Tatcha Cosmetics The Rice Polish Classic Peeling enzymatyczny

Ten produkt chciałam przetestować odkąd tylko o nim usłyszałam, byłam niesamowicie ciekawa kultowego peelingu enzymatycznego. Nie będę rozwodzić się na temat słoiczka, szaty graficznej, bo każdy produkt tatchy urzeka minimalizmem i bije od niego luksus. Dla mnie te produkty są po prostu piękne i przyciągają wzrok, nie można przejść obok nich obojętnie. Peeling występuje w postaci białego proszku, który po kontakcie z wodą zamienia się w kremową piankę, a sunięcie nią po skórze to przyjemność w czystej postaci. Peeling ma za zadanie złuszczyć martwy naskórek. Skóra po jego użyciu jest naprawdę gładka i emanuje zdrowym blaskiem, jest jasna, nawet mogę się pokusić o stwierdzenie, że pory były mniej widoczne, ale działanie nie było długotrwałe. Produkt nie wysuszył skóry, nie uczulił ani nie podrażnił, skóra nie była po nim czerwona, nie czułam żadnych ostrych drobinek, szorujących twarz, a tego się obawiałam, a okazało się, że produkt jest bardzo delikatny. Jednak nie używałabym go codzienne tak jak zaleca producent. Zrobiłam ten błąd, skóra po pierwszym użyciu odżyła, ale z każdym kolejnym było gorzej, byłam czerwona, podrażniał moją wrażliwą skórę przy codziennym użytkowaniu. Gdy zaczęłam go używać dwa razy w tygodniu wszystko wróciło do normy. Peeling działał dobrze, jednak za taką cenę spodziewałam się czegoś więcej, bardziej dogłębnego działania i długotrwałego czego tutaj nie miałam. Wiele jest produktów na rynku, które są tańsze i mają nawet lepsze działanie.