Nabla Skin Realist, Beautifying Tinted Balm Balsam tonujący

Nowy podkład Nabli skusił mnie obietnicą fajnego glow. Zwykle takie produkty mają swój czas w okresie letnim. Tak więc zdecydowałam się na odcień 2 Light (drugi najjaśniejszy). Myślałam też o 3, jako że lato za pasem. Moja karnacja jest jasna, ale nie bardzo blada. Zwykle biorę odcienie z grupy Light. Przykładowo używam EL DW 2N1, Dior/Chanel 30, Tarte 22N, no nie jest to porcelana. Jakież było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam rozumienie odcienia Light dla Nabli. Ten kolor jest bardziej Medium/Dark. Ciemny (za ciemny o kilka tonów) pomarańczowy. Może dla nieopalonej Włoszki? No, ale Nabla jest marką globalną. Mimo koloru, postanowiłam potestować ten produkt w zaciszu domowym, żeby ewentualnie dokupić jaśnieszy odcień lub rozjaśniacz. Podkład ma krycie lekkie do średniego, na plus. Wykończenie nie należy do moich ulubionych, jest lepko-błyszczące, nie wyobrażam sobie nie przypudrować tego produktu. Po przypudrowaniu wygląda w miarę dobrze, ale niestety nie na długo. Produkt nie zastyga nawet odrobinę, toteż jego formuła wyłazi spod pudru. Szybko wygląda nieświeżo i ciastowato, wybłyszcza się i wyciera się. Za to jest komfortowy, nie przesusza skóry, więc może sprawdzi się dla cery suchej. Na mojej normalnej, nie jest to efekt, jakiego się spodziewałam. Nie szukam matu, ale widocznie tłustej warstwy, także nie. Kolejny etap testowania, to mieszanie z innymi podkładami. I tu bylo o wiele lepiej. Niestety kolor wciąż za ciemny, ale podkład trzymal nawilżenie, skóra nie była przesuszona, co zdarza się w ciągu dnia przy niektórych pudrach. Makijaż był nieco mniej trwały, ale przy odpowiednim stosunku podkładów efekt był zadowalający. Niestety kolor tego podkładu dyskwalifikuje go całkowicie. Z kolei kupno jaśniejszego odcienia w ilości 50 ml, tylko do mieszania, jest dla mnie bezsensowne.