Bvlgari BLV Eau d`Ete EDT 

No to tak, zamowilam probki do przetestowania w te cieple majowe dni (ktore nota bene juz za nami cos mi sie zdaje) i wtedy wydaly mi sie calkiem okej, nie jakies fantastyczne, ale od biedy na cieple dni ok. Niestety cieple dni minely, a ze mna pozostal bardziej obiektywny oglad sytuacji... Kojarzycie ten charakterystyczny zapach kiedy odkrecacie wode gazowana? No to wlasnie to jest to :] 99% takowej wody z 1% zmiksowanych igielek jodly, platkow rozy i fiolkow. Wiem, wiem sklad zupelnie sie nie zgadza, ale ten sklad jest szalenie zadziwiajacy...bo ani cytryna nie jest wyczuwalna wcale, miety osobiscie tez nie czuje, a cyyyynamoooon to juz w ogole wyglada jak joke :o irys? No niezbyt ....... A po kilku minutach zamiast powyzszego mamy juz tylko jakas lekko slonawa poswiate, delikatne majaczenie przy skorze..troche mi to przeszkadza bo mam skojazenie z fizjologiczna nuta :/ tutaj mam skojarzenie z woda morska, dlatego tez 2xwoda. I w tej fazie moze faktycznie przywolywac kolory morza. Generalnie jak dla mnie jest on zbyt eteryczny, bez wyrazu, bliskoskorny i nietrwaly. Szalenie niewydajny - dwie probki wypsikalam w niecaly dzien - po 1,5ml zdaje sie. Czytalam o podobienstwie zapachu do Crystal Creek Wood, niestety nie znam owego ale znam Velvet Forest i w sumie ten poczatek, te jodlowe czy tam sosnowe igielki placza sie i tutaj i tutaj, z tym ze w VF jest to inny kaliber rzecz jasna. Od siebie moge napomknac, ze kojarza mi sie troszke z Avonowymi Hawaiian Shores, natomiast tamte o wiele bardziej lubie, sa o niebo ladniejsze i bardziej dopracowane. Moim zdaniem taka cena za cos co nie tyle nawet co pachnie ale niemrawo majaczy przy skorze jest ostrooo zawyzona. Poza tym jesli juz po 5 minutach od apikacji musze sie wwachiwac w skore by cos poczuc to cos tu jest chyba nie tak ;o Moim zdaniem takie perfumy sa zupelnie niepotrzebne. Nie wiem w jakim celu byly komponowane, czyzby na plaze?Ale kto uzywa w pelnym sloncu perfum, na pewno nie ja z obawy przed przebarwieniami...Nie wiem, moze ewentualnie mozna sie popsikac po prysznicu. Używam tego produktu od: uzywalam 1 dzien Ilość zużytych opakowań: 2 probki

Dostałam ten zapach w prezencie. Na początku odrzuciła mnie od niego owocowo-cytrusowa nuta, ale gdy stała się lżejsza poczułam miętę. Dosłownie i w przenośni. Zapach jest bardzo lekki, kojarzy mi się ze słonecznym latem, plażą, morzem i wakacjami, owocami i słodyczą beztroski. Nie wiem jak sprawdzi się latem, ale w mroźne zimowe dni pozwala zapomnieć o tej grubej warstwie śniegu i srogim mrozie za oknem. Na skórze pachnie raczej słabo, ale gdy choć kropelka zapachu zostanie na ubraniu, perfum staje się intensywny i bardzo długotrwały. I choć zdecydowanie wolę perfumy typowo kwiatowe, mocne i intensywne, ten także gości w moich zapachach. Nie dla każdego, ale otoczenie go polubiło maj2011: zapach jest jednym z tych, do których lubię wracać. Zmieniam ocenę z 4 na 5. Pokochałam go :))

Kiedy po raz pierwszy powąchałam ten zapach, jak tylko został wprowadzony, zupełnie mi się nie spodobał. Robiłam do niego kilka podejść, wodnych nutek opisywanych przez dziką truskawę w ogóle nie czułam. Był dla mnie kompletnie nijaki, bezpłciowy i jakiś taki... po prostu dziwny. Do czasu:) do czasu kiedy nie przyszły wściekłe upały i nawet w domu przy wentylatorze miałam 34 stopnie:) wtedy go absolutnie pokochałam! Wszystkie moje nawet najlżejsze perfumy czy mgiełki do ciała drażniły mnie i jakoś żadne (z mojej naprawdę pokaźnej kolekcji) mi nie pasowały. Powąchałam Bvlgari raz jeszcze i przepadłam:) rzeczywiście wyczułam wodę, powietrze, ale one nie orzeźwiają, są jakieś takie...inne niż wszystkie, to nie jest typowy świeżuch. Na mnie nie są zbyt trwałe, ale naprawdę bardzo mi się podobają. W chłodniejszy dzień moim zdaniem tracą swój urok, dlatego polecam je na naprawdę gorący dzień. Używam tego produktu od: prawie miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Kiedy zobaczyłam buteleczkę w perfumerii zastanowiłam się - po co robić lżejszą wersję czegoś tak lekkiego, że praktycznie tego nie ma? Blv II na mojej skórze poza pierwszym (też bardzo delikatnym) anyżkowym akordem jest niewyczuwalne. Esu dEte na początku pachnie podobnie, choć może mniej anyżkiem, a bardziej jakimiś nie do końca sprecyzowanymi ziołami, a rozwija się w kierunku typowych, chłodnych, wodnych akordów. I tak - ku mojemu zdumieniu - trwa. Trwałość naprawdę dobra, lepsza niz w przypadku klasyka, ale zapach wyczuwalny tylko blisko skóry. Zupełnie nie mój klimat. Buteleczka śliczna! Używam tego produktu od:- Ilość zużytych opakowań:testy