Kosmetyki DLA Koniczynkowy Ziołoocet, Płukanka do włosów wypadających dla Kobiet 

Koniczynkowy Ziołoocet kupiłam w jednej z internetowych drogerii. Zapłaciłam za niego coś około 25 zł/100 ml produktu. Płukanka znajduje się w szklanym opakowaniu. Co ma oczywiście swoje plusy i minusy (poprzednia płukanka tej marki: koniczynkowy zioloocet niestety mi się zbiła). Lubię szklane opakowania, choć trzeba uważać :) Szczególnie, że zapach tego kosmetyku niestety nie należy do najprzyjemniejszych. Nie zostaje na moich włosach więc nie będę się nad tym specjalnie rozwodzić. Produkt ma dobry, krótki i treściwy skład. Składniki są BIO oraz akceptowane przez Vegan. Kosmetyk jest rekomendowany dla włosów wypadających: czyli zdecydowanie coś dla mnie! Walczę z poporodowym wypadaniem, więc większość moich produktów do włosów obecnie ma temu zapobiegać (oczywiście w jakimś stopniu, niestety na to nie mamy wpływu :(). Stosuje go nie tylko na skalp, zaraz po umyciu włosów ale i również na ich długość, gdyż producent obiecuje, że produkt ułatwi ich rozczesywanie. Efekty: Włosy faktycznie rozczesują się lepiej niż wtedy kiedy produktu nie używam (nie używam go co mycie ponieważ zawiera w składzie ocet). Jeśli chodzi o wypadanie… cóż nie zauważyłam żeby jakoś znacząco je ograniczył, ale może też muszę używać produktu ciut dłużej. Podsumowując: produkt jest fajny, choć… trochę nie przekonuje mnie do siebie ten spray. Płukanka to płukanka, wolę jednak inne opakowania tych produktów. Jeśli chodzi o działanie to sprawdza się raczej jako pomagacz w rozczesywaniu włosów po myciu :D Nie wiem czy ponownie kupię ten produkt, ale jestem ciekawa innych kosmetyków tej marki. Odejmuje gwiazdkę za zapach.

Butelka z ciemnego szkła oklejona plastikową etykietą z informacjami zakończona atomizerem z osłonką. Przy mocniejszym oświetleniu można określić zużycie kosmetyku, inaczej może być trudno. Zapach to... jakaś dziwna kompozycja: trochę ziołowa, częściowo fermentująca a dodatkowo mająca nuty syropów na zapalenie gardła. Początkowo bardzo agresywny, męczący i przytępiający, po wysuszeniu już nie tak intensywny, jednak nadal irytujący do 16 godzin, później ledwo wyczuwalny. Spryskiwanie włosów nie należało do najprzyjemniejszych czynności, dobrze, że chociaż atomizer się nie zacinał. Włosy po użyciu były wygładzone i nabłyszczone, bardziej sypkie, nie puszyły się tak mocno jak zazwyczaj, co jest u mnie nagminne ze względu na trudności z zapanowaniem nad kołtunkami i nadmiernym spuszeniem przy kręconych włosach (3a, 3b, 3c i 4a), którym brakuje kilku centymetrów do talii. Nie zauważyłam żadnego wpływu na wypadanie włosów po stosowaniu (dwa razy w tygodniu przez 2 miesiące wiosną), bo moje włosy były poważnie osłabione po mroźnych dniach, kiedy czasami zakładałam na głowę czapkę, ale często o niej zapominałam. Nie podrażnił skóry głowy, nie wywołał zwiększenia wypadania włosów.

Kupiłam ten kosmetyk, skuszona opisem producenta na opakowaniu.Zmagam się z wypadaniem włosów, zarówno takim na tle hormonalnym, jak i spowodowanym np zmianą pory roku. Sądziłam, że jest to po prostu wcierka, jednak czytając już w domu skład, nie do końca wiedziałam co myśleć. W składzie mamy właściwie sam ocet, i ekstrakt z koniczyny. Nie wiedziałam, czy ocet w takim stężeniu, nie powinnam traktować jak piling, nie jako wcierkę.. Po pierwszym użyciu niestety, zaobserwowalam wzmożone wypadanie włosów, oraz wysuszenie skóry głowy. Dawałam temu kosmetykowi kilka szans, jednak mi się nie sprawdził, nie nadaje sie do wrażliwego skalpu, podrażnia go i niestety wzmaga wypadanie włosów, zamiast je hamować. Próbowałam też spryskać włosy po umyciu, w celu nablyszczenia ich, domknięcia łusek, ale i tu nie zauwazylam żadnych spektakularnych efektów. Niestety, nie jest to produkt dla mnie.