Hairy Tale Cosmetics Grasshopper Regulating Scalp Lotion Wcierka regulująca

Po jakimś czasie codziennego mycia włosów (przetłuszczanie nakręcone zażywanymi lekami) postawiłam sobie za cel coś z tym zrobić. Wybór padł na Grasshoppera od Agnieszki Niedziałek (podoba mi się, jak dziewczyna ciągle rozwija swoja wiedzę i jest dla mnie ekspertem nr 1 w Polsce). Pierwsze miłe zaskoczenie to praktycznie brak zapachu wcierki. Cieszę się dlatego, ze dodatki zapachowe to deska grobowa do pogorszenia przetłuszczania – lubią podrażniać lub uczulać, a skóra reaguje produkcją ochronnego sebum. Skład jest piękny i prosty, nie ma na co narzekać. Jest wyciąg z drożdży i z chmielu, łagodzący pantenol i glukonolakton. Dozownik to typowy atomizer, który dobrze sobie radzi z rozpylaniem wcierki. Osobiście wolę pipety lub ,,dzióbki”, ale nie mogę narzekać, żeby się zacinał albo jakoś szczególnie utrudniał aplikację. Wcierka bardzo miło zaskoczyła mnie skutecznością ,,doraźną” tj. po pierwszej aplikacji. Miałam spokój przez kilka godzin dłużej, a to już spora różnica. Naprawdę bardzo rzadko zdarzało mi się widzieć działanie tego typu kosmetyków po tak krótkim czasie. Właściwie z każdym dniem włosy wyglądały lepiej, co ciekawe, przestały też nadmiernie wypadać, czego się już zupełnie nie spodziewałam. Po dłuższym stosowaniu mogłam wrócić do mycia głowy co dwa dni, więc mogę uznać, że Grasshopper spisał się na medal. Czy kupię ponownie? Oczywiście i polecam każdej osobie zmagającej się z przetłuszczaniem i mającej kapryśną skórę głowy.

Mi osobiście ta wcierka bardzo dobrze się sprawdziła i ja ją lubię. Jest trochę droga, ale to kolos wydajności. Wystarczyła mi na 6 miesięcy naprawdę częstego stosowania, bo poza wcierkowym użyciem stosowałam jej również jako toniku na twarz. Sama wcierka nie daje super przyrostu, ale wydłuża świeżość włosów, u mnie to wydłużenie o około pół dnia. Dodatkowo ma naprawdę świetny atomizer i mocną szklaną butelkę, kilka razy zaliczyła upadek na płytki i żyje. Aktualnie wcierki przeszły rebranding i występują w plastikowych opakowaniach z innym atomizerem. Jeśli zależy Wam na wydłużeniu świeżości przetłuszczający się włosów i dobry podkład pod krem SPF to polecam.

Wcierkę posiadam jeszcze w tym starszym, szklanym opakowaniu. Zdecydowanie jego nowa plastikowa wersja z dłuższym atomizerem jest lepsza. Producent obiecuje normalizację skóry głowy i łągodzenie stanów zapalnych. W składzie mamy niacyniamid, ekstrakt z piołunu i azeloglicynę. Wcierka stosowana regularnie wpływa pozytywnie na skalp - zauważyłam trochę mniejsze przetłuszczanie się po włosów po ok. miesiącu codziennego stosowania. Skóra głowy jest także ukojona i nawilżona. Nie jest to efekt wow, ale jest taki delikatny, tzn. po wieczornym myciu, kolejnego wieczora włosy są zdecydowanie mniej przetłuszczone. Myślę, że to dobra opcja, przy wprowadzaniu wcierki jako pomocy przy tłsutej skórze głowy, która nie podrażni nam skalpu. Ogólnie jest to dobry produkt, do którego myślę, że wrócę.

Na moich włosach ta wcierka nie robiła kompletnie nic. Niby nie zaszkodziła, ale nie tego oczekiwałam po wcierce za 80 zł. Nie widziałam żadnej poprawy stanu skóry głowy, włosy myłam z taką samą częstotliwością. Do tego spryskiwacz się zacina.

Mam przetłuszczającą się skórę głowy, a więc i włosy u nasady. Myje je najczęściej co drugi dzień i różnie tego dnia wyglądają - czasem zupełnie normalnie, czasem już tak sobie, zapewne zależy to od wielu czynników. Jakiś czas temu moją uwagę zwróciła recenzowana chmielowa wcierka regulująca, która oprócz chmielu zawiera drożdże piwne, pantenol, propanediol, inulinę oraz glukonolakton. Całość ma za zadanie dbać o prawidłowy mikrobiom skóry głowy i wzmacniać cebulki. Drożdże oraz chmiel od dawna kojarzą mi się z kosmetykami do włosów tłustych, miałam więc nadzieję, że pomogą w redukcji wydzielania sebum. Wcierka z łypiącym na nas pasikonikiem umieszczona jest z szklanej butelce z atomizerem, ma płynną/wodnistą postać, nienarzucający się, naturalny zapach. Nie zawiera alkoholu, nie podrażnia skóry, nie szczypie. Płyn nakładamy na wilgotną skórę głowy po umyciu, nie spłukujemy. "Grasshopper" rzeczywiście ma pewien pozytywny wpływ na regulację skóry głowy, ale mniejszy niż na to liczyłam. Oczekiwałam mniejszego przetłuszczania się tego rejonu, ale w moim przypadku wcierka dodaje maksymalnie kilka godzin świeżości. I dużo, i mało. Najważniejsze, że moja łepetyna tuż przed myciem częściej wygląda OK, nie jest wyraźnie tłusta. Jeśli ktoś ma jeszcze mocniej przetłuszczającą się skórę głowy i włosy to nawet te kilka godzin zrobi różnicę. Ocena skuteczności zależy więc od przypadku - osobiście spodziewałam się więcej, ale efekt jednak zauważyłam. Producent w zaleceniach stosowania instruuje, aby nanosić niewielką porcję wcierki i radzę trzymać się tej podpowiedzi - gdy w nadgorliwości psikałam skórę głowy obficie, włosy... przetłuszczały się jeszcze szybciej. Podsumowując, liczyłam na bardziej spektakularne rezultaty, ale tak do końca źle też nie było - niech będzie, że pasikonik zasłużył na solidną trójkę. Uważam, że cena regularna (75 zł/100 ml) jest trochę niewspółmierna do uzyskanych efektów i raczej nie kupię tej wcierki ponownie.

To moje drugie spotkanie z marką Hairytale Cosmetics i jestem absolutnie zauroczona! Począwszy od pięknych opakowań, które naprawdę aż żal wyrzucać, po fantastyczne działanie produktów! Wcierkę Grasshopper Regulating Scalp Lotion otrzymałam w prezencie na święta. Wcierkę można zakupić głownie online za pośrednictwem np. napieknewlosy.pl lub stacjonarnie w drogeriach Pigment. Szkoda, że dostępność jest tak ograniczona no ale… można uznać, że jest produkt niszowy z kategorii tych premium. Cena tej wcierki to ok. 75,00 zł/100 ml. Nie ukrywam, że to dosyć dużo i jest to chyba moja dotychczas najdroższa wcierka do skóry głowy. OPAKOWANIE Mogłabym się naprawdę nad nim rozwodzić w nieskończoność. Jest idealne. Począwszy od szklanego opakowania po oryginalną grafikę. Bardzo wygodny, niezacinający się atomizer pozwala na dokładne rozprowadzenie produktu. DZIAŁANIE Początkowo nie byłam zachwycona. Na codzień używałam wcierek przyspieszających wzrost, lekko drażniących (pobudzających) skórę głowy. Tutaj początkowo efektów nie widziałam. Jakoś w połowie opakowania zorientowałam się, że przecież moje włosy kilka dni po myciu nadal wyglądają na świeże, są pięknie odbite od nasady, super się układają. Byłam w szoku! Skóra nawilżona, bez podrażnień… Do tego fenomenalny skład z wysoką zawartością drożdży piwnych oraz chmielu. Naturalny, nieperfumowany zapach. Naprawdę cenię sobie takie produkty. Myślę, że ta wcierka to idealna propozycja dla osób które mają problemy z przetłuszczaniem skóry głowy. Regularna aplikacja produktu naprawdę potrafi zdziałać cuda. Polecam serdecznie z całego serducha :)

Ta wcierka nie zrobiła kompletnie nic, równie dobrze mogłabym psikać skórę wodą. Ale nie pogorszyła też stanu moich włosów stąd 2/5 nie 1/5. Za taką cenę spodziewałam się jakiegokolwiek efektu.

Wcierka jest wodna, nie trzeba jej wcierać wystarczy, że użyje się jej po myciu, łagodzi i koi skórę głowy, polecam dla wrażliwców, starcza na bardzo długo i jest warta swojej ceny