Szampon ten, w wersji mini, dorwałam jako dodatek do jednej z gazet. Wiedziałam o nim już miesiąc wcześniej, kiedy w poprzednim wydaniu został zapowiedziany. Pomyślałam sobie, że super - w końcu spróbuję taką kostkę bez potrzeby zamawiania pełnowymiarowego produktu. Całość kosztowała kilkanaście złotych.
Moje włosy są niskoporowate, cienkie, niefarbowane, a skóra głowy się przetłuszcza. Lubię, kiedy szampon dobrze oczyszcza i nie przesusza pasm - wówczas jestem z takowego zadowolona. A jak ma do tego naturalny skład, to jeszcze bardziej kocham. Całe życie używałam standardowych szamponów w płynie, ale nadszedł czas na jakże popularne w dzisiejszych czasach kostki. Przyznam, że bałam się tego pierwszego spotkania. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Czy będzie działał jak mydło w kostce? A może będzie skoncentrowaną wersją zwykłego szamponu i przez to obtłuści mi włosy? Oczywiście skoncentrowany jest, bo brak w nim wody, ale z obtłuszczaniem przesadziłam ;). Na początku nie wiedziałam jak go używać, więc rozpieniałam po prostu w dłoniach jak mydło, a następnie pianę przenosiłam na głowę. Przy moim przetłuszczaniu musiałam powtarzać czynność 2-3 razy, do uzyskania satysfakcjonującej piany. Nie powiem - trochę mnie to denerwowało. Zajmowało zbyt dużo czasu, a ja byłam przecież przyzwyczajona do szybkiego mycia. No ale jakoś to przeżyłam. Używałam go w ten sposób prawie do końca, aż wpadłam na pomysł, że mogę go wrzucić do słoika z niewielką ilością wody, potem wstrząsnąć i taką wodę wraz z pianą wylać prosto na włosy. Heureka! Tego właśnie chciałam! Wówczas piana powstawała tak szybko, jak przy szamponie w płynie. A jak ta nasza kochana kosteczka działa? Otóż oczyszcza do dźwięku skrzypienia. Taki dźwięk kojarzy mi się z tragicznym szamponem od Yves Rocher, który elektryzował mi pasma i wywołał łupież. Spokojnie, ten od Czterech Szpaków nic takiego nie robi. Jest mocnym zawodnikiem, pozbywa się całego nadmiaru tłuszczu i każdego brudu. Po myciu kłaczki miałam odbite od nasady, sypkie, lśniące i bardzo miękkie. Aż miałam ochotę je cały czas dotykać :D. Nie wiem czy elektryzował, bo na jeszcze wilgotne pasma nakładałam odżwykę w spray'u. Jeśli kupię go ponownie, to sprawdzę, a potem wrócę i dopiszę małe info :). To, co najbardziej mnie zaskoczyło, to przedłużanie świeżości włosów. Myję je co 2-3 dni i zazwyczaj po 2 dniach wyglądają bardzo nieświeżo, więc suchy szampon idzie w ruch. No chyba, że postanawiam je umyć. A przy tej kostce po 2 dniach nie widać, żeby były nieświeże. Czuję niby lekkie swędzenie głowy, ale wizualnie nie odstraszają. Szczerze? Tak właśnie chciałam i przez to pokochałam go sto razy mocniej <3. Trzeba się tylko przyzwyczaić do nowej metody mycia, a potem już z górki. Polecam!
Zapach ma świeży, cytrusowy. Troszkę nad tym ubolewam, bo często na takie wonie trafiam. Jestem fanką słodyczy zarówno w smakach, jak i zapachach, więc cytrusy nie są strzałem w dziesiątkę. Czasami jakiś podobny zapach mieści się w moim guście, ale wówczas cytrus musi być połączony z czymś totalnie z innej bajki. A ten taki mehh... Nudny, powtarzalny. Ale niech sobie będzie.
Opakowanie to kartonowe pudełeczko w miłych dla mojego oka kolorach, czyli brązach. Szata graficzna jest minimalistyczna, estetyczna, czyli raj dla perfekcjonistki takiej, jak ja :). Chociaż maksymalizm też mnie nieraz satysfakcjonuje. Cóż więcej dodać... Ekologia pełną parą! I to z klasą. Waga mini wersji to 30g. Pełnowymiarowa kostka ma 75g.
Zalety:
- Cena adekwatna do jakości
- Mocno oczyszcza z każdego tłuszczu i brudu
- Nie przesusza pasm
- Pozostawia włosy odbite od nasady, sypkie, lśniące i miękkie
- Przedłuża świeżość
- Kostka zajmuje mało miejsca, nawet w swojej pełnowymiarowej wersji
- Ekologiczne i miłe dla oka opakowanie
Wady:
- Nudny, powtarzalny zapach
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie