał w szufladzie sporo zanim zdecydowałam się go użyć i żałuję, że tak długo.
Po pierwsze chyba pierwszy raz zdarzyło się, że kolor podkładu idealnie stapia się z moja cerą. Mam odcień LW300 kupiony totalnie na ślepo przez internet. Tymbardziej jestem w szoku.
Teraz tak, konsystencja jest bardzo kremowa, zbita. Przyjemna przy aplikacji. Krycie jest jak dla mnie lekkie, może słabe średnie. Trzeba się poratować przy nim korektorem jeśli jest coś do zakrycia, ale jeśli jest niewiele lub nam na tym nie zależy to inna bajka.
Ładnie stapia się ze skóra, wygląda naturalnie. Lekko rozswietlajacy to dobre określenie bo daje wykonczenie raptem lekko satynowe co mnie zdziwiło bardzo. A jeszcze bardziej zdziwiło mnie to, że trzyma na mojej twarzy mat lepiej niż wszystkie inne podkłady czy to matujące czy nie.
Utrzymuje się dobrze cały dzień. Nie zauważyłam ścierania. Zaznaczam, że ja nie dotykam w ogóle twarzy jesli nie jest to konieczne.
Ja nie wiem o co chodzi z tego podkładem, ale po opisie nigdy bym nie pomyslala, że zrobi u mnie taki efekt.
Opakowanie bardzo minimalistyczne, szklaną butelka z czarna nakrętka i pompką, czarne napisy w minimalnym wydaniu. Ja lubię takie.

Używam podkładu HD firmy Inglot. Ponieważ mamy lato mój obecny kolor podkładu nie wyglądał dobrze (opaliłam się był za jasny). W drogerii poprosiłam konsultantkę o dobór nowego odcienia. Nie znalazłyśmy odpowiedniego koloru w serii HD więc zaproponowano mi AMC , kolor był świetny, lekka formuła wydawała się OK na lato jednak po kilku próbach ''polubienia się '' z podkładem zrezygnowałam z jego używania. Nie kryje, zostawia smugi, ciemnieje i wygląda nieestetycznie. Minus to również cena. Skład - wątpliwy , destabilizuje użyty filtr SPF . Jestem na nie .

Delikatny upiększający podkład o kryciu poniżej średniego ( ale nadal nienajgorszym) i lekko rozświetlającym wykończeniu.
To najtańszy podkład w mojej kolekcji a nadal jeden z ulubionych. Pięknie rozświetla skórę, nie podkreśla suchych skórek i wygląda bardzo naturalnie.
Ma ładną gamę kolorystyczną .
Nie jest drogi . Można go budować.

Mniej spektakularna jest jego trwałość, natomiast wybaczam bo mam trwalsze podkłady i bazy utrwalające. Stosuję go w dni kiedy nie noszę makijażu cały dzień wiosną i jesienią. Zimą nie ma żadnego problemu z trwałością.

Podklad jest mega wydajny. Kryje dobrze, owszem nie jest to strasznie mocne krycie, ale nie oczekuje tego od podkladu. Ladnie ujednolica cere, nie podkresla skorek, nie wysusza. Skora jest po nim swieza i co wazne naturalna. Nie tworzy efektu maski. Duzy plus za naturalna kolorystyke podkladow. Cenowo jest ok

Podkład warty swojej ceny . NIE UTLENIA SIĘ
stosuje go od kiedy wyszedł. Podkład idealnie sprawdza się przy skórze wrażliwej.
Jestem alergikiem i nic mi nie dolega. Kolejnym atutem jest fakt iż jest bardzo wydajny.

Podkład występuje w szerokiej gamie kolorystycznej, od kolorów oliwkowych, ziemistych aż po waniliowe. Łatwo jest dobrać odpowiedni odcień.

Aplikacja natomiast nie jest już przyjemna.
Podkład bardzo szybka zastyga na twarzy, tworząc nieestetyczne mazy.
Uwydatnia suche skórki, wchodzi w zmarszczki mimiczne.
Chociaż ładnie ujednolica koloryt cery, tworzy w moim odczuciu szpachlę. Zastyga na płaski mat, w ogóle nie współgra ze światłem. Ponadto wysusza.

Niestety, nie mogę go zarekomendować cerom suchym i mieszanym.

Pierwszy raz kupiłam podkład do makijażu ślubnego ponad 8 lat temu i regularnie do niego wracam, pomimo wielokrotnych prób znalezienia zamiennika :). Podkład ładnie się rozprowadza, szybko wchłania, dość ładnie kryje i rozświetla, radzi sobie nawet bez korektora i pudru. Raczej trwały, choć na większe wyjścia lubi być czymś utrwalony. Sprawdza się na co dzień i od święta. Ma minimalny zapach i bardzo wygodne opakowanie (szklana buteleczka z pompką), które do samego końca działa bez zarzutu. Wygląda elegancko. Sprzedawczyni w sklepie wybrała mi idealny odcień, którego wiernie się trzymam.
Jak dla mnie cena jest dość wysoka. Jest też problem z dostępnością "mojego" odcienia (pomijając już to, że kosmetyki Inglot ogólnie są nieco trudniej dostępne).

Kupiłam podkład po tym jak makijażystka w Inglocie zrobiła mi próbny makijaż i wyglądał super, świeży, delikatny , lekki! Miałam wrażenie , że dzieje się tylko tak wtedy jak używamy wszystkich ich produktów. Kupiłam podkład + korektor bez pudru i w domu nie wyglądało to tak fajnie.
Podkład jest tępy ciężko się go rozprowadza.

Niezmiennie od paru lat

Podkładu Inglot na dobra sprawę używam już od jakiś 2-3 lat, co potwierdza jedynie, że musi mi się on bardzo sprawdzać skoro nie szukam innego i nie zmieniam go. Ma kremowa, lekka konsystencje. Jest w szklanym opakowaniu z pompką przez co wygodnie się go używa. Używam odcienia LW300, na lato mam LW500 i albo mieszam albo po prostu później używam samego ciemniejszego w zależności od opalenizny. W końcu podkład, który idealnie pasuje do mojego odcienia skory.
Świetnie wklepuje się gąbeczka, ale teraz w okresie wakacyjnym rozprowadzam go palcami, ponieważ potrzebuje mniejszego krycia, tylko delikatnego wyrównania skory i tez rozprowadza się pięknie.