Bursztynowy eliksir...
Przyznam szczerze, że mimo mojej szerokiej znajomości wielu zapachów, Euphoria Amber Gold od Calvina Kleina nie była mi wcześniej znana - odnoszę wrażenie, że na naszym rynku tego typu perfumy nie cieszą się zbytnią popularnością - a szkoda! W tym przypadku pan Klein zaserwował nam bowiem zapach tak gęsty i charakterny, jakiego nikt by się po nim nie spodziewał - zapach z klasą, stworzony z najwyższej jakości składników, z genialnymi parametrami, zapach na miarę Obssesion czy starego, dobrego Eternity.
Euphoria Amber Gold to złocisty, lepki eliksir, gęsty i skondensowany. To słodycz miodu, do którego ktoś hojnie sypnął garść dojrzałych i ciężkich od soku śliwek. I mandarynka tutaj jest, a jakże - niezbyt dużo, ale jest jej na tyle, by uraczyła nas swoim cierpko-słodkim akcentem. Akcentów różanych niemal tutaj nie wyczuwam, utonęły bowiem w odmętach tej miodowo-śliwkowo-ambrowej otchłani.
Amber Gold jest natomiast mocno drzewny. Jest również ciepły i suchy - bo i wanilii i irysa nikt tutaj nie żałował, a przyznać trzeba, że nikt też na nich nie oszczędzał, czuć tę jakość....Słodki niesamowicie, a jednak nie jest to słodycz jadalna. Moc i głębia, a gęstość jest taka, że gdyby wsadzić w garnek z tą Euphorią łyżkę, to stanęłaby dęba ;)
Amber Gold to dla mnie jesień w butelce, zapach, który kocham równie mocno, co klasyczną Coco czy Libre Intense.
Otulają, ogrzewają swym ambrowym ciepłem i pozwalają przetrwać nawet największe chłody - a i parametry mają odpowiednie do tego, bo to nie rachityczne kompociki, oj nie - już dwa-trzy psiknięcia mają siłę rażenia bomby atomowej, oplatają wszystko wokół swym bursztynowym woalem i nie dają o sobie zapomnieć na wiele godzin.
Amber Gold są upojne, bogate, eleganckie i niesamowicie kobiece. Ciężkie, dla wielu kobiet mogą być wręcz przytłaczające i nie do zniesienia - i to też dobrze o nich świadczy, wszak każda z nas jest inna i każda lubi co innego.
Wspomnę jeszcze o flakonie - ciężki i niezbyt poręczny (mam 100 ml), ale za to przepiękny, wspaniale ozdabia toaletkę.
Podsumowując - ta wersja Euphorii to dla mnie prawdziwe odkrycie. Nie spodziewałam się, że pod szyldem Calvina Kleina znajdę takie cudo i was również zachęcam do zapoznania się z tą kompozycją - jeśli kochacie takie mocne, ambrowo-miodowe otulacze, to koniecznie powinnyście przetestować Amber Gold!