W filmie \'The life of David Gale" (w Polsce dystrybuowanym jako "Życie za życie" ) z Kevinem Spacey tu w roli profesora filozofii, jest scena, w której jego bliska współpracowniczka (w tej roli Laura Linney) i tak jak on aktywistka, działająca na rzecz zniesienia kary śmierci, umiera w wyniku uduszenia torebką foliową. Pisząc to, nie zdradzam de facto clou fabuły, proszę mi wierzyć. Kto więc tego filmu nie widział, temu nie zepsułam seansu.
A jaki ma to związek z moimi wrażeniami dotyczącymi omawianego \'Classique\' EDP?
Wraz z jego zaaplikowaniem na skórę, mogłam poczuć się, jak odtwórczyni roli wspomnianej Constance Harraway, z zatkniętą na głowę i szczelnie zawiązaną foliową torbą, odbierającą możliwość nabrania życiodajnego oddechu.
Duszny różany opar w duecie z opresyjną nutą orchidei stworzył niemal śmiertelną, dawkę bliską wysłania mnie w przyspieszonym trybie na tamten świat, bez szansy na wydanie najbliższym ostatnich dyspozycji. Ku mej zgrozie, ta trująca kwiatowa chmura, przez którą jak przez syntetyczną powłokę próbowałam nabrać powietrza, utrzymywała się zadziwiająco długo. Zupełnie jakby chciała się upewnić, czy zdołała dokończyć na mnie swe śmiercionośne dzieło i czekała ostatnich przedśmiertnych dygotów w moim wykonaniu.
Szczęście w nieszczęściu czas działał na moją korzyść, stopniowo przeistaczając \'Classique\' we wciąż syntetyczny i trudny w odbiorze , ale już nie tak potworny mix aromatu narcyza i kwiatu wanilii, pokrytych słodko-mdlącą alkoholową nutą rumu. Ten ciężkostrawny posmak jest jak wspomnienie zbyt wielu zamówionych drinków, krążących w trzewiach po wieczorze spędzonym w złym towarzystwie. (Jak mawiają niektórzy, ludzi dzieli się na tych, z którymi che się pić oraz tych, z powodu których się pije. Tu mamy do czynienia z drugim przypadkiem;)).
Tak więc rum skutecznie zalał nie tylko robaka, ale i aromat fasoli tonka oraz drzewa sandałowego, pozwalając, by jedynie oka żywicy smętnie unosiły się na jego powierzchni.
Zarówno trwałość zapachu, jak i jego projekcja pozostają bez zarzutu, flakon również prezentuje się ciekawie - kobiecy korpus przyobleczony w koronkowy gorset i pas do pończoch może podziałać na wyobraźnię. Może dlatego wielu mężczyzn, działając zgodnie z założeniami magii sympatycznej obdarowuje nim swoje najmilsze, licząc na to, że wypachnione \'Classique\' staną się równie zmysłowe?
Jak niemożliwa do przebycia pozostaje droga od wyobrażenia o rzeczy, do jego istoty doskonale pokazuje właśnie ta kompozycja.
[Ważna uwaga!
Moja recenzja dotyczy EDP, a nie EDT zapachu, które, co warto zauważyć, są skomponowane z diametralnie odmiennych nut zapachowych.
W EDT faktycznie znaleźć można m.in. nutę kwiatu pomarańczy,czy ylang-ylang, których tu próżno szukać].
Używam tego produktu od: Testy
Ilość zużytych opakowań: ...