Tak jak moja recenzja została uhonorowana przez Wizaż tytułem "Recenzji Miesiąca: Lipiec 2024", a ja - obdarowana paką ze Świetnymi kosmetykami, w której znalazła się m.in. ta maska na noc, tak Wizaż powinien otrzymać tytuł ★ NHPS ★ !!!! (Najbardziej Hojnego Portalu Społecznościowego :p) Bardzo serdecznie dziękuję Redakcji za to wyróżnienie! ♥️
Maska "Kisses from the Moon" to pierwszy wytwór firmy Phlov, z którym miałam do czynienia. Gdyby nie Wizaż to pewnie w ogóle bym się nią nie zainteresowała - i wiele bym straciła...
Jest sobie porządnie sklejony kartonik w kolorze nocnego nieba (w wersji bajkowej, a nie rzeczywistej - bo nie jest czarny, a taki fioletowy z kolorowym mikrobrokacikiem, mętny, senny, romantyczny, piękny kolor, lekko cieniowany do burgundu) ze wszystkimi potrzebnymi informacjami dotyczącymi produktu - czcionka mała ale czytelna; po przeczytaniu nie ma pytań. A w kartoniku - mały szklany zakręcany słoiczek, na którym naklejono etykietkę w kolorze odpowiadającym kartonikowi. Na etykietce znajduje się streszczenie do minimum - i jeszcze większe rozdrobnienie czcionki - tego, co zostało wypisane na kartoniku. Słoiczek jest solidny i ciężki, od razu wiemy, że mamy do czynienia z porządnym produktem. Nikogo, łącznie ze mną, nie dziwi obecność słoiczka z kremem, ale zostałam mile zaskoczona dołączoną szpatułką oraz chwytakiem z przyssawką. Bardzo wygodne rozwiązanie. Jestem raczej praktyczną osobą i takie ułatwienia mocno doceniam. To może być dziwne, że zwracam uwagę na takie błahostki, ale... wiecie co jeszcze mnie satysfakcjonuje? :3
... DŹWIĘK ODKRĘCANIA/ZAKRĘCANIA SŁOICZKA !!!
jest dokładnie taki, jak powiedziałam: SATYSFAKCJONUJĄCY! ♡ nie jestem zafiksowana na punkcie ASMRu - nie przechodzą mi żadne dreszcze, gdy słyszę jakieś drapanie czy inne pykanie, czasami czuję irytację i zniecierpliwienie, ale chcę wam powiedzieć, że ta nakrętka robi takie piękne "trrrrrututylllllylyl" w kontakcie z tym słoiczkiem, że OJEJKU ! (ʃƪ◍•ᴗ•◍) starałam się wam zademonstrować dźwięk tego turlania się zakrętki po wylocie słoiczka, ale na piśmie trudno to zrobić, sami rozumiecie...
Ok, skoro już dałam upust dziecięcemu zauroczeniu nad słoiczkiem, to proponuję, żebyśmy przeszli do kwestii poważniejszych - ale jak dla mnie - nadal 'nudnych', choć raczej istotnych dla wielu czytelników, czyli do właściwości fizycznych kremu (kolor, konsystencja, zapach [akurat kwestią zapachu jestem zawsze najbardziej zainteresowana] wydajność, wchłanialność i inne tam takie tralalala).
