La Mer Loose Powder Puder sypki

Puder po nałożeniu go na twarz robi niezwykły blur i dobrze matuje. U mnie twarz jest matowa przez cały dzień w szkole (8-9 godzin).Miałam wieeele pudrów i nakładając ich dużo wiekszą ilość niż tego z Lamer, twarz wyświecała się dużo szybciej. Nie robi on efektu maski ,ani takiego brutalnego matu na twarzy tylko naturalny ,matowy efekt. Idealnie też nadaje się pod oczy. Fajnie też ,że do pudru został przydzielony puszek. Według mnie najlepiej sie sprawdzi na suchej/normalnej cerze. Jedyna wada to taka,że ma on lekki kremowy kolor i przyciemnia mi twarz,więc dlatego zawsze bylam zwolenniczka bialych pudrów.

W temacie pudrów nie lubię zmian. Jeśli trafię na taki, który spełnia moje wszystkie oczekiwania, to korzystam z niego przez lata (o ile producent nie zmieni formuły na gorszą i wtedy jakoś czar pryska). Przez ostatnich kilka lat używałam sypańca Phyto Libre od Sisley, do którego wracam i dzisiaj, ale w tzw. międzyczasie zdecydowałam się na zmianę i zakupiłam ten jakże osławiony puder marki La Mer. Pokładałam w nim ogromne nadzieje, gdyż Sisley przyzwyczaił mnie do bardzo wysokiej jakości więc cokolwiek by poszło nie tak, byłabym ogromnie rozczarowana. Tym bardziej, że marka należy do ekskluzywnych więc i moje oczekiwania sięgały nieba. Moja cera należy do dobrze dojrzałych więc od kosmetyku kolorowego jakim jest puder oczekuję, że nie tylko dobrze zagruntuje podkład, ale również utrzyma makijaż w ryzach, nie pozwalając na jego rozjeżdżanie się a przy tym ma być niewidoczny, ma nie dawać suchego matu, nie podkreślać zmarszczek, porów i co najważniejsze ma dawać ten magiczny blask zdrowej i wypoczętej buzi. Oczywiście ułatwiam trochę pudrowi spełnienie wszystkich moich zachcianek poprzez pielęgnację cery, ale mimo to czasami nawet najbardziej kosmiczny kosmetyk za jednym machnięciem pędzla potrafi zniszczyć wszystkie poprzednie zabiegi. Czy puder La Mer spełnia więc moje oczekiwania? Zdecydowanie tak. Poprzez swoje idealne zmielenie, jest jedwabiście miękki i delikatny. Doskonale rozprowadza się na skórze i wygląda na niej wręcz nieskazitelnie, nie obciążając jej dodatkowo. Puder jest wprawdzie w kolorze jasno beżowym, ale absolutnie nie wpływa to na zmianę kolorystyki podkładu. Nie utlenia się, nie zbiera w żadnej partii twarzy. Trzeba zaznaczyć tu również, że nie jest to puder typowo matujący i nie takie jest jego zadanie. Po przypudrowaniu twarzy widzimy wygładzoną skórę, pełną blasku i życia. Gdybym miała porównać go do pudru od Sisley'a to ten ostatni w wersji matującej (2) dodaje troszkę koloru i faktycznie utrzymuje subtelny mat na buzi przez dłuższy czas. Tutaj tego matu nie widać, ale z drugiej strony mamy do czynienia z efektem ukazującym świetlistość cery (nie mylić z brzydkim błyszczeniem) i jej gładkość. Moim zdaniem kosmetyk docenią bardzo kobiety, rzekłabym, w eleganckim wieku. To one dostrzegą te subtelne różnice pomiędzy zwykłym pudrem a pudrem tego typu. 20 czy 30 letnie buzie to jeszcze naturalny blask i gładkość więc nie dostrzegą aż tylu zalet tego pudru. Co do opakowania to uważam, że jest to jedno z niewielu eleganckich opakowań na rynku kosmetyków selektywnych. Puder kupujemy w gustownym szklanym (to się chyba nazywa mrożone szkło)słoiczku. Opakowanie jest przez to ciężkie, ale cóż z tego .... luksus ma też swoją wagę:) Osobiście bardziej mi się podoba niż ten brzydki plastik od Sisley i nie przeszkadza mi to, gdyż pudru sypanego nie noszę w torebce. Polecam go przede wszystkim cerom dobrze dojrzałym. Jak wcześniej pisałam bardziej one będą zadowolone niż młodsze buzie, które nie potrzebują jeszcze takiej magii.

Kocham dobre pudry, gdyż mojej skórze daleko do doskonałości. Ten był od dawna na mojej liście zakupowej. Co mogę powiedzieć. Jest to zdecydowanie produkt górnopółkowy. Perfekcyjnie zmielony, obłędnie drogi. Daje satynowe wykończenie perfekcyjnie wygląda na zdjęciach. Ideał pod oczami. Nie jest typowym pudrem setującym, bliżej mu do wykończeniowego. Nie sprawdzi się na cerze wymagającej trwałego zmatowienia. Raczej odpowiedni dla skór suchych, dojrzałych. Zawiera drobinki. Czy można go zastąpić? tak z powodzeniem przykładowo Sensai i kulki Guerlain dają zbliżone parametry. Tylko pod oczami wygląda najlepiej. Trochę droga opcja ale wydajność solidna przynajmniej przed zmianą opakowania.

Puder La mer zakupiłam w Douglasie w boxsie wraz z innymi mini kremami do wypróbowania. Puder znajduje się w pięknym szklanym sloiczku, dołączony jest mini puszek, jest to wersja transparentna. Puder jest świetny, spisuje się dobrze przy mojej mieszanej cerze, pieknie współgra z każdym podkładem i z tym droszym np. Dior i tym tańszym Catrice. Sam puder jest drobno zmielony, ładnie pachnie, pieknie wyrównuje strukturę skóry, nie uwidacznia zmarszczek, można stosować go również pod oczy, pozostawia taka satynę na twarzy,nie zapycha. Po 4 godzinach się niestety wyświęca i trzeba go przypudrowac ale u mnie to normalne z każdym pudrem tak mam iale i tak jest to najlepszy puder z całej mojej kolekcji sypkich pudrów. Bardzo wydajny, przy codziennym stosowaniu wystarczył mi na rok..

Puder jest naprawdę świetny ale raczej dla skóry suchej niż tłustej. Puder pieknie wygląda na buzi mieni się ona w słońcu takim zdrowym blaskiem. Opakowanie jest bardzo wygodne, bardzo ładne. Na wielkie wyjścia nie ma innego pudru

Ogólnie moja skóra nie lubi talcu w pudrze, znalazłam dwa bez, które mi świetnie służą. Talc powoduje u mnie taką pudrowość dziwną, podkreślenie porów. Jednak jak to kobiety mamy w zwyczaju chcemy próbować czegoś nowego, a nóż będzie lepsze niż to co świetnie się Nam sprawdza i używamy od nawet chociażby kilku lat:) puder jest rozświetlający ma w sobie drobinki, które widać na twarzy, ale nie są to drobiny typu Max Factor Miracle Veil, a o wiele mniejsze takie dyskretne. Sam puder rzeczywiście jest drobno zmielony i niewidoczny. Wyrównuje strukturę, dyskretnie rozświetla, u mnie mam wrażenie, że lekko podkreśla pory, ale tak jak pisałam to zapewne wina talcu. Daje efekt rozświetlający z lekkim satynowym efektem. Niemniej puder nie wyróżnia się specjalnie od innych z wyższej półki cenowej poza drobnym zmieleniem. Jest w porządku.

Ten puder spędzał mi sen z powiek. Od jakiegoś czasu polowałam na niego i jak się okazało było na co polować. Oczywiście ma wiele zwolenniczek i przeciwniczek jak sama marka La Mer. Przyznać jednak trzeba, że miałkość jest niesamowita! wygładzenie to dla mnie szok... nigdy nie miałam tak pięknej buzi. Za każdym razem kiedy nakładam ten puder mam wrażenie, że początkowo kosmetyk lekko opalizuje różowymi drobinkami na twarzy, po chwili ten efekt maleje i puder wtapia się w podkład/kolor twarzy. Zapach jest bardzo przyjemny. Opakowanie jest dość ciężkie - szklane z ślicznym puszkiem do aplikacji. Wiem, że dużo Pań na to narzeka, jednak sądzę, że jest to czepianie się aby pokazać ile ten " cudowny puder" ma wad. Z drugiej strony nie oczekujmy, że puder za taką kasę będzie zapakowany w jakieś plastikowe badziewie...wówczas byłby hejt! trochę więcej empatii;) jeśli chodzi o podróże ..zawsze go zabieram choć jest duży. Zapewne zastanowię się nad wersją prasowaną w przyszłości, ale to opakowanie nie jest dla mnie jakieś wielce kłopotliwe. Wydajność... to jest ciekawe bo właściwie używam produktu od ładnych paru miesięcy i nie zauważyłam, żeby cokolwiek ubyło.. więc przeliczając używanie tego pudru w cenie ok 330 zł przez ok 80 dni stosowania ( używam prawie co dzień od 4 miesięcy średnio 4x30=120 dni ale że PRAWIE CO DZIENNIE odejmuje po 10 dni z każdego miesiąca ) - 20x4miesiące =80dni. 330,00zł : 80 =4,12 zł na dzień gdzie jeszcze pudru jest właściwie całe opakowanie. Chyba się mimo wszystko opłaca. Ps. tak ma wadę. Przy zdjęciach z lampą mogą być widoczne tzw.oczka pandy :) Proszę o tym poczytać / posłuchać na YT przed zakupem lub wyjściem na ściankę pełną fotoreporterów;p

Kupiłam w strefie wolnocłowej. Cena akurat była bardziej korzystna niż w polskim internecie;) Opakowanie to ciężki szklany "mrożony" słoik. Szkło = mniej plastiku = lepiej. Zamknięcie solidne, sitko wygodne. Do podróży się nie nadaje, ale umówmy się - nie dla każdego to wyznacznik - dla mnie na przykład cecha bez znaczenia. Sam puder super drobno zmielony. Można powiedzieć, że to bardziej pył niż puder. Do nakładania polecam puszysty, duży miękki pędzel. Dzięki temu połączeniu uzyskamy i ładny efekt na skórze i najlepszą wydajność produktu. Przy tym rodzaju aplikacji wystarcza naprawdę niewielka ilość produktu do pokrycia całej twarzy. Efekt - na pewno nie mat. Sama nie lubię efektu papierowego matu i odstraszają mnie pudry ryżowe i inne podobne wymysły, mimo posiadania cery mieszanej i rozszerzonych porów. Ten puder daje efekt... "zblurowanego" matu? Delikatnie rozświetla. W mocnym świetle mikrodrobiny będą widoczne, ale są o wiele mniejsze niż np. w Estee Lauder Translucent Powder. Jest w tym wszystkim bardzo naturalny - to chyba jego największa zaleta. Że poprawia wygląd i utrwala makijaż, a nie widać, żeśmy się "wypudrowały". Nie da się nim zrobić mącznego efektu - jest na to zbyt lekki. Za tym idzie (być może dla niektórych) wada w postaci np. nie matowania na naście godzin. On nie do tego ma służyć. Nadaje się pod oczy. Nie ściąga, nie wysusza. Współpracuje z każdym podkładem/korektorem, nie warzy żadnego, nie zbiera go, nie zmienia odcienia kosmetyków. Podsumowując. To bardzo dobry puder-pyłek. "My skin but much better". Klasa wyżej niż Estee Lauder czy Laura Mercier, choć i te są dobre. Pod każdym względem dopracowany kosmetyk. Jednak nie jest to produkt do zadań specjalnych, jak np. pochłanianie dużej ilości sebum. Upiększenie - zdecydowanie tak. Korekta niedoskonałości - nie tędy.

Kosmetyk jest faktycznie bardzo drobno zmielony, ale nie zmienia to faktu, że na twarzy wygląda tak sobie. Szału nie ma. Opakowanie jest duże, jednak niekoniecznie wygodne (już sobie wyobrażam zabrać toto w podróż!). Niestety nie matuje na długo, mimo, że nie jestem posiadaczką nawet tłustej cery (a mieszanej w kierunku suchej). Osobiście puder uważam za nieciekawy i o wiele bardziej wolę tańsze, a lepiej wyglądające na twarzy produkty MAC ;) Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1/5 dużego opakowania

Pudrów sypkich mam w swoim posiadaniu całe mnóstwo aczkolwiek la prairie jest moim faworytem od lat kilku + jest to puder w proszku ( drobno zmielony ) +tylko $65.00 za 25g ( cena katalogowa ) +nie zapewnia nam spłaszczenia twarzy i smutnego efektu + pokrywa drobne linie +zmniejsza pory +nie posiada drobinek rozświetlających +mamy aż 4 odcienie do wyboru +nakładamy w bardzo niewielkiej ilości +skóra jest bardzo naturalna + pięknie wykańcza makijaż +zapewnia delikatny blask nie błysk spowodowany przez sebum +kontroluje wydzielanie sebum + cera jest matowa a jednocześnie jedwabista o migoczącej poświacie + nie zapycha , nie podrażnia dodaję skład : Talc, Ethylene-Methacrylate Copolymer, Polyperfluoromethylisopropyl Ether, Calcium Stearate, Tourmaline, Polymethyl Methacrylate, Melachite, Phaeodactylum Tricornotum Extract, Silica, Caprylic-Capric Triglyceride, Lauroyl, Calcium Carbonate, Dehydroacetic Acid, Methylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Iron Oxides (CI 77491 / CI 77492), Red 30 Lake (CI 73360), Mica, Titanium Dioxide (CI 77891), Farric Farrocyanide (CI 77510), Manganese Violet (CI 77742), Yellow 5 Lake (CI 19140), Ultramarines (CI 77007), Red 7 Lake (CI 15850). polecam wszystkim , którzy używają LA PRAIRIE CELLULAR TREATMENT LOOSE POWDER i są zadowoleni ale szukają czegoś jeszcze , np. większej kontroli sebum ja kocham oba te pudry i nie mogę wybrać , przeanalizuję jeszcze skład dla pełnej jasności obie marki wypuściły na rynek odcień Translucent więc spokojnie można mieszać oba pudry Używam tego produktu od: kilku lat Ilość zużytych opakowań: 3 x 25 g

Poudre La Mer został kupiony w Johnny Levis podczas londyńskiego weekendu. Kosztuje ponad 50GBP co przy średnim kursie daje 260-270 zł. Biorąc pod uwagę aurę jaką przynajmniej w Polsce otoczona jest marka i porównując cenę z sypkimi pudrami Chanel czy Estee Lauder wydaje się dużo, ale...właśnie puder jest bardzo wydajny, naprawdę bardzo drobno zmielony. Dotąd za najdrobniej zmielony uważałam Prisme Libre ale La Mer to pyłek. Słoik jest bardzo ciężki, niaustawny, nawet sprzedajace w stoisku LaMer panie radzą przesypywać ten puder w mniejsze i wygodniejsze pojemniki. Inna bajka to kolory - dla mojej , jasnej karnacji odpowiedni byłby Translucent ewentualnie Creme. A ja skuszona przez konsultantkę kupiłam Beige. Beige czyli najbardziej "opalony" spośród LaMer. Wprawdzie jak pisałam ten puder to pył i nie tworzy maski, ale kupiłam nie swój kolor.Teraz go nie używam, oddałam Mamie, obdarzonej ciemniejszą karnacją. Przy najbliższej okazji kupię jaśniejszy odcień. Puder jest moim zdaniem godny polecenia nie jako gadżet LaMer tylko jako porządny puder, nie dajacy wrażenia jakby był, ale podkreślajacy satynowe piekno skóry. Drobinki widoczne na dłoni na twarzy giną, pozostaje światło, taka świetlistość.Bardzo dobry puder. Używam tego produktu od:Połowa lipca Ilość zużytych opakowań:Zaczęłam pierwsze