L'Oreal Paris Color Riche, Glow Paradise Lip Balm Pielęgnująca pomadka do ust

Kocham szminki, pomadki, błyszczyki - dlatego kupiłam tę. Jest ok, tyle. Nie jest zła, ale nie rozumiem szału. Daje ładny kolor, wykończenie jest ok, ale nie powala. Rozprowadza się bosko - i tu przyznam, że czuć jakość. Opakowanie jest ładne, ale po dłuższym czasie mi osobiście zaczęło przeszkadzać, grudzi się. Czy kupię ponownie - NIE

Pomadka nie tylko daje piękny kolor, ale także fajnie nawilża i utrzymuje się długo na ustach. Jedynie szkoda że tak szybko się kończy. Myślę, ze wrócę do niej jeszcze.

Bardzo lubię wszystkie wersje pomadek Color Riche L'Oreal, ale edycja Paradise Glow szczególnie przypadła mi do gustu, ponieważ jest wg mnie idealną szminką na zimę. Polecam ją z serca. Mam kolor 191 Nude Heaven, który jest delikatnym, beżowo-różowym, naturalnym odcieniem. Szminka ma lekki połysk, a przede wszystkim wspaniale nawilża skórę ust. Działa jak najlepszy balsam, a przy tym nadaje ustom ładny kolor. Świetnie nadaje się na mróz: usta nie pierzchną, są odżywione i pięknie zadbane. Szminkę kupiłam w rossmanie w promocji za 38 zł i myślę, że to adekwatna cena. Jeśli lubisz, tak jak ja, naturalny i lekki makijaż oraz bardzo dbasz o pielęgnację skóry, to L'Oreal Color Riche Paradise Glow jest szminką dla Ciebie. :)

Szminkę z serii Glow Paradise znalazłam w kalendarzu adwentowym marki z zeszłego roku. Po raz pierwszy mam okazję ją testować, bo szczerze mówiąc pomadki marki L'oreal zawsze wydawały mi się dość drogie. W kalendarzu znalazłam odcień 191, cudowny nudziak zbliżony do mojego naturalnego koloru ust. Szminka jest zamknięta w przeźroczystym opakowaniu, a sam produkt wykręcamy z metalowej tuby. Opakowanie moim zdaniem jest porządnie wykonane i elegancko się prezentuje. Szminka moim zdaniem ma same zalety! Nadaje ustom piękny kolor, nakłada się równomiernie i gładko, nawilża usta i ślicznie się błyszczy. Do tego ma ładny zapach i smak :) Jeżeli miałabym się do czegoś przyczepić to do trwałości, bo szminka utrzymuje się do pierwszego napicia się lub jedzenia. Jednakże, jej walory pielęgnacyjne i kolor rekompensują i to. Mimo częstego używania nadal jej nie wykończyłam, więc jest wydajna. Kolejny odcień kupię na promocji, bo w cenie regularnej jest droga jak na drogeryjną markę.

Od dłuższego czasu szukałam pomadki idealnej lub chociaż w połowie zbliżonej do idealnej. Prób i błędów było sporo, odkąd wycofano ze sprzedaży pomadkę Sephory, którą używałam od lat. Czy znalazłam tę właściwą? W zasadzie tak. Bo choć recenzowana szminka jest od jakiegoś czasu moją ulubioną, to nie można jej nazwać idealną. Ma bowiem wadę, która…jest dla mnie jednocześnie jej zaletą. Mowa o pomadce Glow Paradise L’Oréal w przezroczystym opakowaniu ze srebrnymi dodatkami, zamkniętej w połyskująco różowym sztyfcie. Mój kolor to 112 Pastel Exaltation – ciepły róż z elementami koralu, lekko, nienachalnie połyskujący. Ogromną zaletą recenzowanego produktu jest skład - 92% składników pochodzenia naturalnego. Do pewnego wieku lubiłam pomadki matowe, ale zaczęły uwydatniać suche skórki i ściągać mi usta, mimo systematycznego używania przeze mnie peelingu do ust. Gdy zniknęła z półek moja ulubiona pomadka Sephory rozpoczął się długotrwały proces poszukiwania zamiennika. W końcu zrozumiałam, że aby znaleźć odpowiednią pomadkę muszę zrezygnować z poszukiwania szminki matowej o doskonałej pigmentacji, na rzecz mniej trwałej, ale nawilżającej. I tak też się stało. Recenzowany produkt ma kolor jakiego poszukiwałam. Ponieważ nie jest to pomadka matowa, a lekko połyskująca nie ma powalającej trwałości. Ale coś za coś. Choć dość szybko się zjada i na szczęście bardzo równomiernie, to na ustach po użyciu prezentuje się świetnie. Nie podkreśla suchych skórek, rozprowadza się jak po maśle, ma fajny, odmładzający kolor. Tworzy na ustach jednolitą warstwę po zaledwie dwukrotnym użyciu. Nie przesusza też ust. W cenie promocyjnej można ją nabyć za 35 zł (cena regularna to ok.74 zł). Podsumowanie Recenzowana pomadka mimo że w nazwie posiada określenie „Glow” czyli blask nie jest przesadnie „świecąca”. Nie ma też złotych ani żadnych innych drobinek – tego bym nie zniosła:). Jest oczywiście lekko połyskująca, ale w sposób elegancki i nienachalny. Świetnie się rozprowadza na ustach, wystarczą dwie cienkie warstwy, by uzyskać pożądany efekt kolorystyczny. Co do trwałości – nie jest to produkt „pancerny”. Zjada się stosunkowo szybko, ale równomiernie. Ma też tę zaletę, że w ciągu dnia można dokonać poprawek, nie dokonując demakijażu ust. Nie wysusza ust, nie uwydatnia ich żadnych mankamentów. Jedno opakowanie starcza mi na około 2 miesiące codziennego stosowania (3 razy dziennie). Polecam ją wszystkim dziewczynom, którym matowe pomadki nie służą. Powinny być zadowolone, tak samo jak ja. Nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko jednocześnie. Ja stawiam na nawilżanie zamiast trwałości.

Oceniam kolor 350, wpadający w ciemną czerwień, kolorystyka przypomina mi odcień Lady Bug od Mac. Kupiłam w Hebe,w promocji,choć cena ogólnie dosyć wysoka. Niestety nie było próbnika,więc kolor wybierałam trochę w ciemno, zdecydowałabym się na ciut jaśniejszy odcień, głównie dlatego, że moja Lady Bug ma się jeszcze dobrze:) Niemniej nie żałuję zakupu, gdyż pomadka Loreal ładnie pielęgnuje, nawilża i daje piękny kolor. Trwałość mogła by być ciut lepsza, pamiętam że poprzedniczka Rich color sprawowała sie ciut lepiej, aczkolwiek nie jest to dla mnie duży problem gdyż lubię malować usta i poprawki w ciągu dnia nie są dla mnie problemem.