Rituals The Ritual of Hammam, Soothing Hand Balm Kojący balsam do rąk

Balsam do rąk marki Rituals chodził za mną już od dawna, bo bardzo lubię ich zapachy, a po przetestowaniu miniaturek przy okazji kalendarza adwentowego, byłam pozytywnie zaskoczona właściwościami nawilżającymi ich kremów do rąk. Mój wybór padł na "Ritual of Hammam", czyli połączenie zapachowe eukaliptusa i rozmarynu. I był to strzał w dziesiątkę, bo nie lubię zbyt słodkich zapachów. Ten jest przyjemnie odświeżający i kojący zmysły. Lubię się nim cieszyć, tym bardziej, że utrzymuje się bardzo długo na skórze. Zacznijmy jednak od początku. Balsam do rąk jest opakowany w schludną, ciemną butelkę zakończoną pompką. Ta nie zacina się ani nie zapycha, co zapewnia wygodę dozowania. Jedna pompka kremu to dość solidna porcja, jednak jako miłośnik kremów do rąk z zawsze przesuszoną skórą dłoni nie narzekam. Konsystencja balsamu jest treściwa i początkowo obawiałam się, że będzie się długo wchłaniać i pozostawiać tłustą skórę. Nic z tych rzeczy. Balsam szybko się wchłania i szybko można przejść do dalszych obowiązków, chociaż muszę zaznaczyć, że na dłoniach pozostaje wyczuwalny film, który jednak nie jest tłusty, a daje poczucie ochrony skóry na dłużej. Pozwala to maksymalnie poczuć, jak fajnie nawilża skórę dłoni. Opakowanie jest bardzo wydajne. Przy intensywnym używaniu balsamu przez dwie osoby, wystarczył nam na prawie pół roku. Zdecydowanie polecam, mimo, że cena nie należy do najniższych. Myślę, że przy tej wydajności można jednak zaszaleć. No i ten zapach! Uwielbiam!

Tyle się wcześniej naczytałam o marce Rituals, że wypróbowanie czegoś z bogatej oferty było kwestią czasu. Natomiast sama siebie zaskoczyłam wyborem zapachu - wybrałam nie kadzidlany, nie kwiatowy, a ziołowy. Chyba na czas jakiś zmęczyły mnie cięższe wonie. Zakupu dokonałam w ciemno, online, na szczęście nie mam czego żałować. Balsam do rąk Soul Warming Hand Balm z serii The Ritual of Hammam cechuje nuta zapachowa eukaliptusa i rozmarynu. Nie wiem, czy istotnie rozgrzewa duszyczkę, ale z pewnością jest przyjemnym kosmetykiem. Nie są to intensywne, gryzące w nochal zioła - zapach jest według mnie kremowy, jedynie przyprawiony delikatnymi ziółkami. Z tyłu opakowania mazidło określono jako soothing/kojące. Kolor butelki jest bardzo ciemnozielony, wpadający w czerń, ale jak się pogimnastykujemy to pod światło da się zobaczyć zużycie. Jednorazowe naciśnięcie pompki dozuje ilość produktu, która dla mnie jest zbyt duża na raz, dlatego staram się brać mniej. Polubiłam się z recenzowanym balsamem, ponieważ z jednej strony nie jest bardzo gęsty, a z drugiej po aplikacji trzeba trochę odczekać na wchłonięcie - niby nie tłusty, ale bogaty. Z pewnością nawilża, odżywia, nawet nieco natłuszcza, dla moich niewymagających w tej chwili dłoni jest bardziej treściwy niż lekki. Pojemność buteleczki to aż 175 ml, zdarzyło mi się użyć "rytuału" jako balsamu do ciała i fajnie się sprawdza w tej roli. Jeśli komuś nie podejdzie na przykład zapach, zawsze jest to wyjście awaryjne i możliwość szybszego zużycia. Czy polecam? A i owszem, mam wręcz ochotę na kolejne serie The Ritual of... Podpowiem tylko, że na stronie Sephora kosmetyki marki są trochę tańsze, za to w Douglas jest większy wybór wariantów zapachowych. Swój egzemplarz złowiłam w promocji, jakoś tak ceny regularne nie przypadły mi do gustu, w przeciwieństwie do udanego balsamu.