OnlyBio Face Balance, Serum adaptogenne nawilżające 

Nie zliczę które to już moje opakowanie tego serum. Cudownie nawilża i dodaje skórze blasku. Na początku byłam do niego bardzo sceptycznie nastawiona ponieważ ma ono olejkową formułę mimo to nie jest za ciężkie dla mojej przetłuszczającej się skóry, nie zapchało jej a wręcz przeciwnie pomógło zredukować niedoskonałości

Jak zwykle kupiłam produkt w ciemno i po raz kolejny nie czuje zawodu. Serum jest w szklanej buteleczce z pipetką. Bardzo fajnie nawilża i wycisza skórę z podrażnieniami, skóra w dotyku jest przyjemniejsza. Produkt pachnie moim zdaniem trochę ziołowo z nutką iglastą, nie jest to mój typ zapachu, ale nie stanowi to problemu. Lubię używać go na noc ze względu na olejkową formułę. Rano po przebudzeniu skóra jest inna, gładsza i nawilżona.

Producent napisał, że to serum dla skór, które potrzebują równowagi. I ja się z tym absolutnie zgadzam. Serum zarówno zostawia skórę ultranawilżoną, ale też wycisza wszelkie zmiany zapalne na skórze. To idealny produkt na czas "kiedy skóra nie wie czego chce". Serum jest produktem uniwersalnym, o ile nie przeszkadza Wam nieco tłustsza formuła, bo zostawia olejowy film na skórze. Według mnie to typowy produkt do stosowania na noc. Pod kątem nawilżenia świetnie sprawdzi się dla skór suchych i mieszanych, ale da także ukojenie cerze tłustej, gdyż ona też potrzebuje nawilżenia, a serum zapewni jej dodatkowo działanie przeciwzaskórnikowe i antyoksydacyjne. Jedynymi minusami może być zapach i opakowanie. Zapach jest dość ciężki, głęboki. Jeżeli chodzi o pipetkę, to jest wygodna ale bardzo szybko odpadł mi od niej plastik.

Bardzo lubię kosmetyki do włosów marki Only Bio i chciałam dać szansę również ich produktom do twarzy, kiedy tylko zobaczyłam je na półkach w Rossmannie. Wybrałam serum adaptogenne nawilżające zainteresowana ashwagandhą w składzie, z racji tego, że wcześniej znałam ją tylko jako suplement. Czy sprawdziła się w kosmetyku? No nie bardzo. Serum zamknięte jest w szklanej buteleczce z pipetą, pojemność produktu to 30 ml. Nie wyczuwam zapachu. Jest to serum olejowe, z racji tego stosowałam je jako domknięcie pielęgnacji. Skład jest krótki, znajdziemy w nim olej ze słodkich migdałów, z pestek brzoskwini , sezamowy, z nasion słonecznika, olejek z wrotyczu marokańskiego znany również jako blue tansy oraz wyciąg z korzenia czereśni zimowej, czyli ashwagandhę. Mamy tu więc dwa wyjątkowe składniki, reszta to okluzyjne oleje. Ashwagandha stosowana w kosmetyce nawilża i uelastycznia skórę, redukuje oznaki starzenia, nastomiast blue tansy niweluje niedoskonałości, działa przeciwzapalnie i wspomaga regulację skóry. Wydawać by się mogło, że te dwa super składniki nadadzą super działania serum, jednak jest to dla mnie średniak. Nie nadaje się na dzień ze względu na tłustą, lepką konsystencję, a na wieczór z kolei działanie jest dla mnie niewystarczająco nawilżające. Nie zauważyłam efektu plump, ani odbudowy skóry. Na szczęście mnie nie zapchało, ani nie wyrządziło żadnej krzywdy. Jest naprawdę średni..znam wiele lepiej działających produktów w tej cenie.

Jestem fanką produktów do pielęgnacji twarzy, które oferuje firma Onlybio. Dla odmiany chciałam wypróbować nowy produkt i niestety chyba będę musiała go wyrzucić. Konsystencja jest przyjemna, właściwa dla produktów tej marki ale sam zapach jest strasznie męczący i dość sztuczny. Serum nie spełnia swojego zadania, pozostawiło moją skórę suchą i zmęczona, bez efektów wow, do jakiego przyzwyczaiło mnie Onlybio. Brakuje też głębokiego nawilżenia, które obiecuje producent, skóra nie jest ani odżywiona ani nawodniona.

Serum zamknięte jest w szklanej buteleczce z pipetką, która umożliwia wygodne odmierzenie odpowiedniej ilości preparatu. Konsystencja serum jest oleista, bardziej przypomina olejek czy oliwkę, co nie każdemu może odpowiadać. Zapach jest lekko ziołowy ale nie jest bardzo intensywny więc nie przeszkadzał mi. Serum dobrze się rozprowadza na twarzy jednak dość długo się wchłania więc ciężko było mi go używać rano. Z pewnością nie zapycha porów oraz nie powoduje uczucia ściągnięcia. Po zużyciu prawie całej buteleczki nawilżenie skóry na twarzy trochę się poprawiło ale jednak nie jest to efekt wow.

Masakraaa... Dlaczego nie przeczytałam opinii przed kupnem.. Mam nauczkę.. Nie spodziewałam się że serum może mieć taka oleistą, ale dla mnie nieprzyjemną konsystencję.. Ciężko mi się je nakłada, nie wchłania sie dlatego nawet po odczekaniu ciężko jest nałożyć krem.. Pipeta także dozuje bardzo mało produktu, a serum zamiast na twarz w większości zostaje na dłoniach.. Po za tym nie widzę żadnych efektów przy używaniu go. Nie polecam osobom które przede wszystkim nie lubią oleistych konsystencji.

Serum skusiło mnie obietnicą, że jest nawilżające, że ma ładnie wygładzić cerę, a jednocześnie ją odświeżyć i nadać jej blasku. Skład wyglądał całkiem przyjemnie, choć zdziwiłam się, że w serum nawilżającym są w sumie same oleje, więc jest to serum olejowe (a oleje nie nawilżają, tylko natłuszczają i dają okluzję), ale pomyślałam, że spróbuję. Atomizer okazał się być bardzo fajny, pipetka działa bez zarzutu i dozuje serum po kropelce, więc można sobie spokojnie odmierzyć ilość. Serum ma niebieskawy kolor i ziołowy zapach; znająć OnlyBio spodziewałam się czegoś owocowego, ale ten zapach mi nie przeszkadzał. Podoba mi się, że na opakowaniu zostało umieszczone ostrzeżenie, że kobiety w ciąży nie powinny używać produktu (ze względu na wrotycz, który może przyspieszyć skurcze). No i w sumie jestem zawiedziona. Nie widzę żadnego pozytywnego wpływu olejku na cerę, a wręcz powiedziałabym, że działanie idzie w lekko negatywną stronę. Nie wiem, czy jest to wina bakuchiolu, czy innego składnika, ale mimo stosowania serum zgodnie z zaleceniem producenta (wieczorem, pod krem) rano budzę się z przesuszoną, ściągniętą skórą, która potrzebuje zdecydowanie mocniejszej dawki nawilżenia po zastosowaniu tego produktu. Serum stosowane solo pozostawia przez jakiś czas tłustą warstewkę, a po wchłonięciu przesuszoną skórę. To przesuszenie może bym zignorowała, gdyby oprócz niego występował jakiś pozytywny efekt, ale nic takiego nie widzę. Ten olejek okazał się całkowicie zbędnym produktem w mojej pielęgnacji i nie kupię go już więcej.

Uwielbiam testować sera do twarzy. Jak zobaczyłam tylko to na półce wiedziałam, że muszę je przetestować. Ma piękną szatę graficzną. Produkt zamknięty jest w szklanym opakowaniu. Ma fajny atomizer ponieważ pipetą nabieramy produkt w odpowiedniej ilości dla nas. Ma olejową, rzadką konsystencję, która dość szybko się wchłania i nie pozostawia bardzo tłustej warstwy w porównaniu do innych olejowych ser. Ma delikatny zapach. Mam cerę normalną w kierunku suchej, która lubi dużo nawilżenia. Ten produkt mi to zapewnił, ale nie jest to bomba nawilżająca. Nie miałam też suchych skórek. Nie zapchał mnie. Moja skóra się z nim polubiła, ponieważ jest w lepszej kondycji. W składzie jest bakuchiol.

Serum kupiłam już jakiś czas temu w okresie mega ekscytacji marką OnlyBio. Te kolorowe opakowania tak kusiły, że chciałam przetestować najlepiej wszytko:p To serum u mnie żadnego wow nie zrobiło. Bardzo przeciętny produkt. Przynajmniej dla mnie. Mam cerę mieszaną, jest dosyć sucha, ale strefa T się świeci. Do tego jest skłonna do zapychania. Skupiam się głównie na nawilżaniu i preferuję pielęgnację wieloetapową. Ten produkt mega mnie zaciekawił i w sumie ma naprawdę fajną formułę. Jest ona olejowa, tlusta. Nie każdy lubi takie rzeczy. Ja na noc bardzo chętnie dorzucam oleje do pielęgnacji twarzy. Produkt ma bardzo specyficzny zapach. Taki anyżowy z nutką mentolu. Naprawdę spoko. Używałam na noc. Najpierw tonik, później toner, esencja, to serum i jakiś krem. I szczerze to to serum wcale nie nawilżyło skóry. Na pewno nie było tego efektu plump, takiej nawodnionej sprężystej skóry. W sumie to nie było różnicy czy dołożyłam je do pielęgnacji czy nie. Dużo lepszy efekt miałam jak dorzuciłam zamiast niego jakiś olej np.z wiesiołka. Nie zauważyłam by zbalansowało skórę i zmniejszyło produkcję sebum. Ale jak wspomniałam bardzo dbam o nawilżenie skóry i najwidoczniej jej go nie brakowało. Nie zauważyłam też by działało jakoś na niedoskonałości. Ale na pewno nie zapycha skóry. Jest mega wydajne. Opakowanie z pipetą dobrze się sprawdza. Dla mnie nic nie robi, więc szkoda kupować.

No więc tak. Serum zdaje się być delikatnie tłuste, ale na pewno nie przypomina olejku czy oliwki. Po nałożeniu na skórę szybko się wchłania, nie pozostawia uczucia ściągnięcia. W połączeniu nawet ze zwykłą Niveą daje uczucie lekkiego nawilżenia, nie mokrej skóry. Większość preparatów tego rodzaju powodowało u mnie wysyp bolesnych pryszczy. Tutaj nic takiego nie ma miejsca. Nie pojawiają się też suche skórki ani uczucie swędzenia. Trzeba jednak pamiętać, że samo serum cudów nie zdziała i do kompletu potrzebuje sensownego kremu ;)

Bardzo polubiłam to serum nawilżające. Świetnie sobie radzi ze suchymi włosami, sprawia, że są dobrze odżywione i fajnie się układają. Fajna konsystencja, ma ładny zapach. Trzeba uważać z ilością, bo można łatwo przesadzić. Bardzo polecam posiadaczkom suchych włosów, ich stan poprawi się szybko! :)

Marka Onlybio przekonała mnie do siebie swoimi kosmetykami do włosów. Postanowiłam więc wypróbować ich kosmetyki do twarzy. Krem z witaminą C sprawdził się u mnie świetnie, więc przyszedł czas na wypróbowanie serum - padło więc na powyższe serum nawilżające z serii Face Balance. Mam 28 lat, cerę tłusta przede wszystkim w strefie T, bez żadnych zmian trądzikowych (mała niespodzianka zdarzy się raz do roku), niestety mam skłonność do zaskórników i rozszerzonych porow. Pojawiają się pierwsze małe zmarszczki mimiczne. Moja cera sprawiała też od dłuższego czasu wrażenie "zmęczonej" - struktura przestała być jednolita, wyraźnie "poszarzała". Nie wiem czy zakupiłabym to serum, gdybym widziała jaka ma konsystencję. ???? nie przepadam za tak "olejowym" formułami. Ale wychodzę z założenia, że jeżeli ma coś faktycznie działać, to warto się przemęczyć. I się opłaciło. Po użyciu tego serum rano w lustrze, widzę to, co uwielbiam - "efekt Wow". Skóra jest fantastycznie napięta, ujednolicona, aksamitna. Serum dodaje do kremu, a nie jak zaleca producent "pod krem", ponieważ zmieszanie obu produktów w moim odczuciu jest dużo bardziej skuteczniejsze (krem Cetaphil lipoaktywny). Po ciąży borykam się też z "niefajna" skóra w okolicach bioder i pośladków (małe ślady po niewielkich rozstępach, ale wyraźna szorstkosc i brak jędrności) wiec z ciekawości postanowiłam dodawać parę kropel tego serum do balsamu przeznaczonego do wskazanych partii ciała. Efekt również bardzo mocno mnie zaskoczył - po około miesiacu skóra jest wyraźne gladsza. Co do zapachu - mi zawsze jest on obojętny, nie przeszkadza mi wcierka Banfi, więc tym bardziej nie przeszkadza mi zapach serum Onlybio. ;) pomimo mocno olejowej kosystencji daje 5 gwiazdek, bo dla mnie najważniejsze jest działanie ;)

Buteleczka skończona, a efektów brak. Serum, a raczej olejek, nakładałam codziennie wieczorem zgodnie z zaleceniem producenta przed kremem pielęgnacyjnym. Jednym słowem - nie zrobił kompletnie nic. Żadnego obiecanego nawilżenia, uelastycznienia, a już tym bardziej jakieś efektu "plump it", czyli rzekomo intensywnego nawodnienia skóry. Absolutnie w nawet najmniejszym stopniu nie przyczynił się do poprawy kondycji mojej skóry. Podczas stosowania tego 'serum' cały czas zmagałam się z suchymi skórkami i przesuszonymi miejscami na twarzy. Kompletna porażka. Dobrze, że już się skończył.

Do marki onlybio zachęciła mnie odżywka do włosów którą bardzo lubię, więc będąc pozytywnie nastawiona kupiłam to serum. Niestety bardzo się nie polubiliśmy. Zapach mi nie przeszkadza, ale jestem nim totalnie rozczarowana. Serum to tak naprawdę olej i ciężko go używać. Na noc nie bardzo bo włosy i pościel będą w tłuste, rano pod makijaż raczej też słabo się sprawdza. Niestety w moim przypadku serum nawilża skórę o ile w ogóle na 5 minut a za chwilę dalej skóra schodzi płatami na nosie. Może nadaje się do nawilżania innych części ciała, ale nie twarzy. Dla mnie jest to zwykły olejek czy też raczej oliwka.

Miałam okazję korzystać z tego serum i z jego odpowiednika z witaminą C i muszę przyznać, że w wersji pomarańczowej jest dużo lepszy. Niestety serum nawilżające ma (przynajmniej dla mnie) niezbyt wygodną w użyciu konsystencję. Tego typu suche olejki totalnie nie sprawdzają się na mojej cerze. Po nałożeniu 3-4 kropel jak zalecał producent miałam wrażenie, że więcej produktu pozostało na moich dłoniach niż na twarzy. Wchłanianie też nie jest dobre, po nałożeniu serum i kremu moja cera była bardzo świecąca i tłusta, a dotykając jej w trakcie dnia czułam tłusty "film". Zrezygnowałam także z stosowania tego serum pod makijaż, żeby uniknąć utraty trwałości. Samo działanie serum jest okej, ale nie zauważyłam super zmian w kondycji skóry. Kolejnym zdecydowanym plusem jest wydajność - nie do skończenia :)

Mam mieszaną cerę, rozszerzone pory, pierwsze zmarszczki i moja cera pokochała to serum. Stosuje je na noc trzy-cztery razy w tygodniu. Wyraźnie nawilża skórę, sprawia że jest „napita”, wygładzona i świetlista. Nie zapycha porów i przy dłuższym stosowaniu reguluje wydzielanie sebum. Moja skóra mniej się przetłuszcza. Minusem może być specyficzny zapach, mi akurat nie przeszkadza. Formuła jest olejowa i po aplikacji pozostawia film dlatego najlepiej sprawdzi się na noc.

Mam cerę trądzikową, mieszaną. Kupiłam to serum nawilżające choćby dlatego, że mimo mojego trądziku i nadmiernej ilości sebum, są również dni w którym moja cera wymaga mocnego nawilżenia ze względu na stosowanie produktów z kwasami, co powoduje lekkie wysuszenie skóry. Jednak kupując ten produkt myślałam że będzie to fajne delikatnie serum na co dzień. Bardzo się pomyliłam (niestety nie popatrzyłam na początek składu). Okazuje się że składnikami bazowymi kosmetyku są substancje tłuszczowe, emolienty, a zagłębiając się dalej w skład znajdujemy coraz więcej olei. Kosmetyk jest w moim odczuciu bardzo tłusty (przypomina olej do twarzy a nie serum - może posłużyć jako produkt do masażu twarzy). Tworzy na powierzchni skóry warstwę okluzyjną (film), mocno natłuszcza. Nie nadaje się na dzień, natomiast wieczorami raczej jako jedyny produkt (nie aplikuje na niego kremu ze względu na to jaką tworzy u mnie tłustą powłokę). Używam go sporadycznie w momentach gdy potrzebuję mocnego nawilżenia (dlatego ciężko mi ocenić czy bardzo zapycha). Ale za to wydaje mi się że super sprawdzi się dla osób o bardzo suchej skórze, pozbawionej blasku, potrzebującej regeneracji. Zapach przyjemny, sposób dozowania produktu również, choć niestety plastikowa zakrętka jest minusem (pękła mi po jednorazowym spadnięciu na ziemię).