Lubię Etja, olejki i masła tego producenta są u mnie zawsze w użyciu. Uwielbiam również peelingi, a bez kawy żyć nie mogę. Nie mogłam więc nie sięgnąć po połączenie tych trzech ulubieńców. Niestety rozczarowałam się, a oto dlaczego…
- OPAKOWANIE: mydło zapakowane jest w kartonik, w którym schowany jest plastikowy biały słoik. Dodatkowo pod zakrętką znajduje się również plastikowa, przeźroczysta nakładka chroniąca kosmetyk. Trochę przykre, że firma produkująca naturalne kosmetyki nadużywa plastiku. Olejki i masła zapakowane są w szklane buteleczki i słoiczki, dlaczego by nie zastosować i tutaj szklanego opakowania!?
Szata graficzna jest prosta, czytelna i estetyczna zarówno na kartoniku, jak i na słoiczku. Opis działania, właściwości produktu, jego skład i inne informacje znajdziemy na pudełku, natomiast na słoiczku znajdują się jedynie etykiety (na wieczku oraz z boku słoiczka) z nazwą kosmetyku i graficznym nawiązaniem do składu i zapachu: ziarna kawy i wanilia.
W użyciu słoik jest wygodny, dobrze chroni preparat i pozwala zużyć go do końca, a także nie utrudnia wydobycia przy każdym sięgnięciu dłonią po kosmetyk.
- KONSYSTENCJA: mydło posiada formę ciemnobrązowej, kawowej pasty, w której zatopione są liczne drobinki zmielonych ziaren kawy, jest ich naprawdę mnóstwo i wygląda to obiecująco. Obecność olejków powoduje, że kosmetyk jest też tłusty, co zrozumiałe.
Siłą rzeczy pozostawia na skórze tłustą warstwę, którą i tak trzeba zmyć ponieważ jednocześnie naturalna kawa zabarwia skórę, więc wyjścia nie ma. Nie jest to dla mnie problem. Peelingi kawowe już tak mają, to oczywiste, a przecież naturalne kosmetyki rządzą się swoimi zasadami i mimo że czasem są uciążliwe, to jednak warte poświęcenia.
Peeling nabiera się ze słoiczka bez trudu. Pasta nie jest sucha i twarda, z łatwością nabieram się dłonią wybraną ilość.
- ZAPACH: jest bardzo naturalny, przede wszystkim kawowy z nutą wanilii, dla mojego nosa nieco mdłą, ale nie dokucza mi to. W naturalnym kosmetyku preferuje też i naturalne aromaty, bez sztucznych dodatków i niewielkie mankamenty nie sprawiają, że produkt przestaje mi odpowiadać. Coś za coś…
- DZIAŁANIE: czyli, to co najważniejsze, a jednocześnie rozczarowuje. A może inaczej: nie mam pojęcia jak mydło peelingujące spełnia swoją funkcję ponieważ nie da się nim przeprowadzić zabiegu. Podchodziłam do tego produktu kilkakrotnie i nie potrafię go rozgryźć.
W czym problem? Mianowicie kosmetyk ślizga się po skórze zbijając się w kulkę, która robi się gumowa, a drobinki kawowe nie mają szans wymasować skóry. To coś jak w peelingu gommage, z tym, że mydło Etja nie usuwa martwego naskórka, nie ma jak tego zrobić.
Próbowałam aplikować kosmetyk na suchą skórę, nic z tego, zwija się i gumkuje bez efektu. Próbowałam na zwilżone ciało – jeszcze gorzej, woda tworzy dodatkową warstwę, po której tłusty kosmetyk się ślizga, a jednocześnie też się zbija w kulkę i nie spełnia swojego zadania.
Tym samym brak działania peelingującego, zero masażu, zero usunięcia martwego naskórka, zero uelastycznienia czy pobudzenia skóry. Formuła wymaga dopracowania i tyle w temacie.
Zalety:
- wygodna forma
- prosty, krótki, naturalny skład
- mnóstwo drobinek w formie zmielonych ziaren kawy
- naturalny, choć czasem mdły zapach, ale kawa jest na pierwszym miejscu
- wygodne opakowanie o estetycznym wyglądzie, ale...
Wady:
- plastikowe z plastikową nakładką, za dużo plastiku
- peeling nie spełnia swojej roli
- kosmetyk roluje się na skórze w gumową kulkę
- drobinki nie pracują na skórze
- nie usuwa martwego naskórka
- nie uelastycznia
- nie pobudza krążenia
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie