Lovely BeeBread Loose Powder Sypki puder do twarzy

Puder pszczółkowy kupiłam w zeszłym roku na jakieś wyprzedaży w Rossmannie za 3 zł. Grzechem byłoby nie wziąć zwłaszcza że makijaż wykonuję codziennie i tego typu produkty schodzą u mnie jak woda. Opakowanie jest standardowe jak większość pudrów z Wibo z tym że ten ma ładna grafikę coś a'la plaster miodu. Pachnie słodko, miodowo i przyznaje że mi się ten aromat podoba. Puder jest bardzo miałko zmielony i ma delikatnie żółtawy kolor ale nie zauważyłam żeby zmieniał kolor podkładu czy zażółcał go. Idealnie aplikuje się zarówno pędzlem jak i puszkiem. Stosuje te dwie metody zamienne. Stosuje go zarówno z podkładami rozświetlającymi jak i matującymi i spisuje się dobrze. Nie utrzymuje matu cały dzień ale przez kilka godzin wygląda dobrze, potem lekko się wyświeca ale nie ma tragedii. Wystarczy mała poprawka i dalej wygląda na piątkę. Próbowałam go nakładać także pod oczy ze względu na jego kolor bo myślałam że zniweluje troszkę zasinienia. No słabo sobie z tym radzi ale przynajmniej nie wysusza i nie ściąga skóry. Na twarzy nie wygląda ciężko , daje takie matowe ale lekkie, satynowe wykończenie. Produkt przyjemny ale nie jakiś wyjatkowy.

Z racji tego, że pudry od marki Lovely ostatnimi czasy pojawiają się u mnie niesamowicie często, nie mogła zabraknąć także propozycji z serii BeeBread. Jakiś czas temu miałam już z niej paletkę siedmiu cieni do powiek i byłam z niej prawdziwie zadowolona, dlatego też z wielką chęcią sięgnęłam po ten sypki puder. Makijaż wykonuję niemalże codziennie i nie wyobrażam sobie, jakbym miała go nie utrwalić dobrym jakościowo pudrem. Najczęściej decyduję się właśnie na te sypkie opcje, mimo iż doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to raczej te opcje prasowane są bardziej kompaktowe, to i tak mój wybór najczęściej pada na te pierwsze propozycje. Recenzowany kosmetyk został zamknięty w opakowaniu w formie słoiczka o pojemności 7,5 g. Zostało ono wykonane z twardego plastiku. Denko jest transparentne, dlatego też doskonale widzimy, ile pudru nam jeszcze pozostało. Danko utrzymane zostało w kolorach czerni oraz żółci. Umieszczono na nim charakterystyczną dla tej serii grafikę plastra miodu oraz pszczółki, ale i wszelkie najważniejsze informacje o kosmetyku, czyli logo jego producenta oraz nazwę produktu. Cena regularna wynosi tutaj około dwudziestu złotych. Puder jest drobno zmielony i ma bardzo delikatny, ledwo zauważalny, żółty kolorek. Pachnie dosyć ciekawie, niestandardowo jak na tego typu produkt, mianowicie bardzo wyraźnie czuć tutaj miód, co więcej zapach ten utrzymuje się przez około kilkanaście minut na naszej skórze, jak dla mnie jest on zbyt drażniący. Kosmetyk bardzo dobrze aplikuje się zarówno pędzlem, jak i gąbeczką, jednak ja najczęściej decydowałam się na tę pierwszą opcję. Puder z początku daje bardzo ładne, satynowe wykończenie, delikatnie wpadające w mat. Nie jest jednak aż tak trwały, jakbyśmy mogli tego oczekiwać. Nie wyświeca się jakoś szczególnie, ale czuć, że znika z naszej twarzy, a wraz z nim robi to podkład. Kosmetyk nadaje się jednak do bakingu, ale i do stosowania po oczy. Jak dla mnie puder ten to taki średniak. Wygląda na skórze ładnie i satynowo, ale na niezbyt długo. Dodatkowo przeszkadza mi jego miodowy zapach, a także średnia wydajność. Raczej nie polecam, dla mnie ten puder jest jednym z gorszych od tego producenta.

Puder kupiłam w Lidlu, na dość sporej promocji. Były dużo tańsze, niż gdy były w Rossmannie. W sumie to też była pierwsza kolekcja lovely jaką widziałam w hipermarkecie. Opakowanie jest w formie klasycznego plastikowego 'słoiczka' z dziurkami, niestety nie ma możliwości zakrycia ich aby puder nie wylatywał, gdy np będzie obrócony do góry nogami. Ale w sumie nie ma o coc się martwić bo dziurki są tak mikroskopijne, że trzeba się sporo namęczyć aby coś się z nich wydostało. Pojemność to 7,5g, czyli klasyka. Producent obiecuje, że ma się świetnie sprawdzić pod oczy, zniwelować cienie i oznaki zmęczenia (!) oraz ma służyć do całkowitego wykończenia makijażu. Zacznijmy od tego, że ona nawet nie potrafił w najmniejszym stopniu zmatowić cery i jej utrwalić. Podczas nakładania pudru pędzlem robią się 'grudki' i to na twarzy, tak jakby skóra się zrolowała, pomimo ze skóra jest w idealnym stanie. A trzeba też zaznaczyć, że jest bardzo dobrze zmielony ,a produkt nakładam zawsze czystym pędzlem. Po jakiejś godzinie skóra się bardzo mocno wyświeca, utrwalenie makijażu fixerem nic kompletnie nie daje. Czasem miałam wrażenie jakby jeszcze pogarszała. Szkoda gadać. W dodatku strasznie pachnie, podczas nakładania go wręcz dusi i ciężko wytrzymać. Produkt aplikowałam na długim wdechu. Był to jeden z gorszych pudrów z jakimi miałam do czynienia, a szczególnie z drogeryjnych. Chyba po prostu miłość z pudrami od Lovely nie jest mi pisana bo to już kolejna taka sytuacja.

Ten puder jest jednym lepszych pudrów drogeryjnych, co nie znaczy że jest dobry :P O ile róże, brązery znalzłam fajne, to pudry i podkłady kuleją, jeśli chodzi o moje wrażenia. Puder znalazłam w Lidlu i postanowiłam spróbować. Puder jest bardzo drobno zmielony, biały, lekko bielący. Nadaje się do rozprowadzania wyłacznie pędzlem. Puszek odpada, gdyż puder jest mocno widoczny, wygląda sucho, jakby tynk odpadał :) Nałożony puchatym pędzlem daje lepszy efekt, ale niestety osadza się u mnie w strefie T-głównie na nosie i brodzie, potrafi wleźć w pory, co daje efekt suchych placków lub nawet zwarzonego podkładu. Ogólnie jest suchy, więc nie polecam go do suchych cer. Podkreśli wszystkie suche skórki. Na plus - puder ładnie wygładza. Użyty w minimalnej ilości wygląda raczej dobrze, o ile akurat się nie osadzi. Opakowanie 7.5g to i tak dużo, jak na drogerię (zwykle pudry mają 5g). Nie ma tragedii, ale też niestety nadal nie znalazłam choćby w 60% zamiennika dla moich ulubionuch Sensai, KVD, Milk Makeup, Hourglass czy Hudy.

Puder kupiłam gdy byłam na zakupach w jednym z dyskontów spożywczych. Zachęciła mnie jego niska cena i fakt, że kończy mi się puder. Puder jest bardzo drobno zmielony, ma żółtawą barwę i ślicznie pachnie miodem. Nie spodziewałam się niczego niesamowitego za te cenę. Jednak się mocno zaskoczyłam, gdy nałożyłam go na twarz. Po nałożeniu tego produktu cera wygląda jak wygładzona w Photoshopie! Moje pory nie są wybitnie rozszerzone, ale po użyciu tego pudru nie widać ich w ogóle (jakby się użyło filtra). Gdy mam ochotę na pełny mat makijażu utrzymujący się godzinami, to wystarczy dodać trochę więcej tego produktu i make-up jest na mur beton. Dobrze się komponuje z moim obecnym podkładem.

+ świetna jakość + korzystna cena + dostępność w drogeriach Rossmann + wydajność + subtelny zapach + naturalny efekt + ładna szata graficzna + wygodne opakowanie z sitkiem + uniwersalny + ładny odcień + nie przyciemnia makijażu + nie podrażnia skóry + przedłuża znacznie trwałość makijażu

Puder bardzo drobno zmielony o waniliowym kolorze. Posiada przyjemny, lekko wyczuwalny zapach. Puder zapewnia naturalny efekt na skórze. Doskonale przedłuża trwałość makijażu. Bardzo pozytywne zaskoczenie. Puder Lovely dostępny jest w Rossmannie, w korzystnej cenie. Jest bardzo wydajny. Zamknięty w poręcznym opakowaniu z ładną szatą graficzną. Z pewnością będę wracać do tego produktu. Puder sypki nie zapycha porów, nie wywołuje reakcji alergicznych. Polecam

Uwielbiam pudry sypkie od Lovely. Miałam prawie wszystkie. Większość była świetna , inne poprawne ale żaden nie był kiepski. Ostatnio moim faworytem był Cooking Time. Matowił na długo i wygładzał cerę. Ale weszła nowa seria gdzie był również puder więc postanowiłam go wypróbować. Puder ma lekko żółte zabarwienie ( naprawdę minimalne) oraz piękny miodowy zapach, który po aplikacji na twarz nie jest już wyczuwalny. Puder jest bardzo mocno zmielony, i o dziwo ma bardzo aksamitną konsystencję , absolutnie nie jest suchy. Nałożony na twarz daje efekt WOW...twarz jest jak by wygładzona, rozświetlona i zamatowiona zarazem. Nie czuć żadnego ściągnięcia czy dyskomfortu na twarzy. Mat trzyma się się dłużej niż w przypadku pudru Bamboo ( tam nos świecił mi się już po 3-4 h) w pudrach HD i Cooking Time ok. 5 h, a tu dopiero po 4-5 h zauważam dopiero leciutenki błysk , który wygląda naturalnie, a nie jak bym była oblana olejem. Jestem naprawdę w szoku. Puder nadaje się zarówno pod oczy jaķ i na całą twarz. Ładnie niweluje zmęczenie i wszelkiego rodzaju zaczerwienienia. Kupiłam go na promocji za trochę ponad 10 zł i uważam, że jest to moje najlepiej wydane 10 zł w życiu. Póki co to mój pudrowy faworyt od Lovely.

Powiem krótko : Lovely umie w pudry :) To nie mój pierwszy i na pewno nie ostatni puder tej marki ;) Puder 7,5g w klasycznym opakowaniu zakręcanym z sitkiem, zapach przyjemnie miodowy, kolor żółtawy. Ja ten puder uwielbiam pod oczy , głównie z uwagi na ten żółty kolor i wygładzenie. Idealnie się tam sprawdza. Nie wysusza tej okolicy. Dobrze współpracuje z korektorami. Dobrze je utrwala.

Powiem otwarcie, że od zawsze nie ciągnęło mnie do pudrów z lovely. A to słyszałam kiepskie opinie na ich temat, a poza tym lubiłam się z kultowymi produktami Wibo- a to wolałam nie eksperymentować. Jednakże, po obejrzeniu recenzji na YouTube, postanowiłam zakupić jedno opakowanie na promocji. Jakie było moje zdziwienie po nałożeniu- nigdy nie posiadałam tak pięknie wygładzającego pudru do twarzy! :D Również, mam problemy ze swoją cerą mieszaną- w skrócie, od dawna przerzuciłam się na pudry nawilżające, bo od jakiegokolwiek pudru matującego miałam suchara na twarzy :/ A przy tym pudrze problem przesuszenia znika :D Nie podkreślał mi suchych skorek przy płatkach nosa, których nawabiłam się po maratonie dmuchania nosa i zimowego kataru. Warto też wspomnieć, że nie ma on wykończenia porównywalnego do ciężkiego matu, tylko porównałabym to do satyny. Ładnie wtapia się w makijaż :) Polecam! Ja już kupiłam dwa zapasowe opakowania na zaś :D