Dostałam tą paletkę na jakąś okazję od mojego chłopaka, była akurat w promocji w Kontigo, i nie spodziewałam się, że aż tak ją polubię. Właściwie wszystkie kolory są przepiękne, dają super efekt na powiece. Błyski są mokro-drobinowe, typowa świetna jakość Glamshopu. Mi się nie osypuje, ale ja już się nauczyłam, żeby bardzo delikatnie dotykać cienia pędzelkiem, żeby się nie podniosło za dużo. Też ubóstwiam te pastelowe maty, mające dość nieoczywiste, lekko zgaszone odcienie. Więc w czym problem? Ano pierwszym mogą być te pastele - nie ma szans, żeby nałożyć je na przypudrowany korektor, zawsze musze o tym pamiętać, gdy pudruję korektor pod oczami, żeby nie wyjechać pudrem za wysoko, bo inaczej te cienie się nie przykleją. Albo dołożyć ciut korektora. Na górnej powiece, gdzie korektor jest mokry, nie ma problemu. Innym problemem jest kolor Jagodowy led - piękny i absurdalnie błyszczący, ale jakiś taki...tłusty? i może powodować zbieranie się korektora pod spodem, i jeśli nałoży się go na jakieś maty to mogą się zrobić brzydkie, prześwitujące linie. Ostatnia wada zabrzmi dość głupio, ale...trudno jest stwierdzić, jaki kolor będzie mieć błysk, patrząc na kolor w wyprasce. Za każdym razem, gdy wybieram jakiś połyskujący cień z tej palety, to muszę najpierw go dotknąć, i zobaczyć na palcu jak wygląda, bo są lekko przezroczyste (mam tu na myśli kolory bodajże Jestem Ale Mnie Nie ma, Karaibski i Very Peri Błysk). Trochę ma m problem z oceną, czy 4 czy 5, ale skłaniam się jednak ku 5, bo nie ma tu typowych wad typu słaba pigmentacja, trudne blendowanie czy plamistość, i jak się pamięta, czego nie można robić, i jak będą wyglądać cienie, to makijaż to sama przyjemność.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie