Laura Mercier Tinted Moisturiser - Oil Free SPF 20 Beztłuszczowy krem tonujący SPF 20

Nie używam podkładów, jak chce krycie to stosuje to... (ewentualnie jakies barwione lekko bazy) Tylko że nie używam tego nigdy solo. Sam w sobie ma troche zbyt matowy pudrowy finish jak na mój obecny gust. Jest bardzo wodnisty (łatwo rozprowadzic cieńka warstwę- super) i miesza się też z bardziej olejowymi produktami. To pozytywne zaskoczenie. Ja go mieszam do wszystkiego na twarz, bo jak on jest domieszany to korektor zawsze lepiej się wtopi w całość. Po wielu godzinach twarz zawsze wygląda lepiej jeśli był domieszany ¯\_(ツ)_/¯ Ostatnimi czasy noszę to z glowing serum z Saie/ Lumene lub mieszam z DD z Paese. Jak teraz latem zrobiło mi sie zbyt glowy makeup przypadkiem to po wielu godzinach i tak powstaje od tego produktu taka ladna satyna z subtelnym kryciem. Używam różnych setting sprayów (tanich essence albo drogich urban decay) i pudrów (tanich Wibo i drogich Laura Mercier). To ten tinted mosturizer zawsze robi pozytywną różnice. Dzieki temu że się miesza dopasowuje jego kolor innymi produktami. Zależnie od tego czy jestem na wakacjach czy z samoopalaczem czy cokolwiek sobie ubzdurałam- twarz musi pasować do reszty. Mąż twierdzi że to sie udaje, a mam marudny egzemplarz :P Wrzucam zdjęcia w trudnych dla tego produktu warunkach: nos w świetle dziennym lub z flashem. Na starych fotach jestem opalona i mam go solo. Btw, nie opalajcie się. skóra bez słońca naprawde ma sie lepiej. Nowsze są mixowane z tymi produktami co tu wymieniłam. Posiadam wersjach mini bo małe ilości używam i jest drogi: 2c1 Blush, 1n2 Vanilla, 1w1 Porcelain i 1c0 Cameo (ewidentnie mój kolor a w cale nie najczęsciej używany) Do zdjęć kolorów, poczekałam aż sie utleniły więc to ich ostatczny odcień.

Mam mieszane uczucia. Wynika to z faktu że o ile produkt latem robił furorę to zima ma się ochotę wyrzucić go przez okno. Często używam kremów tonujacych , kremów bb lub bardzo rozświetlających podkładów. Używam ich bo mam cerę suchą i dają nadzieję na zdrowy ładny look. Wolę się też świecić jak bombka niż wyglądać jak mumia a są podkłady w których mumią bywam. Produkt jest dla mnie za suchy i to nie w wykończeniu tylko w odczuciu. Osoby ze skórą suchą będą wiedziały o co mi chodzi. Niby się świecimy ale czujemy się niekomfortowo, czujemy ściągnięcie. Jak zwykle bywa w takiej sytuacji podkład zaczyna dość szybko źle wyglądać. Ten po 5 godzinach wyglądał jak dramat. Zbierał się , sparował od skóry. Mój ulubiony bb od shiseido i nie mówię nawet o tym wodoodpornym a o zwykłym kremowym takich numerów nie robi... Owszem gdzieś się przetrze , coś się wyświeci ale to nadal wygląda z klasą, nadal skóra nie wygląda brzydko. Tutaj totalna wtopa ... Co ciekawe latem było ekstra ,więc uczciwie zostawiam 3 gwiazdki. Nie kupię ponownie bo mam lepsze produkty.

Gdybym miała wskazać jedyny kosmetyk, dla którego nie znalazłabym lepszej alternatywy, byłby to właśnie ten lekki kremik. Nie jestem miłośniczką podkładów, nie pamiętam nawet kiedy ostatnio miałam jakiś na swojej twarzy. Zanim zapoznałam się z LM, stosowałam krem BB z Soraya (świetny efekt za grosze!) który niestety wycofano. Poszukiwania zamiennika były koszmarem, testy produktów z różnych półek cenowych były źródłem rozczarowań. Dopiero ten kremik tonujący stanął na wysokości zadania i spełnił wszystkie moje oczekiwania. Moja cera nie wymaga głębokiego krycia, co więcej mam wrażenie, że odkąd używam tego kremu tonującego, niedoskonałości pojawiają się o wiele rzadziej. Produkt nakładam palcami, cienką warstwą. Po kilkunastu minutach od aplikacji stapia się on ze skórą. Jest niezwykle lekki, w ogóle nie czuję, że mam coś na twarzy, a koloryt cery jest wyrównany. Używam koloru Porcelain przez cały rok, nawet w lecie (nie kryje, zatem lepiej dopasowuje się do koloru skóry). Filtr SPF 20 działa super, nie raz po dłuższej aktywności w słońcu moi towarzysze mieli czerwoną spaloną słońcem twarz, podczas gdy na mojej nie było śladów (czasem lekko na nosie). Produkt używam codziennie - do pracy, na większe wyjścia, na narty i bieganie też. Zwykle nakładam go na jakieś serum albo lekki krem nawilżający, ale czasem sam i też sprawuje się dobrze. Wtedy raczej wklepuję, niż wsmarowuję. Czasem wieczorem trochę doklepuję, jeśli potrzebuję odświeżenia. Nigdy nie używam pudru. Prodktu używam od >3 lat (nie pamiętam kiedy zaczęłam), na pewno więcej niż 10 opakowań. Jedna tubka 50 ml starcza mi na 2-3 miesiące (krócej w lecie, bo częściej myję twarz w ciągu dnia). Niedawno zmieniło się jego opakowanie i podejrzewam, że również skład (nieco gorzej sie rozprowadza), ale nadal jest to mój faworyt w codziennej pielęgnacji. Dodam jeszcze, że próbowałam wersji nie OilFree (w beżowym opakowaniu), Nie ma tragedii, ale moim zdaniem jest gorsza od Oil Free nawet w lecie. Zupełnie inna konsystencja.

Odkąd pamiętam miałam spory problem ze znalezieniem produktu do twarzy na okres letni. Wiele z podkładów dosłownie spływało z mojej twarzy albo szybko ścierały się w ciągu dnia. Dość dobrym rozwiązaniem był Face & Body od MAC. Sprawdzało się przypudrowanie go pudrem Mineralize Skinfinish. Nie byłam jednak do końca zadowolona z aż tak świetlistego wykończenia samego podkładu, choć uwielbiam jego lekkość, długotrwałość i niewidoczność na skórze. Produkt od Laury to moim zdaniem ulepszona wersja Face & Body. Ulepszona, ponieważ ma nieco większe krycie, ale nadal zachowuje ten niewidoczny efekt na skórze (nie ma mowy o jakiejkolwiek pudrowości), a sam produkt można budować, uzyskując średnie krycie. Podkład jest faktycznie długotrwały. Zastyga na twarzy dość szybko, ale nie ściąga skóry. Nie uświadczy się żadnego efektu pudrowości. Radzi sobie także z mniejszymi zmianami, na przykład świeżymi przebarwieniami po niedoskonałościach. Wystarczy dołożyć odrobinę i wklepać niczym korektor.

Kupując ten krem nie byłam do niego przekonana , przy pierwszych trzech użyciach też. Przekonałam się do niego dopiero gdy zrobiło się cieplej. Nakładam go na dość mocno nawilzający krem , nie roluje sie nie ciastkuje i dobrze rozprowadza mimo swojej gęstej konsystencji. Ja najbardziej lubię nakładać go rękami , wygląda bardziej naturalnie. Dobrze współpracuje z innymi kosmetykami i jest bardzo wydajny. Ogromnym plusem jest tutaj filtr który odczuwalnie chroni skórę (po pobycie na słońcu twarz nie piecze i nie pojawia się wysypka , u mnie to częste zdarzenia). Twarz się pod nim nie poci i nie tłuści , dodatkowo ma przepiękny jasny kolor (01 w moim przypadku) który nie ciemnieje w ciągu dnia.

W lecie wybieram lekkie podkłady koloryzujące, aby skuta była promienna. Filt zabezpiecza a ten krem idealnie nawilża i z pozostałymi produktami tworzy dealna kompozycje. Skóra jest świetlista nie błyszcząca, kolor biscut idealny dla mnie. Po dłuższym czasie stosowania mam wrażenie jakby działał leczniczo. Nie zatyka porów, skóra oddycha. W upalne dni cieżko o trwałość, laura daje radę ale ideału chyba nie będzie.

W końcu znalazłam swój BB / lekki podkład / tonujący krem nawilżający. Moje poszukiwania trwały ponad pół roku i przetestowałam naprawdę nieocenione ilości podkładów, od drogeryjnych, przez azjatyckie, po high endowe. I w końcu ! Z LM też nie poszło łatwo, okazało się że skład różni się pomiędzy kolorami. W kolorze Nude było mi ciężko i lepko, natomiast Bisque spełnił moje najśmielsze oczekiwania. Dodaje naturalnego blasku, ale nie przyspiesza naturalnego świecenia. Nie podkreśla suchych skórek (jedyny jak dla mnie!) Genialnie się nakłada i dokłada celem zwiększenia krycia Bogata paleta kolorów 50ml w buteleczce, wygodna miękka plastikowa (którą na pewno można rozciąć, żeby dostać się do resztek kosmetyku). Myślę, że z taką opinią jego cena jest uzasadniona, zwłaszcza cena promocyjna na truskawce (101PLN!) Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Laura Mercier to obok RBR, moja ulubiona marka makijażu kolorowego. Minimalistyczna, lekka, plastikowa, miękka tuba. W środku bardzo dobry kosmetyk, w pełni spełniający moje oczekiwania. Posiadam kolor porcelain - jasny, waniliowy odcień, testowałam również odcień - bisque, jednak był minimalnie za ciemny. Konsystencja kremowa, dosyć gęsta, łatwa w aplikacji. Nie wiem czy ten krem nawilża, jednak podczas aplikacji, daje przyjemne "chłodzenie" tak jakbym spryskała twarz nawilżającą mgiełką - bardzo przyjemnie uczucie:-) Jest to krem, który daje konkretne krycie jednak nie obciążą buzi, nie daje efektu maski. Wygląda lekko, świeżo - tak jak lubię:-) Dla mnie make-up to subtelne dopełnienie mojego wyglądu, nie wizerunek sam w sobie. Mój makijaż to integralna część mnie. Makijaż ma wyglądać tak, jakby go w ogóle nie było:-) Laura spełnia moje wymagania...Stanowi idealne dopełnienie do wypielęgnowanej cery, jest drugą skóra, nie maską! Jednak wymaga dopełnienia i oprószenia skóry pudrem, nie sprawdza się solo przy mojej mieszanej skórze, więc jego "oil free" jest kwestią dyskusyjną... Nie wysusza, nie obciąża, myślę, że idealnie sprawdzi się również w okresie letnim. Obecnie to mój faworyt! Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Ponieważ oszczędnie opalam twarz, zawsze pod makijaz używam kremów lub baz koloryzujacych. Przetestowalam ich całe mnóstwo i wiem, ze nie zawsze cena i selektywna marka = jakość. Z Laury Mercier mam odciej najciemniejszy , który teraz pod koniec października do mojej pobladłej skóry pasuje i jest ok , jednak na lato byłby za jasny.Przydałby się jeszcze jeden, ciemniejszy odcień. TEn krem mnie rozczarował, gdyz rzekomo jest oil Free , a wiec przeznaczony do problematycznej, przetłuszającej sie cery. Jednak na mojej mieszanej skórze szybko zaczynał się błyszczeć i makijaz tracił świeżość. Częściej musiałam matowić makijaż. Aplikacja kremu jest cieżka- jest tępy i trudno go równo i dokładnie rozsmarować. Rozciagnięcie skóry i dodatkowe zmarszczki gwarantowane. Krem jest bardzo kryjacy i wglada na twarzy jak podkład. Dla jednych moze to być plusem ( jeżeli maja coś do ukrycia) ja wolę bazy lub kremy koloryzujące które dają kolor ale jda niewidoczne na buzi. Ten jest widoczny więc jeżeli dodam jeszcze punktowo w okolicy nosa podkład poraz opruszę pudrem sypkim, makijaz wygląda cieżko. W zwiazku z tym dla mnie osobiście nadaje się do stosowania w zimie , gdy chcemy przykryć twarz kołderka z makijazu aby ochronić ja przed mrozem. Na lato będzie zdecydowanie za cieżki. Nie nawilża ! Jezęli chodzi o efekt jaki daje- na twarzy wygląda bardzo ładnie, ujednolica koloryt, kryje niedoskonałości, nadaje zdrowego blasku ( jest rozświetlajacy) i ladnego kolorytu. Nie ciemnieje w ciągu dnia. Z drugiej s trony ma poważne minusy - twarz się szybciej błyszczy, jest masakrycznie tępy przy rozprowadzaniu, cięzki na twarzy ,nie nawilża. W Douglasie kosztuje ponad 200 zł. Gdyby kosztowąl 70 zł możnaby te wady przeboleć, ale za tę cene oczekuje sie perfekcji.

Mam buzię mieszaną, a nawet lekko tłustą. Tinted Moisturizer jest rewelacyjny. Po pierwsze wyrównuje kolor, który można budować dodając kolejne warstwy. Ja jednak używam tylko troszkę więcej niż normalnego podkładu (np. podkład-1 pompka, tinted - 1,5) i to idealnie wystarczy, żeby dać twarzy \'flawless finish\' :) Oprócz poprawy cery wizualnie LM dba też o nawilżenie i odżywienie (Dziwi mnie, że nie zamieszczono tej cennej inf w opisie: Estry jojoba: nawilżają skórę. Korzeń lukrecji: odżywia skórę). Idealny na co dzień, dla naturalnego, zdrowego, świeżego wyglądu :) Używam koloru Bisque dla cery raczej śniadej - jak wszystkie - kolor delikatnie się utlenia. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: jedno

Bardzo fajny produkt- dodatkowo idealnie trafilam z kolorem. Nie utlenia sie za bardzo, nie tworzy maski, dosc dobrze kryje (ale pamietajmy, ze to nie podklad), mozna go stopniowac, nie splywa z twarzy i nie wlazi w pory :) Jeden z kosmetykow "maskujacych" do twarzy, z ktorych bylam bardziej zadowolona. Nie wyglada jednak jak druga skora i nie daje efektu photoshopa, wiec szukam dalej... Używam tego produktu od: Kilka miesięcy-na pewno ponad 6 Ilość zużytych opakowań: zuzyte 2 opakowania

poprostu dla mnie najlepszy, nie zapycha, nie spływa z twarzy (co u mnie jest normą ze wszystkimi podkładami i kremami brazujacymi) jestem bardzo zadowolona, stosuję go tylko na primer i jest naprawdę THE BEST!!! a mam cerę mieszaną w stronę tłustej i baaardzo kapryśną, co innych nie uczula-mnie napewno!!! a co uczula wszystkich-u mnie działa :) nie zamienię na żaden inny i nie szukam już KWC, bo go znalazłam :) Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1-w trakcie

ten produkt to młodsza, "beztłuszczowa" siostra hitu LM zwanego po prostu "tinted moisturizer". wersję oil-free polecam wszystkim posiadaczkom kapryśnych, przetłuszczających/mieszanych cer! LM to więcej niż tzw. krem koloryzujący - daje duuuuzo lepsze krycie niż produkty z tej kategorii. a przy tym nie wygląda na twarzy jak podkład. clinique, chanel i bobbi brown mogą się schować zw wstydu! Krem świetnie się wchłania, wręcz stapia z kolorem skóry, nie włazi w pory. Nie spływa nawet po godzinie biegania po korcie. I, co najważniejsze, nie zapycha! Kupiłam go z myślą o weekendowych spacerach czy fitnessie ale wygrał w cuglach z moim dotychczasowym podkładem i używam go też do pracy i na wieczór. Jedyny minus to słaba ochrona UVA (przy SPF 20) - trzeba się niestety wspomagać dodatkowymi filtrami. I ostatnia uwaga - wersję do cer normalnych/suchych kupiłam mamie - też jest zachwycona.