Nie jestem jakoś super obeznana z azjatycką pielęgnacją, ale coraz częściej kusi mnie coś wypróbować, bo jednak cieszy się ona sporą popularnością. Na koreańską markę Muldream natknęłam się w Hebe i kupiłam serum z witaminą C. Mam trochę problem z oceną, bo z jednej strony bardzo polubiłam to serum, ale z drugiej moja rozsądna część mówi mi, że w sumie ta ampułka za wiele nie robi. Wszystko zależy od naszych potrzeb.
Trzeba przyznać, że ciężko nie polubić serum za to jak dogaduje się z moją skórą. Ma ono postać gęstego, praktycznie bezbarwnego żelu. Jest leciutkie na powierzchni, nie klei się, ale jednocześnie czuć jego działanie, bo ma się wrażenie, że doskonale wnika w skórę, aż do środka. Serum świetnie się rozprowadza, nie tworzy smug, wchłania się idealnie i zostawia skórę gładką i aksamitną. Bardzo lubiłam używać tego produktu rano, bo makijaż leżał na nim idealnie, serum zachowywało się trochę jak baza pod makijaż wygładzając strukturę skóry, nadając jej lekki poślizg i ulepszając rozprowadzanie kosmetyków kolorowych.
Serum jest praktycznie bezzapachowe, z bliska można jedynie poczuć odrobinę cytrusowego aromatu.
Opakowanie to pękata szklana buteleczka z pompką. Bardzo fajnie, płynnie działa, chociaż jak to szkło ma swój ciężar, więc trzeba uważać przy nakładaniu. Pompka się nie zacina, ale pod koniec ma trochę problem z zaciąganiem serum z dna, więc ostatnie 5-6 aplikacji to już musiałam odkręcać nakrętkę i nalewać bezpośrednio na dłoń.
No i właśnie, co to serum robi? Na pewno super koi i delikatnie nawilża. Świetnie wygładza i nadaje miękkość, skóra ma naturalny blask i – jak wspomniałam wcześniej - jest fajnie przygotowana do dalszych etapów, serum stanowi świetną bazę pod makijaż. I to chyba w sumie główne cechy, które zauważyłam u siebie. To czego mi zabrakło to rozświetlenie cery, widoczne działanie na nierówny koloryt i głębsze nawilżenie. Serum na pewno spodoba się posiadaczkom cer mieszanych i tłustych, bo pomimo gęstej konsystencji nie wzmaga przetłuszczania, świetnie leży na skórze, nie spływa, wręcz pomaga makijażowi utrzymać się dłużej. To jest aspekt, który także sprawił, że bardzo polubiłam ten kosmetyk. No ale jednak obiektywnie patrząc, potrzebuję już od serum czegoś więcej niż byciem po prostu przyjemną bazą pod makijaż.
Zupełnie się nie dziwię pozytywnym ocenom tego serum. Myślę, że te 10 lat byłabym bardziej zadowolona, ale obecnie moja skóra potrzebuje znacznie więcej działania niż to serum może mi zaoferować. Oceniam więc na 3 gwiazdki, ale jednocześnie zdecydowanie mogę polecić do wypróbowania jeśli w zasadzie potrzebujemy głównie nawilżenia, wygładzenia i lekkiej, ale kojącej konsystencji.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie