Zanim kupiłam recenzowane masełko przejrzałam opinie o nim i wiedziałam, że w moim przypadku nie będzie to produkt do całego ciała, a coś w rodzaju kompresu ratunkowego na podrażnioną, mocno przesuszoną skórę. I koniec końców tak się właśnie skończyło.
Botanic SkinFood to marka dostępna w drogeriach Natura. Podoba mi się szata graficzna tej serii, jak i dobre składy. Masełko umieszczone zostało w dość ciężkim, szklanym słoiczku i przeznaczone jest do stosowania na twarz, ciało i włosy. Ma bezwodną formułę i zawiera kilka komponentów ciężkiego kalibru: olej ze słodkich migdałów, masło shea, olej awokado, wosk carnauba, olej kokosowy. Z tym ciężkim kalibrem nie przesadzam ani trochę, to jeden z najbardziej tłustych kosmetyków, z jakimi miałam do czynienia. Zapach istotnie orzechowy, na pograniczu słodyczy i goryczki. Z jednej strony coś rzadko spotykanego, z drugiej po kilku użyciach zacząć mi trochę przeszkadzać.
No dobrze, ale jak tam wrażenia?
Regenerujące masełko orzechowe ma twardą, zbitą konsystencję. Bardzo niewygodnie wydobywa się je ze słoiczka, radzę zaopatrzyć się w szpatułkę, inaczej trzeba drapać pazurami ;) Dopiero po roztarciu w dłoniach masło roztapia się do stanu, który nazwałabym połączeniem olejku z wazeliną. Kosmetyk rozprowadza się raczej opornie, tępo, wymaga odrobiny cierpliwości.
Moja skóra ciała jest, jak to się mówi, normalna. Miewam okresowo mocniej przesuszone łydki, ale poza tym nie mam większego problemu z suchością. I dla takich osób jak ja nie polecam masełka na całe ciało. Podjęłam taką próbę kilka razy, za każdym razem żałując. Produkt nie wchłania się, tłustość na skórze utrzymuje się godzinami. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość, że masełko przeznaczone jest dla bardzo suchej skóry i z pewnością jej posiadaczki/posiadacze odbiorą je bardziej pozytywnie, a i wchłanialność będzie lepsza. Ogólnie rzecz biorąc kupiłam produkt SkinFood do stosowania miejscowego - na suche dłonie, stopy, łokcie czy czasami na te poszkodowane łydki. I to było 99% moich zastosowań, na całe ciało masło było dla mnie nie do zniesienia. Nie stosowałam produktu na włosy, do twarzy nawet nie zbliżałam. Tylko ciało i najlepiej tylko miejscowo. Stąd taka wysoka ocena - wiedziałam, że do używania "po całości" będzie zbyt treściwie, ale dla odbiorców o suchej skórze będzie to plus, a nie minus. Dodatkowo jako produkt S.O.S. masełko dobrze mi się sprawdziło. Narzekać mogę tylko na męczący zapach i niewygodne grzebanie w słoiku.
Podkreślam, masełko jest ekstremalnie tłuste, polecam je wyłącznie do super suchej skóry, jako kompres natłuszczający i łagodzący. Dla wszystkich innych tylko jako kosmetyk do stosowania "tu i ówdzie".
Podsumowując, masło może być przydatne, warto jednak mieć świadomość, że nie jest to kosmetyk dla każdego.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie