Tusz kruszy się i podrażnia oczy.
Kiedyś już wspominałam, że przy ocenie kosmetyków nie sugeruję się ceną. Czasami te bardzo tanie wykazują podobne działanie do drogich, jak i na odwrót, bywa że wysoka cena nie idzie w parze z jakością. Jeśli chodzi o tusze muszę być też wyrozumiała co do samej aplikacji, ponieważ zmieniam je często i korzystam z różnych szczotek (większych bądź mniejszych), a każdą aplikuje się inaczej :) i bywa że w niektórych przypadkach potrzebuję nabrać wprawy zanim uda mi się osiągnąć wymarzone efekty. Tutaj było podobnie. Na początku miałam pewne problemy z jej używaniem i gdybym recenzję wystawiła zbyt szybko, to mogłaby nie być rzetelna.
Co do samych zakupów to były one dość spontaniczne. Znam markę od lat jednak jak do tej pory nie było mi dane korzystać z ich makijażowych produktów. Raczej wybierałam perfumy, pielęgnację ciała lub twarzy. Z takiej też potrzeby, dziarskim krokiem przekroczyłam próg sklepu. Celem były kremy i perfumy, a przy okazji :) wyszłam także z tuszami. Chciałam spróbować czegoś nowego oraz posiadać pewność, że będę pierwszym użytkownikiem. Jakiekolwiek zabezpieczenie opakowania przed potencjalnymi macantami, tych konkretnych produktów, ma dla mnie ogromne znaczenie. Z reguły unikam celofanu ale w przypadku oczu, nie „idę na kompromis”. Muszę mieć pewność, że nikt przede mną go nie używał.
Nawet gdyby tusz kosztował 500 zł :) i spełniał moje wszystkie oczekiwania to i tak dałabym mu maksymalnie wysoką ocenę, jednak nie mogę tego zrobić bo ma w sobie jedną cechę która przekreśla dalsze używanie. W cenie regularnej nie należy do najtańszych (ok. 80 zł), ale można dorwać w fajnej promocji (2 w cenie 1) – tak jak mi się to udało.
OPAKOWANIE I WNĘTRZE
Opakowanie jest stonowanym graficznie czarnym, dość szerokim walcem. Kompozycję czerni przełamują, „rozrzucone” jakby w artystycznym nieładzie, kolorowe, owalne plamki. Na froncie napis Intense Metamorphose, a z tyłu opis właściwości: objętość, długość i podkręcenie. Całość wygląda estetycznie, a najważniejsze dla mnie, ma mikroskopijne zabezpieczenie przed pierwszym otwarciem. Jest to kawałek plastikowej naklejki z nadrukowanym kodem kreskowym, przerwanie jej ciągłości byłoby od razu widoczne.
Trzonek zdaje się być krótszy, w towarzystwie dość dużej i długiej szczotki. Oglądając testery zdawała się być wręcz gigantyczna, jednak jej specyficzne wyprofilowanie i obietnica wszechstronności skłoniła mnie do zakupu. Włosie jest syntetyczne, najkrótsze w środkowej części, dłuższe na początku i na samym końcu. Taka budowa zapewne ma pomóc w uzyskaniu podkręcenia, a są to obietnice do których podchodzę sceptycznie. Moje rzęsy są proste i wręcz lekko rosną w dół, więc nie ma szans by tusz samodzielnie mógł je podkręcić. Taki efekt może dać mi jedynie zalotka. Więc ten parametr wykluczam z oceniania. Liczy się dla mnie: wydłużenie/pogrubienie, rozdzielenie i trwałość.
Budowa i rozmiar nie ułatwiły mi pracy z wewnętrznym i zewnętrznym kącikiem oka. Ręka musiała nabrać wprawy przy aplikacji. Podczas zamykania nie da się usłyszeć głośnego klikania ale można je wyczuć pod palcami (charakterystyczne zwolnienie i zakotwiczenie). Według mnie zapach jest klasyczny, taki maskarowy, ale bardzo delikatny.
DZIAŁANIE
Muszę jeszcze nadmienić, że moje rzęsy mają średnią długość, ani krótkie, ani długie, bardzo cienkie i słabo napigmentowane. Zwłaszcza jest to widoczne przy samych cebulkach. Między włoskami, a powieką tworzy się nieestetyczna jasna linia.
Tusz od pierwszego użycia jest raczej z tych mokrych. Jego nadmiar potrafi odkładać się na końcu szczotki jak i na samym trzonku, ponieważ nie posiada zbierającej „gumki”. Dość wolno zasycha. Po kilku użyciach delikatnie się zagęszcza, nie kluskuje, nie traci na wydajności. Dobrze się rozprowadza, nie skleja i ładnie wydłuża. Rzęsy są dobrze rozdzielone, sprawiają wrażenie zagęszczonych.
PODSUMOWANIE
Na początku trudno było mi złapać i rozdzielić rzęsy od samych cebulek, z czasem było lepiej ale zadziało się coś co przekreśliło tuszowanie od nasady, a tym samym chęć kupienia produktu w przyszłości.
A mianowicie chodzi o jego trwałość. Nakładałam kilka warstw bez efektu owadzich nóg, jednak po kilku godzinach zauważyłam delikatne osypywanie się. Nie robił tego jakoś spektakularnie ale strasznie podrażniał moje oczy w momencie gdy jakaś drobina dostała się pod powiekę. Pierwsze 3 godziny są super, później to istna katastrofa. Skoro dzieje się tak w piękny słoneczny dzień to aż strach pomyśleć co mogłoby się dziać przy zwiększonej wilgotności, niestety nie kupię ponownie :(
Zalety:
- Zabezpieczenie przed pierwszym otwarciem.
- Brak intensywnego zapachu.
- Dodaje objętości i wydłuża, bez efektu sklejenia.
- Naturalne ekstrakty i olejki.
Wady:
- Dość długo zasycha.
- Brak zbierającej gumki, nadmiar tuszu osadza się na szczotce.
- Słaba trwałość. Po kilku godzinach zaczyna się kruszyć i podrażniać oczy.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie