Moja skóra to trudny orzech do zgryzienia. Od około 10 lat zmagam się z nawrotowym trądzikiem hormonalnym, przetestowałam dziesiątki specyfików (jak nie setki!) zarówno z półki drogeryjnej, dermokosmetycznej, jak i stricte aptecznej na receptę. W zasadzie większość kuracji kończy się tak samo, a mianowicie - poprawą skóry w trakcie stosowania specyfiku i pogorszeniem, kiedy ten nie jest już aplikowany. Jak było w przypadku serum Normaderm od Vichy?
Mój trądzik hormonalny objawia się bolesnymi gulami na brodzie, krostkami na policzkach oraz zaskórnikami otwartymi w strefie T. Nie jest on gigantyczny, ale nawrotowy i przede wszystkim bardzo trudny do całkowitego wytępienia.
Serum od Vichy zamknięte jest w szklanej butelce z dziubkiem, który zdecydowanie ułatwia dozowanie kosmetyku. Produkt jest rzadki, ale nie przelewa się przez palce. Konsystencja ta przekłada się również na wydajność kosmetyku, co oznacza, że wystarczy na naprawdę dłuuuugą kurację. Stylistyka i kolorystyka opakowania nie odstaje do reszty kosmetyków z serii Normaderm.
Zapach serum jest do przeżycia, ale czego spodziewać się po kosmetyku, który ma bardzo wysoko w składzie alcohol denat? Na dzień dobry, mimo przyjemnej nuty zapachowej, to właśnie woń alkoholu jest najintensywniej wyczuwana. Niemniej, stosowałam już zdecydowanie gorsze śmierdziuszki, więc w tym przypadku nie narzekam.
A jak z działaniem?
Przede wszystkim warto zaznaczyć, że jest to kosmetyk dla skór tłustych. Jeśli twoim problemem jest trądzik, a twoja skóra jest odwodniona - Normaderm od Vichy jeszcze bardziej wpłynie niekorzystnie na stan nawodnienia i być może koniecznym będzie włączenie dodatkowego produktu nawilżającego do pielęgnacji.
Po około sześciotygodniowej kuracji mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że serum dobroczynnie wpłynęło na nadprodukcję sebum w strefie T, ale niestety dodatkowo przesuszyło policzki. No cóż, coś za coś.
W trakcie kuracji dwukrotnie dopadł mnie wysyp niedoskonałości, szczególnie w okolicy brody, ale dość szybko problem został zażegnany. Niemniej, nie było to miłe doświadczenie, a tym bardziej nie zachęcało do kontynuacji stosowania kosmetyku. Jednakże po tylu latach walki o piękną cerę takie jednorazowe wysypy nie robią już na mnie wrażenia.
Mam wrażenie, że serum Normaderm również zmniejszyło pory, z którymi to miałam niekończący się problem, na które nigdy nie pomógł mi żaden specyfik. Good job Normaderm!
O ile można znaleźć sporo plusów kosmetyku Vichy, należy również wspomnieć, że produkt ten absolutnie w żaden sposób nie wpłynął na przebarwienia wywołane zmianami, a także - w moim przypadku nie wpłynął na sam problem trądziku hormonalnego. Jak był - tak jest dalej i nigdzie się nie wybiera. Problem się zmniejszył, to fakt, ale jeszcze przede mną długa droga do idealnej cery.
Serum w moim odczuciu nadaje się do stosowania dla osób z cerą wytrzymałą - dawka kwasów i alcohol denat w składzie mogą podrażniać skóry wrażliwe, więc jeśli jesteś w tej grupie - radziłabym podejść do kosmetyku od Vichy z rozwagą.
Reasumując - serum Normaderm od Vichy przyniosło przede wszystkim wygładzenie cery, zmniejszenie wydzielania sebum, ograniczenie niedoskonałości, zwężenie porów. Nie poradziło sobie z przebarwieniami i nie jest to remedium na uporczywą formę trądziku. Niemniej, jest to produkt ciekawy, warty wypróbowania na sobie, bo jak wiadomo - każda skóra jest inna. Ja swoją kurację mam zamiar dalej stosować i wyciągnąć ostateczne wnioski po co najmniej 3 miesiącach kuracji.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl