Guerlain Meteorites Baby Glow, Light - Revealing Sheer Make-Up Lekki podkład do twarzy

Straciłam rachubę ile już opakowań z użyłam tego cuda, ale na pewno sporo. Lubie w nim wszystko, ale nie każdy tak może reagować. Produkt jest fajny jeżeli oczekujemy lekkiego krycia i delikatnego efektu upiększającego. Tu nie ma mowy o efekcie maski, tapety, kamuflażu, po prostu jeżeli szukasz dobrego krycia to się zawiedziesz. Ja utrwałam produkt jeszcze meteorytami w pudrze co potęgowało rozświetlający efekt. Obecnie jestem strasznie blada i musze sprawdzić czy odniesieniu 02 nie będzie dla mnie za ciemny - to chyba jedyny minus czyli za mało kolorów.

Ostatnio do mojej kosmetyczki trafił lekki fluid Guerlain Meteorites Baby Glow. Produkt dostępny jest w trzech odcieniach 02 Clair/Light, 03 Medium i 04 Dore/Golden, ze względu na jasny odcień mojej karnacji zdecydowałam się na zakup najjaśniejszego koloru 02 Clair/Light. Meteorites Baby Glow jest to lekki pokład o konsystencji fluidu, który usuwa ślady zmęczenia i nadaje skórze młodzieńczego blasku. Baby Glow został sformułowany według technologii Stardust - polimeru, który tworzy światło legendarnych ,, Meteorytów". Delikatnie pachnie fiołkiem - kultową nutą zapachową produktów. Zamknięty został w poręcznej jasno-różowej tubce z pompką o pojemności 30 ml.  Jak na produkty marki Guerlain przystało, wygląda bardzo uroczo. Aplikacja jest bardzo wygodna i nie różni się niczym nadzwyczajnym od innych podkładów. Produkt ten ma bardzo lekką konsystencję i niski poziom krycia, dlatego dedykowany jest osobą, które mają cerę w bardzo dobrej kondycji. Śmiało zaliczyłabym go do produktów typu BB, ponieważ ma właściwości nawilżające. Dzięki temu nie podkreśla suchych skórek i daje długotrwałe uczucie komfortu. Fluid bardzo ładnie wygląda na buzi, szybko scala się z cerą, przez co wygląda lekko i świeżo. Cera jest promienna, a gdy efekt podbijemy pudrem tej samej marki, możemy liczyć na nieskazitelny blask. Muszę przyznać, że trwałość również jest na wysokim poziomie. Produkt utrzymuje się na twarzy przez cały dzień i nie wyświeca się. Ze względu na jego właściwości nie polecałabym go osobą z tłustą cerą.

kosmetyk ma postac czegos miedzy lekkim fluidem, a rozswietlającym kremem BB. w odroznieniu od tanich kosmetykow tego typu ma fantastyczny kolor, idealny dla tzw ziemistych cer. bardzo dobrze sprawuje sie na twarzy

W moje rączki wpadła w tamte wakacje, gdy szukałam naprawdę lekkiego, mało kryjącego podkładu, by nie obciążać dodatkowo skóry. Moja cera była delikatnie opalona w bardzo dobrej kondycji, więc żeby jej nie zapychać niepotrzebnie ciężkimi podkładami zdecydowałam się na zakup. Nie muszę pewnie mówić, że pachnie on fiołkami jak wszystkie kosmetyki do makijażu tej marki. Podkład ma bardzo lekką konsystencje, bardzo łatwo nakłada się go palcami. Skóra wydaje się wypoczęta, o wyrównanym kolorycie, naładowana energią, piękna i świeża. Szybko scala się ze skórą, dając piękny efekt promiennej i rozświetlonej cery. Mimo upałów nie spływał i konsekwentnie wytrzymywał się do wieczora. Dodatkowo podkład ma właściwości nawilżające, nie podkreśla suchych skórek i daje skórze długotrwałe uczucie komfortu.

Po wielkiej klapie bazy z serii Meteorites do podkładu podeszłam dość ostrożnie , Wzięłam próbkę z perfumerii i zaczęłam testy. Podkład jest bardzo lekki pięknie pachnie i kryje w stopniu dla mnie zadowalającym. Rozświetlenie jest widoczne na skórze ale nie tłuste , czego nienawidzę w podkładach. Nakłada się bardzo łatwo bez smug i plam. Ja preferuję gąbeczkę ale nakładany palcami wygląda równie dobrze. Jedynym minusem tego podkładu jest gama kolorystyczna , brakuje koloru dla takich bladziochów jak ja. Latem spokojnie wpasowuje się w kolor 02. Podkład jest odpory na ciepło , nie spływa z twarzy i praktycznie cały dzień wygląda jak w chwili nałożenia.

Namówili mnie na niego w Douglasie. Chwila słabości i wymaszerowałam z seledynową torebką i wychudzonym portfelem. Ale co zrobić, czasem trzeba zaryzykować, I nie załuję. Plusy: - SPF 25 (kocham to, bo nigdy nie pamiętam o nakładaniu kremu z filtrem przed wyjściem a potem wracam do domu z wysuszoną, podrażanioną cerą: nigdy więcej!) - zapach (cudny ale nienachalny) - lekka konsystencja (wspaniale się rozprowadza, równomiernie i nie tworzy maski) - idealny kolor (lekko wpada w róż, ale to już kwestia indywidualna) - najważniejsze: EFEKT - cera jest subtelnie rozświetlona, koloryt jest wyrównany i mam wrażenie jakby miała lekko porcelanowe wykończenie. Minusy: -cena, cena, cena. Gdyby nie fakt, że ma bardzo wydajną pompkę a ja nie potrzebuję jakiegoś wielkiego krycia to byłby to mało opłacalny zakup. Podsumowując, jest fajny dla osób lubiących subtelny makijaż, naturalny look. Ja osobiście maluję się od święta, więc mi starcza na bardzo długo. Natomiast nie sądzę żeby sprawdził się u osób z cerą problematyczną, świecącą się albo mocno dojrzałą. W takich sytuacjach lepiej najpierw wypróbować próbkę.

Z tym podkładem to mam taki love/hate relationship. Nie mogę się zdecydować. Dostałam sporo próbek, które zachęciły mnie do zakupu produktu. Konsystencja - idealna. Lekki podkład, łatwo się rozprowadza, jest dość "śliski". Po chwili zastyga ( alkohol odparowuje ) na buzi do matu z delikatną srebrną poświatą . Obłędny fiołkowy zapach. Kolor 02 jasny z odcieniem w kierunku różu dobry dla bladych cer jak moja. Po nałożeniu w sztucznym świetle wygląda pięknie. Gorzej w naturalnym bo....podkład jest dość pudrowy i wchodzi w załamania. Mam 25 lat ale po jego nałożeniu skóra pod oczami wygląda na prawdę "staro". Bardzo podkreśla zmarszczki i pory. Widać to szczególnie w naturalnym świetle. Alkohol. Używam retinolu co kilka dni i zawsze strasznie szczypie mnie buzia zaraz po nałożeniu podkładu koło oczu. Nie mam takiego problemu z innymi podkładami. Ten nienaturalny, pudrowy efekt jest tym, co sprawia, że nie wiem, czy jest wart uwagi. Zaraz po nałożeniu wygląda bardzo naturalnie ale potem daje strasznie tępy i płaski efekt. Na pewno nie baby glow... być może zużyję go latem. Kocham za zapach ale zdaję sobie sprawę, że nie jest to produkt wart swojej ceny. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie drugiego

Rewelacyjny produkt pod każdym względem ... Zapach cudny, konsystencja idealna, działanie jak sama nazwa wskazuje... nakladam kroplę na podkład i efekt piorunujący. Cera lśniąca, młoda, wypoczęta, nadaje blasku i niesamowitej świeżości. O komforcie nakładanie nie wspomnę. Idealny produkt wart swojej ceny.. tyle Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 duże opakowanie

Testując go na dłoni nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać na twarzy. Krycie minimalne, wyglądające bardziej na krem tonujący; rozświetlające wykończenie, do którego próbuję się przełamać, intensywny zapach. Wszystko to razem można znaleźć w niepozornej tubeczce. Żeby mieć czyste sumienie, nie mogę nazwać tego produktu podkładem, nawet lekkim; mimo że sama używam słabo kryjących. Jak wspomniałam, to raczej krem tonujący, choć jako samodzielnego kremu pod podkład zasadniczy nie używałam. Nie wiem jak by się zachował. Idealnie sprawdza się za to jako "magiczna kropelka" dodana do podkładu używanego na co dzień. Coś w rodzaju "upgrejdu", który daje świetliste, trwałe wykończenie. Bez konieczności nakładania rozświetlacza. I w ten właśnie sposób go używam. Wydaje mi się, że gdyby tak go reklamowano, mniej byłoby zawiedzionych konsumentek, a sam produkt byłby rozchwytywany. Zauważyłam również, że skóra nie jest wymęczona całodniowym noszeniem podkładu z dodatkiem Baby Glow, jak podkładem bez takiego dodatku. Mam najjaśniejszy odcień, delikatnie różowawy. Użyty samodzielnie, znika na mojej skórze. Wtapia się w nią zupełnie, dając bardzo subtelny odcień. Stąd moja "technika" na dodawanie go odrobinę do podkładu używanego codziennie. Nie mam problematycznej cery, ani przebarwień do ukrycia i może dlatego Baby Glow znika na mojej twarzy. Warto wspomnieć również, że jeśli stosuje się go samodzielnie, warto robić to z umiarem. Trzy pompki na twarz to absolutny max. W przeciwnym razie zbyt mocno się świecę. Nie jest tani, to prawda. Jednak który z luksusowych kosmetyków taki jest? Żaden. A czy warto wydawać na nie pieniądze - to już każdy sam sobie powinien na to odpowiedzieć. W każdym razie dla mnie cena nie jest minusem. Nie jestem hipokrytką - lubię się czasem posnobować, zwłaszcza jeśli chodzi o kosmetyki. Używam tego produktu od: momentu, kiedy pojawił się w Sephorach Ilość zużytych opakowań: jedno

Zakupiłam zachęcona zapachem i ślicznym, różowym kolorem. Czy to rzeczywiście takie cudo jak mi się wydawało? Nie Mam najbardziej jasny, różowy odcień i nie zgadzam się, że daje efekt świnki. Mam ziemistą skórę i on jakby niweluje jej ziemistość co lubię, fajnie rozświetla i przyjemnie pachnie tak jak klasyczne kuleczki meteoryty. Przez swoją różowawą barwę wspaniale odświeża zmęczony wygląd cery. Niestety ma też minusy bo mógłby lepiej kryć, dodawanie kolejnych warstw sprawia, że produkt jest widoczny na twarzy i nie wygląda atrakcyjnie więc krycia nie da się budować. Dużą wadą jest też kiepska trwałość, ściera się przy normalnym użytkowaniu, odbija na telefonie czy przy dotykaniu twarzy. Przypudrowanie trochę pomaga, ale dalej przy wieczornym demakijażu niewiele produktu zostaje na waciku. Produkt mieszam z innymi koreańskimi kremami bb, więc nie wiem czy uda mi się go zużyć. Solo sprawuje się średnio, do miksów już dużo lepiej. Skoro to rzecz do mieszania z innymi to widać największy minus Baby glow-9 miesięcy do zużycia od momentu otwarcia.... Przy dodawaniu kropelki do innego produktu nie da się go zużyć w takim czasie więc jest trochę bezużyteczny. Sama wywalę go po roku od otwarcia, ale na zużycie go w całości nie mam najmniejszych szans przy codziennym użytku. Generalnie za tę cenę nie polecam. Ma bardzo ładne pudełko i pachnie lusksusowo , ale daleko mu do doskonałości. Lepiej poszukać czegoś innego bo nie jest to krem BB, nie jest to podkład tylko jakby baza lekko kryjąca. Coś bez konkretnego przeznaczenia, dobre dla nastolatek. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

W moim przypadku Baby Glow daje radę. Faktycznie, kolor ma dość różowy (posiadam odcień najjaśniejszy) i tutaj marka mogłaby się bardziej postarać. Przez to, że kolor jest dość różowy należy uważać z ilością nakładania tego produktu na twarz. Metodą prób i błędów jedna pompka jest dla mnie wystarczająca. Jeśli nałożę na twarz zbyt dużą ilość to nie wygląda to zbyt fajnie - jest po prostu za różowo i świnkowato ;) To w sumie jest jedyny minus jaki zauważam. Plusy: - fajna, lekka konsystencja, - piękny meteortowy zapach - ja bardzo go lubię i mnie nie drażni, - pasuje mi opakowanie, które można zabrać ze sobą w podróż, - pompka. która dozuje odpowiednią ilość kosmetyku, nie zacina się i nie wypluwa za dużo podkładu, - łatwo się rozprowadza, nie zastyga zbyt szybko, - krycie ma bardzo lekkie, ale ja nie spodziewałam się niczego więcej, - nadaje skórze efekt rozświetlonej i wypoczętej twarzy, - lekko wyrównuje koloryt skóry, - nie włazi w pory, nie podkreśla zmarszczek, nie uwydatnia suchych skórek, - mam skórę mieszaną i nie podkręca świecenia się strefy T, - stosuję najczęściej na samo serum i sprawdza się idealnie, - nałożony samodzielnie na twarz (bez serum i kremu) też daje radę ;) Dla mnie jest to bardzo dobry, lekki podkład do stosowania w okresie letnim, kiedy nie potrzebuję mocnego krycia i ciężkiego podkładu na twarzy. Jedną gwiazdkę odejmuje za kolory. Używam tego produktu od: dwóch miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Dostałam miniaturę tego "cudu" od zaprzyjaźnionych asystentek w Sephorze, które lojalnie uprzedzały, że to niewypał. Ja jestem trochę jak sroka, przynajmniej mam "małpie" instynkty (jak mówi moja Mama): jeśli coś jest atrakcyjnie opakowane i się błyszczy to zaraz chcę to mieć. W tej chwili jestem wdzięczna dziewczynom z sieci S za to, że powstrzymały mnie od wtopienia pieniędzy w błoto. No ale do rzeczy: Pytanie 1: co to, na anioły i demony, jest? Krem BB- może troszkę. Fajnie się rozprowadza, bez smug. Ale podkreśla każdą suchą skórkę, włazi w pory, i (słowo daję) przychylam się do zdania Noor- podkreśla mi zmarszczki, których wcale jeszcze nie mam. A zaznaczam, że mam cerę zadbaną i nawilżoną I na razie bez zmarszczek, z wyjątkiem tych pierwszych, mimicznych, wlaściwych wiekowi 20 plus..Tu pól gwiazdki za to, ze ujednolica (nieco) koloryt, choć z tym też nie mam problemu. Tylko ilość jednorazowo użytego produktu trzeba odmierzać prawie z aptekarską dokładnością. Odrobina więcej i mamy maskę. Rozświetlacz? Nie. Baza pod fluid? Nie. Spróbujcie położyć na nim kroplę fluidu (lekkiego) a otrzymacie maskę. Pytanie 2: na co ten produkt kłaść? Na krem? Odpada. Na serum? Odpada. Próbowałam kilku kremów (naprawdę lekkich i szybko wchłanających się). Na "gołą", umytą i stonizowaną skórę- podkreśla wszystko to, co wymieniłam w pytaniu 1. Chyba trzeba wstać ze dwie godziny wcześniej i nałożyć serum i krem. Ale czy warto? Dobry efekt można uzyskać mieszając Baby face z podkładem. Rzeczywiście, wyszlachetni nawet te ze średnich półek cenowych (nie, żeby czegoś im brakowało, trafiają się naprawdę dobre). Ale czy serio warto wydawać tyle kasy na to, by robić nim mieszanki? Eksperymentowałam z Baby face pełnych 8 dni, w różnych kombinacjach ponieważ nie wykluczałam możliwości, że produkt jest genialny a ja nie umiem uchwycić tego geniuszu. Ale po próbach doszłam do wniosku, że jednak nie. Naprawdę cenię fluidy marki Guerlain. Regularnie używam rodziny Parure i mogę mówić o nich w samych superlatywach. Kocham Meteoryty, używam od kilku lat. Jednak w przypadku Baby face, producent chyba przesadził i za bardzo udziwnił produkt, by był on "lekkostrawny" dla amatorów i laików. Używam tego produktu od: ponad tydzień Ilość zużytych opakowań: miniatura

No chyba z progerią! Dawno nie trafiłam na taki bubel - ten podkład co prawda rozprowadza się w miarę łatwo i równo (bez smug) ale uwidacznia wszystko, co najgorsze na twarzy: - osadza się w porach - podkreśla każdą suchą skórkę - uwidacznia wszystkie zmarszczki, nawet te najdrobniejsze, co ja mówię? nawet te których jeszcze nie mam! - nie kryje przy tym w ogóle (co mnie akurat nie martwi) ale nawet nie wyrównuje faktury i kolorytu cery - gdyby nie właził we wszystko co napotka, można by powiedzieć, że nie mam na twarzy nic. Lubię kolorówkę firmy Guerlain. Jej produkty są chyba najbardziej kompatybilne z moją cerą i typem urody. W zasadzie maluję się niemal wyłącznie Guerlainem i przez 20 lat używania ich kosmetyków do makijażu tylko jeden mnie zawiódł (tzw. "pryszczate" prasowane Meteoryty z kolorowym guziczkiem na środku). Teraz trafił się drugi. Próbowałam na wszystkim: na lekkim kremie (o jeżu), sam (a fuj!), na bazie silikonowej (ło matko), na trochę cięższym, nawilżającym kremie (o borze liściasty...), na płynnym serum (litości!). I nic. Nie da się tego nosić na nieidealnej twarzy. Nie wiem, może to kwestia dwutlenku tytanu, którego jest tam ponad 2%? Nie zauważyłam, żeby w jakikolwiek sposób rozświetlał (jakie drobinki?) a filtr, to pic na wodę: żeby osiągnąć deklarowany faktor SPF25 trzeba by nałożyć go co najmniej 1ml na samą twarz - spróbujcie i życzę powodzenia na halloween. Z zalet: matuje, a kolor #2 Clair jest dla mnie wprost idealny. Pachnie mocno i "pudrowo" Meteorytami. Używam tego produktu od: dobrze ponad tydzień (tylko na potrzeby KWC) Ilość zużytych opakowań: pełna 5 ml próbka z Sephory, hojnie dołożona do różu w kulkach Naprawdę starałam się jakoś go oswoić z powodu sentymentu do firmy, ale gdybym zapłaciła za ten kosmetyk własną krwawicą w recenzji pojawiłyby się słowa powszechnie uznane za obelżywe. Dodatkowo, kiedy już po skończeniu próbowałam umyć sephorowe pudełko, okazało się to niewykonalne - kosmetyk wżarł się w plastik.

Uwielbiam kolorówkę Guerlain. Nasz romans zaczął się od osławionych, legendarnych kuleczek, potem były bazy i podkłady. Nie mogłam ominąć nowości Guerlain, czyli Baby Glow. Jedni twierdzą, że jest to lekki podkład. Inni, że jest to baza po podkład. Jeszcze inni traktują ten produkt jako krem BB. Ja traktuję Baby Glow jako "wspomagacz". Mam Baby Glow w kolorze 3-Medium i mieszam go z każdym moim podkładem. Baby Glow jest odpowiedzią na najnowsze trendy makijażowe- Baby Eyes i właśnie Baby Glow. Ma rozświetlać, ujednolicać cerę, zdejmować zmęczenie a jednocześnie być lekki. Ma robić "skórę niemowlaka". Ten produkt u mnie sprawdza się świetnie, pod jednym warunkiem- na raz zaaplikuję tylko 1 pompkę. Jeśli wycisnę chociaż kroplę więcej, stanę się różową świnką. Wspomniałam już, że nie stosuję go "solo", lecz z innymi podkładami. I tak: -z nielubianego przeze mnie, zbyt żółtego Lancome Miracle Teint stworzył lekki, naturalny, odmładzajacy podkład - Loreal True Match uszlachetnił i zdjął "tępy mat" - z DW EL zdjął jeszcze większą niż w przypadku Loreal maskę, uczynił DW noszalnym - podkład HD z Make Up for Ever uczynił "noszalnym" bo sam solo mi się niesprawdzał. W każdym tym przypadku Baby Glow dodaje twarzy lekkości, blasku, z którego słynie cała marka Guerlain. Z nim wyglądam na wypoczętą i mogę w 100% potwierdzić, że różowy odcień, zaaplikowany z umiarem, doda cerze świeżości i zdejmie zmęczenie. Zawsze przypudrowuję go kulkami Guerlain (jednak bez tych rozświetlających, które wyjęłam) i trzyma się na twarzy świetnie. To, co mi się nie bardzo podoba, to: 1) opakowanie- tubka z pompką łudząco przypomina Diorskin Nude krem BB i jakoś mnie nie przekonuje. Wolałam szklane flaszki, w których widać, ile produktu zostało. Z drugiej strony- zawsze można opakowanie rozciąć, jeśli pompka przestanie zasysać. 2) ilość kolorów- jeden bardzo żółty, drugi bardzo różowy, trzeci bardzo ciemny. To trochę ze mało, biorać pod uwagę potrzeby europejek. Cena jak na produkt Guerlain wręcz korzystna (nie pamiętam, żeby ich produkty kosztowały poniżej 200 zł, za BG zapłaciłam 199 zł). Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1.

Recenzję zacznę od tego, że jest to raczej krem BB niż podkład. Ale jeśli rozpatrujemy go w kategorii BB, to na pewno znajdzie się na samej górze listy, jako doskonałość spełniająca wszelkie oczekiwania: - ujednolica koloryt cery - pięknie rozświetla, przy czym nie jest to sztuczny nachalny błysk, tylko lekka poświata zdrowej cery - idealnie wtapia się w cerę - ciut kryje - wysoki filtr Jeśli oceniałabym w kategorii podkład, to w zasadzie musiałabym wymienić te same zalety co powyżej, ale tutaj „ciut krycie” stałoby się lekkim minusem bo w końcu od podkładu oczekujemy, że coś tam nam ukryje. Kolory: bardzo uboga gama – tylko trzy. Ja eksperymentowałam z dwoma: 02 i 03. Jestem raczej bladziochem. I tutaj zaskoczenie. Najpierw kupiłam przy okazji większych zakupów w internecie (na chybił trafił) kolor 03 (mam kulki Meteorites w tym odcieniu więc jakoś tak założyłam, że będzie ok ). Zanim przyszła przesyłka, miałam okazję być w Douglasie i poznać kolory w „realu”. Jak wycisnęłam na dłoń najjaśniejszy kolor czyli 02 okazało się, że jest dość jasny i zmartwiłam się bo uznałam, że zostanę w domu ze zbyt ciemnym dla mnie kolorem 03 po nadejściu przesyłki. Wróciłam do domu uzbrojona w dość pokaźną próbkę najjaśniejszego koloru 02 i od razu wypróbowałam. Kolor z odcieniem różu, dość jasny ale na twarzy po szybkim czasie trochę ciemnieje. Uważałam, że jest idealny dla mnie. Po 2 dniach przyszła przesyłka z kolorem 03. Załamałam się widząc, jaki jest pomarańczowy. Ale… Nałożyłam na twarz i znowu zdziwienie. Wcale nie okazał się ciemny na twarzy i różnica po aplikacji z 02 nie jest tak duża jak można byłoby się tego spodziewać po samej ocenie próbek na dłoni. Nie potrafię tego wyjaśnić. Może tajemnica tkwi w tym lekkim kryciu a więc i małym nasyceniu pigmentu (czy jak tam się to nazywa fachowo)? Nie wiem, ale cieszę się, że nie zmarnowałam pieniędzy, bo kolor nie jest tak ciemny bym miała go wyrzucić. Reasumując: koniecznie weźcie próbki i wypróbujcie na twarzy w domu przed zakupem. Nie dajcie się zwieść żadnemu testowaniu w perfumerii na dłoni, bo nijak się mają te kolory do późniejszego efektu. Przynajmniej u mnie tak było. Trwałość: mam cerę mieszaną, maksymalnie wredną bo poliki narażone na przesuszenie a czoło świecące się na maksa. Mimo to podkład uważam, że jest dla mnie bo nie podkreśla suchych skórek, a tłuste strefy po prostu matuję co 3 godz. (nie miałam podkładu który by tego nie wymagał). Generalnie makijaż wygląda ok jakieś 6-7 godz. na bazie Sensai Kanebo (taką akurat mam). Podsumowanie: podkład głównie dla cer w dobrej kondycji ze względu na słabe krycie. Ale panie które mają takie cery, na pewno go docenią za efekt zdrowej, promiennej cery, bardzo naturalny. No i jego zapach sprawia, że humor od razu z rana się poprawia Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego oraz po wcześniejszym zużyciu dużej próbki

Zacznę od tego, że nowe dziecko Guerlain jest czymś pomiędzy podkładem, a kremem BB. Jak tylko zobaczyłam najnowszą kolekcję to jako fanka meteorków zapragnełam spróbować podkładu. Oceniam dużą próbkę z Douglasa - kolor Medium. 1. Kolor - kolor Medium jest dla mnie idealny, a z podkładów używałam Kanebo FV 202, Revlon 180, Double wear Desert Beige. Na ręce wydawał się pomarańczowy i za ciemny, co osobie o neutralnym idącym w stronę żółtego odcienia cery nie przypadnie do gustu. Po nałożeniu na twarz pomarańcz znika i podkład pięknie wtapia się w twarz. Po nałożeniu jest zupełnie niewidoczny, taki" make up no make up". Za to ma tysiące roziskrzonych "światełek" w sobie. Generalnie jest mocno rozświetlający, jak na grupe meteorytów przystało. Nie jest to tandetny brokat. Ten kto uzywał magicznych guerlainowskich kulek ten wie o czym piszę :) 2. Konsystencja - Bardzo wodnisty, a przez to wydajny. Lekko rozprowadza się po twarzy i mam wrażenie, że będzie miał właściwości pielęgnująco - nawilżające. 3. Trwalość - no niestety nie porażająca. Po 3 godzinach zlazł mi zupełnie z nosa. Nie wiem jak zachowa się po nałożeniu np. 2 warstwy. Ja nakładałam go oszczędnie. 4. Krycie - niskie. Jak już wczęśniej wspomniałam prędzej mu w stronę kremu BB niż podkładu. Wiem, że niektórzy uzywają go jako bazę. Myślę, jednak że osoby lubiące oszczędny makijaż lub osoby z ładną cerą powinny traktować ten produkt jako must have. Kremik słabo kryje, chociaż można pomóc sobie zawsze korektorem. Podsumowanie: Produkt oceniam jako kremik BB, nie ma zadania kryć, a rozświetlać i to zdecydowanie robi. Zaryzykuje stwierdzeniem, że to najlepszy BB na rynku. Czy kupię? Nie jest to produkt, który MUSZĘ, ale w przypływie gotówki pokuszę się. Myślę, że sprawdzi się w sezonie letnim.

Nowość Guerlaina wywołała u mnie-wilczy apetyt-na konsumcję Baby glow.Prawie się śliniłam ;)Oczami duszy juz widziałam u siebie cerę dziecka-z tą mistyczną poświatą meteorytów.Mam dwa kolory -2 i 3(clair i medium)Efekt-piękny.Wszystko rozmyte,udoskonalone,lekkie.Z tym blaskiem świeżoći.Cera robi się bliska ideału.(Ideału lekkiego makijażu zaznaczam! )Fanki kryjących podkładów powinny przetestować..Baby glow - zastosowany na fluid,w ostatnim retuszu twarzy-zwala z nóg;)Co mnie nie przekonuje i wręcz trąci o niestrawność to ..zapach! Zapach meteorytów lubię.Mam kuleczki,pudry,podkłady..Zawsze kojarzy mi się ze strefą luksusu jak otworzę cukiereczki..Ale tu! mamy ten zapach tak skumulowany,że aż mdli.Dlatego nie wyobrażam sobie noszenia go solo i nakładania w wiekszej ilości.Jako subtelny dodatek-boski! Używam tego produktu od: 2 tyg Ilość zużytych opakowań: dwa