Marion Sweet Jar, Maska na tkaninie z nadrukiem `Malinowe ukojenie ` 

Płachta gruba, mocno nasączona, również w opakowaniu zostało trochę serum. Nie miałam problemu z rozłożeniem i dopasowaniem do twarzy. Nie rozrywała się. Miała ładny zapach jak malinowa Mamba i kremową konsystencję. Podczas noszenia trochę się odklejała. Po 15 min zdjęłam maskę, a na twarzy zostało dużo serum, które wmasowałam i szybko się wchłonęło. Maska daje uczucie odświeżenia i nawilżenia. Efekt taki sobie. Nie kupię jej ponownie

Skusiła mnie uroczym opakowaniem i malinami. I była naprawdę przyjemna. Pięknie pachniała, ładnie się układała na twarzy, ma uroczy nadruk. Skóra widocznie nawilżona i świeża. Ale bez większego wow. Może kiedyś się na nią jeszcze skuszę, ale nie będzie to mój pierwszy wybór.

Maski na tkaninie bardzo lubię, kupiłam w Lidlu wszystkie z serii dwa lata temu i do dziś towarzyszy mi wersja "Malinowe ukojenie", które najbardziej mi odpowiada z całej serii. Opakowanie w formie saszetki o kształcie słoiczka z konfiturą jest urocze. Wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu zostały podane z tyłu opakowania. W środku znajdziemy miękka biała płachtę z rysunkami malin, płachta jest dość mała, dobrze przylega do twarzy, otwory na nos i oczy były idealnie dopasowane do mojej drobnej twarzy, boczne nacięcia dodatkowo pomogły lepiej się dopasować. Esencji na płachcie było wystarczająco dużo, a w opakowaniu jeszcze troszkę zostało. Esencja w kolorze białym przypomina konsystencją krem. Bardzo prosta aplikacja i czas trzymania produktu, wystarczy 15 minut. Zapach jest super, naturalny aromatyczny malinowy - uwielbiam ❤️ Maseczka w szybkim tempie nawadnia i koi skórę, a moja jest sucha i wrażliwa, dodatkowo stosuje retinol, kwasy i najróżniejsze kosmetyki i czasem potrzebuje natychmiastowego ukojenia, maseczka od Marion właśnie to wszystko mi daje. Produkt dostępny w Lidlu w korzystnej cenie, niestety ostatnio była wyprzedaż po 2,50 zł za opakowanie i chyba już ich nie będzie, a szkoda ta była nr 1 ze wszystkich z serii.

Przechadzając się ostatnio po Lidlu wybaczyłam promocję za pół ceny i kupiłam tą maseczkę w kształcie ślicznego słoika z konfiturą malinową. Szata graficzna zachęca do zakupu, z tyłu znajdują się informacje w języku polskim, czytelny skład. Zostało tylko kilka sztuk tej maseczki w saszetkach, stąd pewnie ta promocja i za niecałe 2.50 zł udany zakup. Uwielbiam maseczki w płachcie, ta tkanina dość dobrze była nasączona esencją, zbyt dużo nie zostało jej w opakowaniu. Maseczka dobrze przylegała do twarzy, nie ześlizgiwała się z niej. Piękny, lekki malinowy zapach. Moja sucha buzia po 15 min. super nawilżona i odświeżona. Mam cerę dojrzałą, lekko przesuszoną. Trochę esencji zostało jeszcze na twarzy więc musiałam ją delikatnie wklepać. Lekka, niezbyt gęsta, ale też i nie lejąca się. Idealna na weekendowy wieczór spa w domu za na grosze!