Kolor? Kolor jest fantastyczny! Jasnoszary, w pełni naturalny, nic bielonego na siłę. Wygląda jak rozrobiony gips. Bardzo to doceniam. :)
Konsystencja? - ... to wymaga dłuższej wypowiedzi. W słoiczku wygląda na dobrze zbitą, wyklepaną, gęstą, przypomina gips z odrobiną wody. Ale w kontakcie ze skórą... uwaga... przekonamy się, że jest mięciuteńka jak... jak KOCI NOSEK (prawdopodobnie. nie jestem kocią mamą). Przesadzam oczywiście. Tak sobie myślę, że porównanie do budyniu byłoby odpowiedniejsze... Jak cudownie miękki, napuszony krem. Rozprowadza się po skórze idealnie! Sunie jak... Może darujmy sobie dalsze porównania, bo widzicie, że nie jestem w tym najlepsza i abstrakcja tu goni abstrakcję. Chcę tylko powiedzieć, że poziom rozsmarowalności i przyjemność z niej płynąca jest taki, że możemy zapomnieć o wizycie w salonie kosmetycznym, gdyż sami/same możemy sobie taki zorganizować w naszej „prywatnej (nie)publicznej TUŁALECIE”. Ja tak robię i mam wrażenie zintensyfikowanego luksusu najlepszej pielęgnacji w najlepszym salonie kosmetycznym w najbliższym mieście wojewódzkim. Pachnie prestiżem? - A jak inaczej! A propos zapachu... Postaram się być poważna, bo - jak pisałam wyżej - zapach to dla mnie kwestia istotna. Pachnie cukierniczymi truskawkami albo malinami. Skądś znam ten zapach... Nie wiem, czy to mamba, czy to budyń, ale aromat wyraźnie czerwonych owoców z dodatkiem kremowych nut. Cudowny! Aż chce się go zjeść! ♡ Mogę wąchać... i wąchać... i wąchać... ale nawąchać i tak bym się nie mogła! Kremowa maska pozostawia efekt... kremowej maski - nic zaskakującego, ale nie zmienia to faktu, że jest przyjemne. Formuła jest treściwa, bogata, cudownie otula twarz - uwielbiam to uczucie! ෆ╹ .̮ ╹ෆ skóra czuje się zaopiekowana i odprężona - od razu! Jeśli chodzi o zalecaną ilość na jedną aplikację to proponuję nabrać połowę łopatki dołączonej do zestawu - tyle spokojnie starczy na twarz; w przypadku pielęgnacji szyi i dekoltu warto nabrać całą łopatkę. Wchłania się szybko, ale warto pamiętać, by nie smarować buzi kremem tuż przed snem. Ja go nakładam co najmniej 15 minut przed położeniem się spać, ale zwykle robię to na godzinę przed. Po przebudzeniu twarz staje się niewiarygodnie miękka, gładka, doskonale wypielęgnowana, dopieszczona, olśniewająca, pełna zdrowego blasku i wigoru, optymalnie nawilżona, rozluźnioną i uelastycznioną jednocześnie. Wygląda na wypoczętą, zrelaksowaną na tyle, że wierzę w działanie odmładzające tego kremu przy regularnym, systematycznym i długofalowym stosowaniu. Jestem młodą osobą, ale swojego czasu miałam kłopoty ze snem i dużo się stresowałam, co odbiło się na kondycji mojej cery... teraz zajmuję się powrotem do równowagi, a ten krem-maska mi w tym pomaga. :) Używam jej średnio dwa razy w tygodniu - na moje potrzeby taka częstotliwość w zupełności wystarczy (mam cerę mieszaną/normalną, a do tego wrażliwą). Rezultaty stosowania tego produktu są widoczne gołym okiem, skóra staje się coraz piękniejsza i zdrowsza, w dodatku ten efekt jest długotrwały (utrzymuje się do następnego przemęczenia lub zestresowania). Redukcja oznak zmęczenia murowana! :) Należy wspomnieć także o tym, że maskę należy spłukać po obudzeniu (zdarzyło mi się tego nie robić i nic złego się nie działo). Produkt jest delikatny, ale skuteczny. Zawiera bezpieczny skład, jest odpowiedni dla wegan i miłośników zwierząt ;) emblemat "cruelty-free" to dodatkowy atut tych "Całusków z księżyca".
To bardzo trafiony prezent! ♡ Otrzymuje ode mnie maksymalną liczbę gwiazdek, a nawet miano HITU! :) Sprawdziłam w internecie cenę tej maski... Nie powinna mnie zaskoczyć, bo to wspaniały kosmetyk - z której strony by nie spojrzeć, ale jednak zaskoczyła. Tak "kosztowny drobiazg" miałaby dostać całkowicie za darmo?! Ok, nie za darmo! Za uznaną recenzję! Ale nadal - nie wydałam za niego ani grosza! A przypominam, że w paczce znajdował się nie tylko ten krem-maska... Jestem pod wrażeniem. Autorska oznaka ★ NHPS ★ jest należna Wizażowi. :) Niniejszym wręczam ją Wam! ;) ♥️
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl