Mocno przeciętny - Garnier ma znacznie lepsze płyny w swojej ofercie.
Kupiony na szybciocha, podczas ekspresowych zakupów w Rossie - akurat skończył mi się mój ulubiony płyn z olejkiem arganowym, więc postanowiłam zaryzykować i kupić wariant aloesowy.
''Co może pójść nie tak? Garnier ma dobre płyny!'' - taka oto myśl kiełkowała w mej wylakierowanej łepetynie, gdy mknęłam radośnie do kasy.
Och, jakże się myliłam, bogowie... Bo to przeciętny płyn jest. Mocno przeciętny.
I moim skromnym zdaniem Garnier ma w swojej ofercie o wiele lepsze produkty do demakijażu, zaś ten płyn to taki wyprysk na zdrowym ciele powyższych, chociażby klasycznego różowego czy też wspomnianego wcześniej dwufazowego z arganem.
ZALETY:
+ Opakowanie - jak to u Garniera, solidna, ale zgrabna butla, przezroczysta, więc jak na dłoni widzimy zużycie, w estetycznej szacie graficznej. Zamykana na zatrzask - równie porządny, nic nie pęka i nie łamie paznokci.
+ Fajna formuła - to rzeczywiście płyn, nie płyno-żel czy też inne twory. Nie zostawia lepkiej warstwy, choć i tak zawsze po micelu wskakuje pianka do mycia twarzy.
+ Śliczny zapach - niby micel pachnieć nie musi, ale ja lubię, gdy pielęgnacja pachnie ;). Tutaj zapach jest przyjemny, świeży i niedrażniący.
+ Krótki, prosty skład, przyjazny nawet skórze wrażliwej - brak alkoholu, więc spokojnie możemy traktować nim oczy.
+ Płyn nie uczula i nie wywołuje podrażnień.
+ Łatwo dostępny, jest chyba w większości drogerii czy marketów.
WADY:
- Niezbyt dobrze radzi sobie z mocniejszym makijażem, o takim pełnym już nie wspominając. Nawet z moją codzienną kombinacją, którą ostatnio uskuteczniam, a więc pielęgnacja (serum, krem pod oczy, krem na dzień, SPF) plus Ziemia Egipska i tusz do rzęs radzi sobie niespecjalnie - trzeba zużyć go sporo i pocierać mocno skórę, aby makijaż został należycie usunięty.
Płyn kompletnie nie radzi sobie ani z tuszem MF Divine Lashes, ani z Bourjois Twist Up The Volume - poddałam się po którejś z kolei próbie i usunęłam makijaż oczu masełkiem z Faceboom, tak jak robiłam to dotychczas.
Długotrwałych, kryjących podkładów też raczej dobrze nie zmywa - znów trzeba się namachać, schodzi przy tym mnóstwo wacików i jeszcze więcej płynu. Słowem - to micel, który nie wywiązuje się ze swojej podstawowej funkcji, a więc demakijażu i oczyszczania skóry.
- Wydajność, a raczej jej brak to kolejna wada - 3 tygodnie, a nie malowałam się codziennie i raptem ze 4 razy miałam mocny, pełny make-up na twarzy.
Przy cenie regularnej to jakiś kiepski żart, serio...
Reasumując - nie zawsze zakupy w ciemno wychodzą mi na dobre i ten oto recenzowany płyn dobitnie mi to pokazał.
Cóż mi po tym, że nie robi mi krzywdy i mnie nie uczula, skoro nie jestem w stanie wykonać nim normalnego demakijażu? Nie wymagam znowu tak wiele, płyn micelarny ma usuwać makijaż szybko i dokładnie przy możliwym jak najmniejszym zużyciu samego produktu - a tutaj jest dokładnie odwrotnie...
Niestety, ale nie polecam - lepiej kupić klasyczny, różowy płyn z Garniera, tamten usuwa wszystko w mig i to już za pierwszym razem, a aloesowe cudo niech pozostanie na półkach drogerii ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie