Przyznaję, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy zaobserwowałam najazd Babci Agafii na nasza kochaną stolicę. Wchodzę do drogerii- a tam Babcia Agafia. Wchodzę do spożywczaka - a tam Babcia Agafia. Wchodzę do hipermarketu- tam też Babcia Agafia. Zaglądam na jedną z warszawskich hal targowych- a tam szampony i balsamy Babci Agafii zdają się wołać z półek "Kup mnie! Kup mnie!". Cóż było robić- kupiłam sztuk kilka (różnych), portfela nie zrujnowałam , teraz czas zacząć pisać recenzje.
Hm...Troszeczkę inne miałam wyobrażenie , jeśli chodzi o kosmetyki rosyjskie (co nie oznacza, że balsam mnie rozczarował, ale o tym później). Poniosła mnie trochę fantazja i oczyma wyobraźni miałam w głowie widok syberyjskich lasów, zapach drzew, ziół i pól, rosyjskie przyśpiewki, manty gotowane na parze (uwielbiam !), młodą dziewczynę czeszącą włosy nad strumieniem i jej babcię przyrządzającą tajemnicze mikstury i nalewki. No dobra, poniosła mnie trochę wyobraźnia, ale rozczarował mnie zapach balsamu- jest piękny,intensywny, o kwiatowo-owocowej nucie, ale jak dla mnie sztuczny (choć piękny) i sprawiający, że balsam nie wyróżnia się zapachem spośród innych tego typu produktów.
Konsystencja kosmetyku jest dosyć rzadka, co sprawia, że produkt nie jest zbyt wydajny. Ten mały minus rekompensuje jednak niewygórowana cena- ja za opakowanie zapłaciłam około pięciu złotych.
Opakowanie jest plastikowe, ale solidne, w ulubionym przeze mnie niebieskim kolorze.
Chcąc lepiej przekonać się o działaniu balsamu, nie fundowałam moim włosom olejowania podczas jego używania. Za pierwszym razem nałożyłam go na mokre włosy po uprzednim umyciu ich szamponem, odczekałam kilka minut i spłukałam. Przyznaję, wtedy za pierwszym razem balsam mnie nieco rozczarował- nie zauważyłam bowiem, aby kosmetyk nawilżył, odżywił czy też zregenerował moje włosy. W zasadzie jedyne plusy, jakie wtedy widziałam, to minimalne wygładzenie i łatwiejsze rozczesywanie włosów.
Ten pierwszy raz nie zniechęcił mnie jednak do produktu, postanowiłam jedynie używać go w nieco inny sposób. Najpierw przed myciem głowy na suche włosy kładłam solidna porcję produktu, potem czekałam pół godziny, następnie myłam włosy szamponem, później ponownie kładłam na umyte kosmyki Babcię Agafię i spłukiwałam po kilku minutach. Dopiero wtedy mogłam odkryć (i docenić!) działanie balsamu- włosy stały się miękkie, błyszczące, pięknie nawilżone i gładkie. Zdecydowanie lepiej się rozczesywały i układały, zaś przesuszone końcówki nie rzucały się tak bardzo w oczy.
Jedynym minusem przy takim stosowaniu produktu jest to, że szybko się kończy- mi jedno opakowanie wystarczyło na niecałe dwa tygodnie.
Czas na podsumowanie i czas na końcową ocenę. Na pewno jest to świetny kosmetyk dla mniej wymagających włosów- bez wątpienia nawilży je, wygładzi i zregeneruje. Kobietki z włosami tak suchymi jak moje muszą niestety trochę pokombinować, jak używać balsamu, żeby dostrzec wymierne efekty na swojej czuprynie. Polecam takim osóbkom moją metodę, aczkolwiek zaznaczam, że przy takim stosowaniu kosmetyk szybko się skończy. Rekompensuje to na szczęście niska cena produktu. Daję czwórkę.
Zalety:
- nawilża i wygładza,
- ułatwia rozczesywanie i układanie,
- jest tani
Wady:
- mało wydajny,
- może być niewystarczający dla bardziej wymagających włosów
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie