Sisley Hair Rituel by Sisley, Nourishing Restructuring Balm Regenerujący balsam do włosów

Jeśli ktoś boryka się z problemem rzadkich, uklepanymi przy głowie włosów, ma problem z nadaniem jakiejkolwiek objętości czy wyglądu fryzurze - polecam z czystym sumieniem. Wiem, że cena jest zaporowa. Jeśli jednak żadne kosmetyki nie spełniły swoich obietnic a włosy wciąż są w stylu: trzy na krzyż na głowie. Polecam. Mój problem to rzadkie, proste jak druty a przy tym bardzo delikatne włosy. Są na tyle delikatne, że testuje już jedwabne poduszki i czepki do spania bo włosy z tylu głowy są „powycierane” - tak, jakby warstwa wierzchnia była obcięta, cieniowana czy jak to czasem fryzjerki mnie pytają- kto mi spalił tak włosy :/ Słyszałam już różne teorie, od problemów z hormonami, branie kolagenu( i to i witaminy biorę cały czas) czy też kiepskiego fryzjera który spalił mi włosy. Stąd zaryzykowałam z serią Hair Rituel by Sisley bo kremy jak dotąd nie rozczarowały mnie. Dla mnie rewelacją jest cała seria - choć tu skupię się na samym balsamie fo włosów. Można go nałożyć na noc i rano spłukać i umyć włosy albo położyć na 30 minut i potem umyć. Zaryzykowałam nocną kurację( i tu muszę dodać, że odżywki i maski oraz olejki mocno obciążały moje włosy - po użyciu zwykle wyglądałam jak topielica lub od razu były przetłuszczone). Balsam ma przyjemny zapach( cała seria ma ciekawy zapach który utrzymuje się długo ba włosach - kiedy się spocę to czuć zapach szamponu a nie mniej przyjemny zapach ciała). Balsam nie obciążył moich włosów, nadał im lekkości i objętości. Włosy wydają się plastyczniejsze podczas układania, nie przetłuszczają się szybko. Dodatkowo są lśniące i jakby kolor jest podkreślony( mam balejage i znika ten żółty odcień a bardziej wpadają w beż). Polecam. Nie tylko balsam ale i całą serię