Avon Cream Blush Róż do policzków w kremie

Bardzo chciałam zacząć przygodę z kremowymi produktami... Jako pierwszy zakupiłam ten róż w odcieniu classic aura. Wielkie rozczarowanie. Produkt nie robi nic, nie widać go na skórze. Jakby przezroczysty. Nie kupujcie

kupiłam ten róż w odcieniu 01 classic aura i powiem szczerze, że dawno tak się nie zawiodłam na jakimkolwiek produkcie do makijażu. podstawowy zarzut — kompletnie go nie widać na skórze, choć nie, przepraszam — widać wazelinową, tłustą poświatę, to wszystko. żadnego koloru i tak, wiem, że to bardzo jasny odcień, ale sama mam bardzo jasną karnację, a już jesienią/zimą to dodatkowo się wzmaga. nie wiem, ile trzeba by było trzeć i nakładać tego produktu na policzek, aby uzyskać jakikolwiek, nie mówiąc o satysfakcjonującym, efekt. katastrofa, szkoda pieniędzy.

Bardzo lubię używać różu do policzków- uważam ze ten element makijażu zawsze dodaje cerze świeżości. W obliczu mody na konkurowanie różem „na mokro”, postanowiłam zamówić owy produkt. Wybrałam kolor Warm Flush - w opakowaniu wyglada na ciemną brzoskwinię. Całkiem ładny i bardzo podoba mi się, to że nie jest zupełnie matowy , posiada malusieńkie drobinki, które aby dostrzec, trzeba się wpatrzeć. Niestety główny mój zarzutem jest to że, róż jest dość słabo napigmentowany. Zaaplikowałam produkt najpierw palcem, po czym rozblendowałam pędzlem. Konsystencja dosyć kremowa, ładnie się rozciera. Zapach - mało wyczuwalny ale dziwny i niezbyt przyjemny. Efekt końcowy całkiem dobrze się prezentuje, lecz przy tej gramaturze (2,4), mam wrażenie, że kosmetyk zużyje się błyskawicznie. Klasyczne, sprasowane róże w kamieniu moim zdaniem są o wiele bardziej wydajniejsze i przy tej formule chyba jednak zostanę.